Ucho Alastora drgało lekko co jakiś czas przez sen, a niewielki ciężar na klatce piersiowej przylgnął do niego, niczym miś koala dodatkowo przerzucając jedną nogę przez biodro, aby być pewnym, że nie straci swej prowizorycznej poduszki. Właściwie od czasów gdy zaczęli sypiać razem o wiele najwygodniejszą opcją był tors Radiowego Demona i ogólnie całe jego ciało, ciepłe i przyjemne. Pomimo spekulacji osób postronnych, że jest zimnym draniem, prawda była zupełnie inna... no może nie do końca, ale w tym aspekcie popełniali błąd.
Niskiej wielkości obciążenie mruknęło sennie przyciągając głowę bliżej szyi swego więźnia, gdzie było jego ulubione miejsce, w którym mógł znaleźć schronienie oraz poczuć przyjemny zapach kochanka wypełniający mu nozdrza.
Lucyfer uwielbiał te leniwe poranki, gdy składali powolne pocałunki na rozgrzanej skórze partnera przesuwając po niej mozolnie dłonie i gładząc kojąco jej powierzchnię. Nie otwierali oczu słuchając jedynie krótkich zadowolonych pomruków swej miłości rozkoszując i smakując je jak najlepsze danie. Finalnie poranną podróż zawsze kończyli na ustach spijając z nich słodyczy swej obecności jak śmietankę.
Niekiedy, aż nadto pobudzeni nie poprzestali tylko na tym, idąc krok dalej dochodząc w swych objęciach nie puszczając nawet na chwile swej miłości. Szeptali imię drugiego w powolnym tańcu rozgrzanych ciał, nie gonionym przez niepotrzebne czynniki. Praktykowali to dość rzadko gdyż same pieszczoty w zupełności im wystarczyły, ale czasem potrzebowali więcej, bądź wszystkie znaki w Piekle układały się w ten schemat i właśnie tam docierali.
Tego jednak dnia ich plany zostały brutalnie przerwane zanim jeszcze zdążyli wybudzać się z głębokiego snu. Mała osóbka, w wieku sześciu lat, po cichu przemknęła do ich sypialni przekupując stojący na straży cień Alastora słodkimi oczkami i cichą prośbą. Najwyraźniej przedłużenie Radiowego Demona miało do niej słabość oraz wiedziało, że nie jest zagrożeniem, dlatego ustąpiło.
Na paluszkach podreptała do łóżka sięgającego wyżej niż jej wzrost. Po żmudnym wysiłku w końcu dotarła na szczyt miękkiej pościeli zastając na środku dwójkę ojców ściśniętą razem w uścisku. Powili na czworaka podpełza do leżącego na plecach Alastora zajmując wolny lewy bok, gdyż jego prawy okupował Lucyfer przyciskający rozpłaszczony policzek do piersi demona z zrelaksowanym wyrazem twarzy.
Im bliżej była celu tym szmer zdał się głośniejszy wybudzając Władcę z przyjemnego snu, który próbował wychwycić dźwięki oraz sprawcę. Było to dość łatwe szczególnie zważając na wspomnienia dzielone z cieniem napływające do jego umysłu powoli spokojnym nurtem, jak chmury po ziemskim niebie w bezwietrzny dzień. Na szczęście nic im nie zagrażało w nocy, choć szczerze nikt by nawet nie śmiał o tym pomyśleć. Zresztą całe piętro należało do nich i gdyby jakakolwiek obca dusza postawiła na nim nogę zostałaby bez najmniejszego wysiłku zgnieciony jak puszka po napoju.
Nie świadoma Charlie prowadziła dalszą zasadzkę będąc niecałe kilka centymetrów od swych celów. Jej plany zniweczyła dłoń chwytająca ją za tył piżamowej sukienki i przyciągająca do pary w której pewien osobnik spoglądał na nią jednym krwistoczerwonym, pełny zaciekawienia okiem. Trzymając dziewczynkę przemieścił ją tuż obok siebie, mrucząc zaintrygowany ciepłym odcieniem na policzkach Charlie, której plan spalił na panewce.
- Witam księżniczko - szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mnn... Al, jakim cudem mnie odkryłeś? - jęknęła zawiedziona z lekką pretensją.
- To proste moja droga, twa umiejętność skradania jest dość dobra, jednakże nie dorastasz do mego poziomu - wytłumaczył.
Wcale nie dlatego, że jest mała... no dobrze poniekąd tak, ale główny aspekt jest taki, iż w kwestii czujności nie można z nim wygrać.

CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?