Wyjście z pułapki zajęło im trzydzieści minut w przeciągu których tonęli nawzajem co każdy krok, jak w basenie z kulkami. Niestety nie potrafili pływać w kaczkach, co działało na ich niekorzyść, jednak Lucyfer wpisał to na listę rzeczy, które musi definitywnie zgłębić, bo oczywiście w grę wchodziły te żółte słodkości w różnorakich wariantach i funkcjach.
Ilość ich wywrotek była żenująco głupia, dlatego milcząco uznali, że nie będą tego rozpamiętywać, ponieważ obaj upokorzyli się już wystarczająco jak na jeden dzień i więcej tego nadmiaru nie zniosą.
Stanęli wymięci oraz zmęczeni życiem przy wejściu do pracowni spoglądając na górę kaczek pokrywającą niemal wszystko. Nic nie oszczędziły, nawet podłoga nie posiadała siły przebicia zasypana w całości tym drobnym gumowym tworem. Pasję są przerażające, choć to już podchodzi pod obsesje czego blondyn nie ukrywa wciskając wszystkim pracownikom hotelu ciekawostki o kaczkach.
- Drugi zamach na me życie w tak krótkim odstępie czasu. Robisz postępy Lu Lu - pochwalił go prześmiewczo.
- To nie był zamach tylko wypadek, który swoją drogą sam spowodowałeś - oburzony dźgnął go palcem w klatkę piersiową.
- Prawdę mówiąc, odrobinę mnie to przytłoczyło, nawet dosłownie - suche żarty wciąż w modzie.
- Przesadzasz - machnął lekceważąco ręką - Całkowicie normalna ilość.
Najzabawniejsze w całej tej sytuacji rodem z komedii o niskim budżecie było to, że Lucyfer sam wierzył w kłamstwa jakie ciągle wmawiał innym pogłębiając nałóg. Przynajmniej nie depresję, więc są pozytywy, wyłącznie z perspektywy Króla Ptaków Pływających. Alastor widział nieco inne strony tego specyficznego przypadku z jakim miał do czynienia dokonując wyboru oddziałującego już na zawsze na codzienność egzystencji. Nie miał nic przeciwko kaczkom, te żywe są smacznie, niestety dawno ich nie jadł głównie przez Diabła, bo gdyby je przyrządził ten posiłek byłby ostatnim w jego karierze. Demon jednak nie narzekał, anielska krew jako alternatywa od nadmiaru ludzkiego mięsa jakie spożywał go przekonała, choć czasem je zjada, gdyż nie porzucił swej diety tak zupełnie. Podsumowując, kaczki mu nie przeszkadzały, lecz wolał w nich nie tonąć. Pokonanie Radiowego Demona przez małe żółte, gumowe cosie nie wpływała dobrze na reputację owianą grozą.
Życie z Lucyferem jest nieprzewidywalne, właśnie dlatego chcę je z nim spędzić.
- W każdym razie nie wejdziesz tam póki trwa remont - Al właśnie zabił tym zdaniem radość na świecie.
Przerażony anioł chciał zaprotestować rzucając się z powrotem w stos pragnąc by ten go pochłoną już na zawsze, jednak Alastor w samą porę złapał go w tali nie zamierzając puścić.
- Zostaw mnie Bambi!! - krzyczał zamaszyście wymachując kończynami jak zbuntowany dzieciak.
- Nie utrudniaj Luci! - ostrzegł go opanowanym głosem, jeszcze.
- Wal się głupi jeleniu! Mój dorobek życia! Me dzieci! - lamentował przesadnie.
- A sądziłem, że to Charlie jest twym jedynym dzieckiem - uniósł brew rozbawiony tym chaosem jaki przechodził niski Król.
Blondyn chciał go kopnąć, lecz skutecznie uniki wyższego mu to utrudniały. Mimo widocznej przewagi wzrostu, w swej uprości nie poprzestał powielając czynność aż do skutku.
- Dlaczego mi to robisz? Już mnie nie kochasz? - zmienił strategie próbującą wzbudzić w nim winę.
- Cóż za dramaturgia, coraz bardziej mi imponujesz Luci, prawie uwierzyłem - dał mu wyładować na sobie emocje jedynie słownie - Dzień bez tym małych gumowych stworzeń nie jest końcem świata jelonku.
![](https://img.wattpad.com/cover/363959334-288-k293807.jpg)
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?