Nastąpiła chwilowa przerwa w dostawie prądu, a tak dokładniej jej sprawcą był Alastor.
Fale radiowe dźwięczały ponad skale powodując u osób zebranych w pomieszczeniu krwotok z narządu słuchu.
Cały pokój obrad pokryła mroczna zielona aura, która była potężniejsza niż kiedykolwiek budząc grozę swą potęgą w każdym z obecnych.
Czarne macki z tyłu pleców wiły się niekontrolowanie ukazując swymi ruch czystą siłę destrukcji drzemiącą w każdej pojedynczej z nich.
Rogi dotychczas niewielkie i prawie niewidoczne wzrosły w pełnej krasie rzucając ogromny cień na cały pokój.
Szkarłatnie czerwone oczy rozjaśniały mroczna sylwetkę Władcy, lecz nie w przyjazny sposób jakby mogło się wydawać. Paliły trójkę prowokatorów żywcem płonąc nienawiścią pomieszaną z szaleństwem oraz chęcią władzy z równą temu rządzą mordu.
Te trzy kolory czerń, zieleń oraz czerwień opanowały sale obrad natychmiastowo wychodząc na pierwszy plan dewastując jakiekolwiek inne i przyciągając wzrok pozostałych.
Stracił świadomość, całkowicie stracił świadomość, chciał tylko ich krwi, niczego więcej nawet jeśli jest paskudna, bo nie wiadomo czy w ich żyłach płynie jeszcze czysta zwłaszcza w tej pierdolonej ćmie.
O jedno słowo za dużo, o jedno zdanie za dużo.
Te jebane dupki poczuł się zbyt swobodnie w towarzystwie oraz nie poznały chyba prawidłowych manier.
- O rety - Rosie zakryła dłonią usta w lekkim szoku, że przyjaciela poniosło.
- No i zajebiście - Carmilla potarła czoło obliczając koszty strat.
Wężowe ciało Lucyfera zadrżało z furii jaką ciskał w kierunku tej drużyny niedorozwojów.
Zajebie ich na miejscu, bo nie mają już po co żyć.
Już chciał wkroczyć do akcji gdy Radiowy Demon przemówił zniekształconym głosem powodującym u słuchaczy ciarki.
- Powinieneś wiedzieć, kiedy zakończyć audycje mój drogi.
- I mam się przestraszyć tego - prychnął ekran zadzierając płaską głowę.
Jeleń nie wiedział dlaczego jeszcze z nim rozmawia zamiast rozszarpywać go na kawałki. W głowie rozważał czy lepszą opcją będzie szybka i niespodziewana śmierć, czy może długa i bolesna, oczywiście obie będą bardzo brutalne to nieodłączny punkt zabawy, ale... jaki jest sens tego ciągłego użerania z Voxem skoro w gruncie rzeczy nie jest dla niego nikim ważnym tylko wyszczekanym pół mózgiem z wielkim ego.
- Jak już z tobą skończymy to ten twój hotel czy chuj wie co będzie nasza nową bazą - telewizor nie dawał za wygraną, doprawdy definitywnie powinien zamknąć gębę.
Szyba pękła rozrzucając drobne kawałeczki szkła na podłogę. Jedna z macek otrzepała z siebie przezroczyste resztki.
- Kundel powinien znać swe miejsce - Al syknął z szaleńczym uśmiechem.
Wąż zacieśnił uścisk na nadgarstku sygnalizując tym swą obecność gdy wyczuł przyspieszony oddech właściciela. Nic to jednak nie dało gdyż umysł młodszego obecnie zalewały krwawe wizję mordu, więc nie zauważył ruchu zwierzęcia.
- Sam jesteś kundlem i to nie byle jakim, ale rodziny królewskiej - warknął przez zaciśnięte zęby Vox.
Elektryczne niebieskie iskry wypływały z ekranu telewizyjnego.

CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?