Oczy Lucyfera spotkały znajomy bagienny krajobraz, jednakże tym razem jego wygląd był z goła inny. Dotychczasowe źródło światła, będące jedynie świetlikami oraz księżycem, zostało ulepszone w postaci licznych białych lampionów wiszących na drzewach. Dodanie do wystroju kwiatów, również ożywiło kadr, który wcześniej zapełniały drzewa i wszechobecna ciemna zieleń, brąz oraz szarość mgły, przyprawiającej o ciarki, gdyż budziła wyłącznie niepokój. Kremowe wstążki były wplątane w gałęzie, bądź sznurki podtrzymujące oświetlenie. Na samym środku tego widoku z bajki, stał ślubny stelaż przyozdobiony skromnie, lecz z klasą i wyszukanym stylem, co świadczyło o tym, że Alastor był jego autorem, ponieważ nie posiadał żadnych cyrkowych elementów.
Mówiąc o Radiowym Demonie. Cień wyłonił wysoką sylwetkę ubraną w idealnie dopasowany amarantowy frak, muszkę oraz starannie wyczyszczone lakierki, w których mógł się śmiało przejrzeć. Biała koszula i narzucona na nią bordowa kamizelka, nadawały mrocznej postaci koloru, a perliste rękawiczki zdobiły duże dłonie. Czerwona, perfekcyjnie ułożona chusteczka, spoczywała w butonierce nadając mu szyku. Włosy demona były wiązane w zaczesany niski kucyk, odsłaniając tym samym jego ostrą, zgrabną szczękę.
Czekał na niego, z założonymi na plecach rękoma, stojąc dumnie pośrodku polany przy ślubnym kobiercu.
Gdyby Lucyfer był jedną z tych głupich panien młodych dla żartów uciekłby pozostawiając Władcę w konsternacji, jednak patrząc na swego przyszłego męża jego serce gnało tak szybko jakby dostało dodatkową dawkę adrenaliny. Pierwszy raz widział go w takiej odsłonie i miał nadzieję, że nie ostatni. Tajemniczy, przystojny złoczyńca z pociągającą mroczną stroną. Tacy bohaterowie istnieli tylko w książkach, lecz mężczyzna oddalony od niego o zaledwie kilka metrów jest zlepkiem wszystkich złych postaci, w których kochają się miliony fanek na całym świece. Niestety, ku zmartwieniu adoratorów to marzenie, posiadające prawdziwą formę, należy tylko i wyłącznie do Diabła, nie zamierzającego wypuścić tego skarbu ze swych szponów do końca istnienia.
Miłość jaką mu okazywał nie miała granic, zdecydowanie przekraczając pojemność niskiego ciała. Blondyn był zauroczony do tego stopnia, że zapomniał jak poprawnie oddychać i chodzić przez co stał w miejscu niczym skała.
Dopiero, gdy do uszu dobiegły dźwięki marszu weselnego zaklęcie mrożące ustąpiło nadając mu lekkości ducha.
- Trzymamy się tradycji? - zapytał rozbawiony.
- Jak dobrze wiesz, lubię tak zwane staroświeckie klimaty - odparł szczerząc dumnie zęby.
Z psotnym uśmiechem Lucyfer podszedł do wybranka serca, krzyżując ich pełne miłości spojrzenia, w międzyczasie rozpoznając, że melodia zmieniła swój ton na jazzowy utwór, jeden z wielu, do których tańczyli w bezsenne noce.
Mówiąc, że Alastor był oczarowany widokiem ukochanego byłoby niezwykle skąpym opisem. Nie mógł ubrać w słowa tego jak bardzo chłoną te chwile rzeźbiąc w swej pamięci każdy najmniejszy detal. Jego Król był niczym bóstwo zstępujące z nieba w świetle anielskim. Przecież jest aniołem, to wiele wyjaśnia. Cóż, obecnie postrzegał go jako najwspanialszą istotę we wszechświecie, najjaśniejszą gwiazdę na niebie.
Jego miłość uosabiała czystą niewinność zakładając nieskazitelny biały frak podkreślający sylwetkę, którego długa marynarka była zakończona dużymi falbanami spływającymi niczym fale. Biała duża muszka wyróżniała się na tle ubioru będąc przesadnym akcesorium zdobiącym szyje. Czarne buty na wysokim obcasie dodawały mu kilku centymetrów tak jak kapelusz, który zawsze nosił dumnie. Na koniec alabastrowe rękawiczki zasłaniały czarne palce.
![](https://img.wattpad.com/cover/363959334-288-k293807.jpg)
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
Fiksi PenggemarDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?