Urządzenie zostało wyrwane z trzaskiem i rozbite na drobne kawałki, z których już z całą pewnością nic więcej nie powstanie, ponieważ wyglądały jakby przemielił je blender na wysokich obrotach. Nie minęło pół sekundy od zniszczenia tarczy, nim macki Alastora, wyrastając z podłogi jak pnącza, unieruchomiły stopy Vees.
Lucyfer tylko na to czekał. Zanim wpadł do pomieszczenia krzycząc i grożąc wszystkim w zasięgu wzroku, kątem oka Al dał mu znać by nie działał pochopnie. Demon - w przeciwieństwie do niego - zawsze zachowywał zimną krew w takich sytuacjach. Nie że przeżywali porwanie córki jakoś szczególnie często, to był pierwszy raz i zdecydowanie ostatni, nigdy więcej nie pozwolą by takie zdarzenie się powtórzyło.
Zdezorientowani złoczyńcy podjęli bezskuteczną próbę ucieczki w różne kąty pomieszczenia, jednakże stabilnie przytrzymujące ich macki uniemożliwiały im jakąkolwiek próbę ratunku. Przez myśl drani nawet przeszło otwarcie drzwi windy i wskoczenie do szybu, lecz plan przyszedł zbyt późno by mieć szanse na realizację.
Uścisk Vox'a na szyi księżniczki rozluźnił się natychmiastowo, a mała uzyskawszy dostęp do tlenu w końcu mogła normalnie zaczerpnąć powietrza, choć i tak czuć było w nim obrzydliwą spaleniznę.
Widząc szanse cień przemknął pospiesznie słuchając poleceń swego Pana. Priorytetem było uwolnienie Charlie, dalsza walka nie miała sensu, jeśli dziecko będzie w zasięgu ognia, a ten scenariusz nie wchodził w grę dla dwójki zdeterminowanych, rządnych krwi ojców. Nie musieli tego ustalać, obaj w tej kwestii myśleli podobnie nie zamieniając ze sobą nawet słowa, poza tym obraz małej blondynki błagającej swymi dużymi, zalanymi łzami oczami o pomoc utwierdzał ich w tym przekonaniu.
Jeśli Alastor sądził, że któreś z Vee posiadało mózg - co nie ukrywajmy jest mało prawdopodobne biorąc pod uwagę wszystkie interakcje jakie z nimi odbył - obecnie wszelkie wątpliwości zostały rozwiane.
W pełnym skupieniu Lucyfer obliczał ilość kropli krwi wypływających z ramienia córki, aby móc oddać jej oprawcom podwójną ilość z nawiązką. A może lepiej upuścić im całość, pozostawiając niewielki procent potrzebny do przeżycia, żeby potem pozbawić tej regenerowanej. I tak na okrągło by poczuli jeszcze większy ból, niż cierpienie ojca po utracie dziecka, porwanego dziecka, pozbawionego przytomności oraz otumanionego narkotykami niewiadomego pochodzenia. Właśnie to wywnioskował Alastor podczas dokonywanej kilka minut temu masakry, tylko na podstawie stanu w jakim zastali Maggie. Takie brutalne akty pozwalały poukładać myśli w jedną spójną całość.
Cień był gotowy i razem z jego zauważeniem Diabeł wystrzelił jak z procy, przemierzając całą długość pomieszczenia w zaledwie sekundę.
Nagły niespodziewany ruch wystraszył telewizor przez co upuścił Charlie, która o mały włos spadłaby na ziemię, gdyby nie cienisty przyjaciel Radiowego Demona łapiący ją w swe ramiona i migiem przemykający w stronę swego właściciela.
Zaledwie kątem oka, dostrzegając bezpieczne położenie księżniczki, Król dostał pełne pozwolenie na szarżę uderzając z pięści ekran, który upadł z hukiem na drogą posadzkę. Więzy puściły Vox'a, obecnie leżącego bezwładnie na ziemi, trzymającego dłońmi obolałą, prostokątną twarz.
Anielska lina oplotła ciała trójki władców, w czasie gdy Diabeł wrócił do swej córki, gładzonej uspokajająco przez wplątane w jasne włosy szpony.
- Charlie? - wyszeptał czule delikatnie chwytając jej maleńką dłoń.
- Tato... ja... ja... - chlipała bezradnie.
- Cii spokojnie dzieciaku, już wszystko dobrze, jesteśmy tu - serce bolało go widząc jak rozpada się na małe kawałki - Byłaś bardzo dzielna - pochwalił ją.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?