Miał koncept.
A jeśli Lucyfer jakiś miał siłą rzeczy musiał być powiązany z kaczkami. I jest. Podaruje im kaczki, wszystkim po jednej, a każda z nich będzie przedstawiała ich.
Mały prezent powitalny tylko, że spóźniony o dwa miesiące... ale cóż.
Właściwie jest to w pewien sposób podziękowanie za to jak dobrze go przyjęli (z drobnym wyjątkiem) i zaaklimatyzowali w hotelu, nie zważając na status Pana i Władcy Piekła, lecz jako część tej pojebanej rodzinki.
Jest im za to wdzięczny, dlatego powstał ten pomysł gdzie na samą myśl istny wulkan inspiracji eksplodował w jego głowie.
...
Zwykły czwartkowy wieczór w Piekle. Dzień jak co dzień z tym, że nikt nie przebywał w hotelu, no prawie nikt.
Charlie wraz z Vaggie udały się na jakże niezmiernie romantyczną randkę, jedna z wielu jakie w ostatnim czasie wplatały w swój harmonogram. Na tych spotkaniach całkowicie zapominały o świecie i czasie, dlatego zazwyczaj wracały o dość późnej porze.
Angel Dust wyszedł do klubu, by cytując "najebać się". Husk poszedł wraz z nim twierdząc, iż to tylko i wyłącznie w celu pilnowania tego pojeba, lecz Al czuł, że jego przyjaciel sam nie do końca w to wierzy.
W Hazbin Hotel pozostała Niffty, która krążyła gdzieś po zakurzonych kątach zawzięcie je czyszcząc.
Lucyfer również przebywał w budynku, lecz od kilku dni nie wychylił swej niskiej postaci z pokoju z którego ostatnio były słyszalnie różne nieokreślenie dziwne dźwięki. Tylko Charlie zaglądała do niego co jakiś czas przynosząc jedzenie i rozmawiając przez chwilę, by nie odleciał myślami zbyt daleko, jak to robił zazwyczaj. Wychodząc księżniczka zawsze wracała rozpromieniona nigdy nie tłumacząc swej ekscytacji.
Naturalnie Alastor był świadom tego co tak cieszyło blondynkę. Już pierwszej nocy po izolacji Króla Gumisiów w pokoju, demon kontynuując swą tradycję obserwowania innych we śnie, co było w chuj creepe, ale kim jesteśmy by to oceniać, cieniem przemknął do środka w celu odnowienia róży.
Dlaczego to robił?
Do końca nie rozgryzł zagadki, lecz widząc umierający kwiat jakaś mała części jego nie chciała na to pozwolić. Przywrócił, więc roślinę do stanu w jakim ją pierwotnie pozostawił.
Możliwe że w pewnym sensie jego psychopatyczna strona chciała aby róża przeżywała to co on czyli stan bliskiej śmierci i ponowną regenerację komórek. Cyklicznie, bez przerwy. Śmierć, życie, śmierć, życie. Ciągle, puki nie znuży go ta zabawa.
Bardzo prawdopodobny scenariusz.
Albo po prostu zwyczajnie tym działaniem pokazuje na swój chory sposób, że gdy upadasz zawsze możesz odrodzić się lepszy, piękniejszy i silniejszy.
Która z tych wersji jest właściwą interpretacją?
Obie są w jakimś stopniu.
A może istnieje też inna, którą odkryje w niedalekiej przyszłości?
Zbytnio tego jednak nie zgłębiał. Jedno wiedział na pewno, niezwykle fascynował go wyraz twarzy Lucyfera gdy wstawał rankiem i znajdował kwiat w stanie perfekcyjnym. Ten błysk w oczach, łagodne spojrzenie, delikatny uśmiech i lekko zaróżowione policzki.
Doprawdy intrygujące.
Coś w tym widoku sprawiało, że jego serce odrobinę przyspieszało.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
Hayran KurguDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?