Nieświadomi powrotu Adama mieszkańcy hotelu żyli zwyczajnie swą naturalną, jak na Piekło, codziennością odbywając typowe dla nich aktywności oraz rutynę.
Charlie wraz z Vaggie organizowały, głównie blondynka, zajęcia zapoznawcze przez jakie musieli przejść nowi mieszkańcy. Szczerze Angel, Husk i Al byli niezmiernie wdzięczni, że tym razem ich to nie dotyczy, teraz głównie robili za obsługę hotel. Niffty z kolei nie interesowała integracja, wolała straszyć wszystkich i bardziej skupiła się na utrzymaniu czystości w budynku. Lucyfer, choć popierał córkę wolał nie brać udziału w tych spotkaniach, dlatego wybrał pracę przy rzeczach administracyjnych.
...
Była dwudziesta trzecia w nocy, a z kuchni zdało się słyszeć ciche przesuwanie produktów spożywczych upchniętych w szafkach.
Ubrany w piżamę Lucyfer siedział na blacie kuchennym, gdyż nie dosięgał do najwyższych półek przez wiadomą przyczynę, buszując w poszukiwaniu czegoś słodkiego co mógłby przegryźć. Niestety jednak na jego nieszczęście Alastor patrzący dalekosiężnie w przyszłość przewidział ten scenariusz chowając sztucznie przetworzoną żywność, właściwie miał już doświadczenie, ponieważ Charlie ma podobnie skłonności jak jej ojciec.
Przeklinając pod nosem Diabeł zszedł na dół by zajrzeć do ostatniego miejsca.
Lodówka.
Po uchyleniu drzwiczek jego oczy rozświetliły pomieszczenie i być może całe piętro.
Pudding!!!!
Ślina mimowolnie zaczęła mu ciec z ust na samą myśl o jego smaku. Był tak głodny, że mógłby zjeść dosłownie wszystko. Ostatnio całą energię poświęcał na pomoc Charlie nie jedząc regularnie przez co chadzał spać z pustym brzuchem.
Chwycił waniliową rozkosz by napełnić nią żołądek krzyczący o pokarm.
- Co robisz?
Zaskoczony podskoczył upuszczając przy tym przysmak, który na całe szczęście został zwinnie złapany przez oprawce dzięki dobremu refleksowi. Naładowane nagłą dawką adrenaliny serce anioła biło jak oszalałe, a oddech przyspieszył.
- Cóż za nieporadne stworzenie - westchnął przybysz.
- Ty!! Skąd? Jak? - dukał blondyn.
- Oh aniołku, sądzisz, że nie zauważę twej nieobecności? - odpowiedział pytaniem pochylając sylwetkę na równi ze wzrostem Króla Skrzatów Domowych.
- Cholera, wystraszyłeś mnie dupku! - fuknął marszcząc brwi.
- Twe słowa w dalszym ciągu nie są tym czego oczekuje - przechylili głowę w prawo.
Twarz Lucyfera oblał soczysty rumieniec, wzrokiem poszukiwał ratunku próbując znaleźć najmniej żenującą odpowiedź na pytanie, jednak każda z wymyślonych była słaba, lub żałosna.
- Ja...mnn... - nerwowo stukał czubkiem pluszowego kapcia w kształcie kaczki o podłogę.
- Ty? - ciągnął.
- Ugh! Zawsze musisz mnie tak drażnić? Robisz to specjalnie! - oskarżył go nie ważąc na konsekwencje.
- Nie odbiegaj od tematu jelonku - palcami ujął jego podbródek nakierowując żółto-czerwone spojrzenie na swe rubinowe oczy.
Z głowy speszonego do granic możliwości Lucyfera uchodziła para świadcząca o przegrzaniu zwojów mózgowych oraz wysokim ciśnieniu organizmu. Umierał wewnętrznie tracąc nadzieje na gładkie wyjście z sytuacji, a palący wzrok Alastora przewiercał mu dziurę w duszy na wylot.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?