141.

229 29 97
                                    


"- Czy Król Piekła uczyniłby mi ten zaszczyt i udał się ze mną na randkę? "

To właśnie pytanie padło z ust Alastora wczoraj w stacji radiowej, dlatego obecnie Lucyfer zamykał drzwi ich sypialni zmierzając w stronę miejsca spotkania wyznaczonego przez Władcę.

Spędził w łazience jakąś godzinę, pomimo iż punkt docelowy był niecałe trzy pokoje dalej na najwyższym piętrze, które zajmowali tylko oni, ponieważ nikt nie byłby chętny postawić tam stopy. Niezwykle wygodne, gdyż mieli blisko zarówno do pracowni Diabła oraz wieży nadawczej Radiowego Demona. Można powiedzieć, że w tym momencie przestrzeń jaką zajmują w hotelu jest małym gniazdkiem, które wspólnie uwili. I ta dokładnie myśl powoduje przyjemne mrowienie w brzuchu Króla, przypominające delikatne muśnięcia anielskich piór, przez co zaniepokojony sprawdził, czy aby na pewno nie stracił kontroli i nie wypuścił ich na wolność.

Uff, jednak nie.

Po raz dwunasty poprawił rozpięty kołnierzyk nieco za dużej o jeden rozmiar bordowej koszuli, odsłaniającej wystające obojczyki muśnięte perłową poświatą. Materiał był wciśnięty w czarne spodnie przypominające odcieniem cholernie mocną kawę, które podciągnął nerwowym ruchem wyżej, pomimo że i tak sięgały do połowy tali.

Okey, jest dobrze.

Wręcz zajebiście.

Dlaczego zawsze muszę się stresować randką z tym odzianym w czerwień dupkiem?

Ostatnie detale oraz omiatanie ubrań rękoma strzepując niewidzialny kurz. Odetchnął głęboko aby uspokoić donośne dudnienie serca, po czym wyprostował postawę nadając jej klasę i elegancję.

Ruszył raźnym krokiem by przemierzyć druzgocącą odległość trzech oddalonych od siebie w dużych odległościach drzwi, żeby finalnie stanąć przy czwartych, chwytając niepewnie za klamkę jakby parzyła żywym ogniem.

Walić to.

Podsumował myślą przekręcając gałką. Po otwarciu automatycznie przekroczył próg, a szczęka prawie sięgała mu do podłogi gdy podziwiał wnętrze, ścisłej rzecz ujmując krajobraz pomieszczenia. Pokój podzielono na dwie części, te z przeciętnie zwykłym wystrojem, godnym staroświeckiego człowieka żyjącego w latach trzydziestych i drugą z nieskończonymi bagnami sięgającymi odlegle w dal. Natura wyrwana żywcem z Ziemi była kawałkiem czegoś niesamowitego w Piekle pełnym brudu, siarki oraz spalenizny wdychanej przez mieszkańców każdego dnia.

Naprawdę przypominało to tamto miejsce...

- Witaj w Bayou.

Dobrze znany głos bez charakterystycznego radiowego filtra, którego demon zwykł nie używać gdy spędzali razem czas, wybrzmiał nagle tuż koło ucha Diabła zaskakując go aż ten niespodziewane podskoczył.

- Cóż za entuzjazm - odparł zadowolony z siebie Alastor ignorując skonfliktowanego wewnętrznie Lucyfera.

Nie uzyskał jednak spodziewanej obelgi, bądź kąśliwej uwagi.

Oczy blondyna z zafascynowaniem patrzyły na Radiowego Demona, jakby był najpiękniejszym dziełem sztuki jakie kiedykolwiek widział w całym swym długowiecznym istnieniu.

Czarny golf leżał na nim wręcz idealnie podkreślając szczupłą sylwetkę. Spodnie w kolorze kości słoniowej, były ciekawym odstępstwem od zwyczajnej czerni i czerwieni noszonej przez niego na co dzień. Zarzucony na ramiona płaszcz przypominający barwą latte wręcz perfekcyjnie dopełniał stylizacje, choć w opinii Diabła równie dobrze rolę te odgrywały włosy związane w niski kucyk.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz