154.

208 28 68
                                    


Niestety nie zawsze można coś przewidzieć. Właśnie o tym przekonali się Alastor i Vaggie, którzy obecnie psioczyli na swych partnerów siedząc spici przy barze w towarzystwie Angela chichoczącego maniakalnie oraz Huska, polewającego im alkohol i biorącego udział w tej ciekawej sesji zwierzeń.


...

Wszystko zaczęło się jakieś dwa dni temu gdy Lucyfer odebrał wiadomość od swojego przyjaciela, który przy okazji załatwiana spraw służbowych w Pierścieniu Dumy wpadnie z wizytą do Hazbin Hotel.

Cóż, entuzjazm Króla Piekła był... nieoczekiwany, jednak jeszcze wtedy nic nie zwiastowało armagedonu.

Frederick Von Eldritch tak jak zapowiedział przybył następnego dnia wraz z synem, czego wcześniej nie raczył zaznaczyć, Sevathanem. Swoją drogą obaj stylem ubioru przypominali nieco Lucyfera, dlatego Alastor na początku spekulował, czy nie są jakimś kultem naśladownictwa, choć to byłoby nawet zabawne i może tkwi w tej teorii ziarnko prawdy.

Nie wszyscy przyjęli te wizytę entuzjastycznie zwłaszcza Charlie, której było nieco niezręcznie widzieć swego byłego chłopaka spacerującego po hotelu, który ogólnie rzecz biorąc nie popierał jej pomysłu nazywając projekt "dziecinnym marzeniem rozpieszczonej księżniczki".

Vaggie również nie tryskała pozytywną energią obserwując bucowate zachowanie byłego jej dziewczyny, który ewidentnie ją zawstydzał. Próbowała jednak zachować spokój, lecz kurczowo zaciśnięta ręka na włóczni temu przeczyła.

- A więc to jest ten słynny na całe Piekło hotel? - zapytał mężczyzna w czarnym kapeluszu.

- Tak to... - Charlie jednak nie dane było dokończyć.

- Fred! - radość Lucyfera była przesadna zdaniem co poniektórych.

Blondyn uścisnął dawno niewidzianego przyjaciela.

- Luci! - odpowiedział tym samym.

Luci?

Uśmiech Alastora niezauważalnie dźgnął.

- Dobrze cię widzieć stary kolego - Diabeł poklepał go po plecach.

- Ciebie też. Ile to już lat?

- Oh, wiesz jak to jest z czasem kiedy żyjesz wiecznie - machnął lekceważąco ręką chichocząc jak nastolatka.

- Racja - szczerzył ostre zęby - Świetnie wyglądasz.

- Dzięki, ty też niczego sobie. Pamiętasz mojego syna? - wskazał na podobnego do siebie młodego mężczyznę.

- Tak... - tym jednak razem ton Diabła nie był przyjazny, można wręcz powiedzieć, że raczej pogardliwy.

Naprawdę nie znosił tego bachora nie widzącego czubka własnego nosa. Poza tym najważniejszy aspekt, złamał serce Charlie. Jego najukochańszej, jedynej córce, na którą ten dupek nie zasługiwał i w dalszym ciągu nie zasługuje.

- Dobrze Ci widzieć Wasza Wysokość - skinął protekcjonalnie chłopak.

Bezczelny gnojek.

- Ciebie również - skłamał.

Nie mógł nie zauważyć spojrzenia tego dzieciaka skierowanego w stronę Charlie.

Ramię zawieszone na szyi przerwało mu dalsze zabijanie wzrokiem młodzieńca.

- Ciekawe przedsięwzięcie - trudno stwierdzić czy była to pochwała, jednak Lucyfer zignorował spekulacje.

-Tak, Charlie jest genialna. Ma tyle wspaniałych pomysłów - każda okazja do skomplementowania córki była cenna.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz