67.

831 81 122
                                    


Trzy dni minęły nadzwyczaj szybko.

Zbyt szybko.

Czy ten czas musi tak zapierdalać?

Charlie spędziła je na przygotowaniach oraz chyba trzydziestym prezentowaniu swego genialnego pomysłu reszcie, sadzając ich w salonie jako widownie jej pokazu, a raczej powtórki, ponieważ jeśli mogliby nakręcić o tym film byłby to słaby niskobudżetowy remake do tego nudny czego jej nie powiedzieli przez grzeczność i groźby Lucyfera.

Co do Króla opisał on córce Wszechmogącego w dość skąpych słowach gdyż niewiele mógł o nim powiedzieć. Pamiętał jedynie przebłyski osobowości, minimalne fragmenty, które nikogo nie zdziwiły wszak minęły wieki odkąd widział go ostatnio, psychika również wyparła traumatyczne przeżycia z przeszłości, a sama księżniczka nie chciał naciskać zważywszy na niestabilny stan psychiczny taty w tej sprawie oraz uraz jaki żywił do tego starego dziada, niezwykle pieszczotliwe określenie.

Chodzili jak na szpilkach, może nie wszyscy gdyż Al nie przejmował się aż tak bardzo, poza tym gardził tymi pierzastymi tworami, wyłączając Lucyferem, dlatego nie przykładał względnej wagi do prezencji, choć wyglądał nienagannie czego nie można mu odmówić, ale i tak pomógł jakkolwiek był w stanie. Większość czasu podtrzymywał Diabła na duchu co było ważniejsze oraz panikującą księżniczkę gdy wieczorami przekraczała granice zmęczenia docierajac do swych skrytych w głębi obaw.

I nadszedł ten dzień.

Niestety.

Powiedzieć, że goście są mile widziani jest błędne.

Nie byli.

Zdecydowanie.

Ale Nieba to i tak nie obchodzi, przecież nigdy nie słuchają.

Hotel lśnił czystością dzięki przykładnej pracy Niffty w podniecenou wyczekującej nagrody jaką obiecał jej Al za włożony wkład. Jedzenie przygotowane przez Radiowego Demona z drobną "pomocą" Lucyfera, jeśli można tak to nazwać, stało na stoliku niedaleko salonu. Wkład blondyna w bufet był tak mały jak wzrost, jednak odwrócił uwagę, więc poniekąd spełnił swą funkcję. Wielki baner z kolorowym napisem "Witamy w Hazbin Hotel" wisiał przy barze co nie specjalnie przypadło Huskowi do gustu, jak większość rzeczy na świecie, ale mniejsza z tym.

Czekali.

Minut zamieniały się w godziny przeciągane nieskończenie ku kolejnym coraz bardziej stresującym.

Czuli niepokój pomieszany ze strachem, poza Charlie która do tej mieszanki dodała ekscytacje, a tykanie zegara zaostrzało te emocje.

- Może jednak nie przyjdzie - rzucił od niechcenia Husk.

Wszyscy mieli taką nadzieje prócz księżniczki, ale nie wypowiadali tego głośno, bardziej w duchu błagali by ktoś, ktokolwiek wysłuchał cichych modlitw jakie szeptali. Cholera, byli gotowi odprawić nawet rytuał satanistyczny gdyby zadziałał, co w gruncie rzeczy miałoby sens, przecież to Piekło.

Niestety ku ich przerażeniu jak i zawodzie dzwonek do drzwi rozbrzmiał zagęszczając napiętą atmosferę.

Dźwięk ich bliskiej śmierci.

Ta myśl krążyła w głowach większości.

Podekscytowana Charlie dla otuchy ściskając mocniej dłoń Vaggie chwyciła klamkę wpuszczając gości.

- Witamy w Hazbin Hotel, miło mi was powitać - przybrała radosny ton maskując ogromny stres jaki ją zżerał.

Lucyfer prawie zemdlał, ale silne ramiona Alastora trzymały go stabilnie na miejscu nie pozwalając odlecieć.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz