Charlie była w patowej sytuacji, najbardziej jak tylko można w tego słowa znaczeniu, albo po prostu wyolbrzymiała jak zawsze. Wiedziała kiedy jej ojciec ucieka od problemów, ma w tym doświadczenie bazując na ich relacji odnowionej po latach tego właśnie unikania. Sama nie była niewinna temu jak to rozegrali, lecz nie chciała żeby historia zatoczyła koło. Miała świadomość, że droga do osiągnięcia celu będzie trudna i cholernie kręta, pełna prawdopodobnie wielu wyzwisk oraz walk, ale nie mogła pogodzić się z myślą, że nie podjęła nawet jednej próby.
Tym razem Stwórca jest powodem nietypowego zachowania jej rodziciela i rozumiała ten fakt jak nikt w końcu jest to uzasadnione dość dosadnie. Dlatego po konsultacji z Vaggie, która wybijała jej ten pomysł z głowy wielokrotnie podczas dyskusji i poza nią, postanowiła wprowadzić go w życie.
...
Siedzący dostojnie Lucyfer z typową dla siebie obrażoną miną nie do końca pojmował jakim cudem wszystkie działania doprowadziły go do tego miejsca.
Zgodził się natychmiastowo na pomoc o którą poprosiła Charlie bez jakiegokolwiek wcześniejszego zapytania bądź zgłębienia tematu. Zwyczajnie powiedział "tak" bo przecież córce nie odmówi. Gdyby wiedział lub użył odrobiny szarych komórek, które tajemniczo wyparowują przy obecności jego kaczątka prawdopodobnie... ehh kogo my kurwa chcemy oszukiwać i tak poszedłby za nią wszędzie.
Tkwił więc teraz w tym... czymś, nawet nie wiedział jak to nazwać bo definitywnie nie "spotkaniem rodzinnym". Charlie, Maggie, Alastor oraz na nieszczęście Stwórca siedzieli razem z nim w kółeczku zrobionym z krzeseł co wyglądało trochę jak na spotkaniu AA, albo terapii uzależnień, czy coś w tym guście.
W każdym razie główne skrzypce grała para syn i ojciec co było łatwe do wywnioskowania, ponieważ wzrok wszystkich, szczególnie księżniczki, był skupiony właśnie na nich, co na pewno nie wysyłało czerwonych lampek ostrzegawczych.
- Nie za bardzo pojmuję charakter tego spotkania - Radiowy Demon przerwał niezręczną ciszę na co blondynka odetchnęła z ulgą - Charlie, jelonku czy mogłabyś nam przybliżyć całokształt - zwrócił prośbę do dziewczyny.
Rozumiał koncept, zresztą każdy zdrowo myślący by go zauważył. Choć nie był jakoś szczególnie jego fanem z wiadomych względów, jednak aby pomóc oczyścić nieco teren i wesprzeć "córkę" chciał rozwiać napiętą atmosferę.
Uradowanej dziewczynie oczy pojaśniały ze szczęścia.
- Dziękuję Al, już wyjaśniam - odkaszlnęła - Ostatnio daje się wyczuć pewne... napięcia, dlatego chciałabym je nieco ostudzić, oczywiście nie oczekuje, że zniknie natychmiastowo, ale zawsze możemy podjąć próbę i dotrzeć do sedna problemu.
Alastor spojrzał na nią z politowaniem widocznym z kilometra.
Oh, doprawdy ta naiwność jest urzekająca oraz dziedziczna.
Vaggie westchnęła uderzając dłonią w czoło wyrażając tym beznadziejność tego pomysłu, lecz dla swojej dziewczyny była w stanie przetrwać to piekło jakie będzie mieć miejsce za kilka chwil, bo raczej go nie unikną. Bardziej była tu w roli obrońcy gdyby coś poszło nie tak, a jest tego zaskakująco długa lista.
- Dzieciaku, rozumiem że... chcesz dobrze i doceniam to całym sercem, ale... nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i trzeba to zaakceptować - powiedział łagodnie Diabeł, próbując nie zranić uczuć córki.
- Wyjątkowo się zgodzę - przytaknął Wszechmogący.
- O, teraz się zgadzasz - odburknął Lucyfer unosząc kpiąco brew.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?