14.

1.6K 125 263
                                    


Al rozpływał się od tym pełnym furii spojrzeniem.

Dzięki swej tarczy, Charlie, wiedział że i tak wyjdzie z tego cało, nie ważne jak daleko zabrnie w swych działaniach.

- Zdecydowanie jestem z nią bliżej niż Ty, nieobecny ojciec roku.

Patrzył jak te małe ogniki wściekłości rosną z każdą sekundą w szkarłatnie czerwonych oczach anioła.

- Ja przynajmniej jestem jej ojcem, a nie jakimś gównianym randomowym prezenterem radiowym z ulicy - warknął niższy.

- Nie randomowym, lecz jedynym i najlepszym prezenterem - odparł dumnie.

- Ty tak twierdzisz - prychnął siadając z powrotem na miejsce.

- Oh zdecydowanie powinieneś wysłuchać mych audycji mój drogi - zanucił.

- Podziękuje.

- Nie bądź taki uprzedzony skarbie - niebezpiecznie zbliżył twarz do jego ucha - Spodoba Ci się.

Przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa starszego, który natychmiast zesztywniał poprzez dziwną interakcje z drugim. Czubki jego uszu delikatnie zmieniły kolor na złoty, a policzki lekko zarumieniły.

- Przestań - machnął panicznie ręką odpychając od siebie natrętnego demona.

- Jakże urocze - młodszemu wyrwało się niespodziewanie.

Obaj zamarli gwałtownie.

Lucyfer przetwarzał właśnie słowa Władcy, wystarczyły dwa słowa, a wściekłe złoto pokryło jego twarz widoczną teraz z kilometra. Serce mu prawie stanęło, lecz gdy spojrzał na wyższego przestało bić na amen. W szoku zapomniał jak prawidłowo oddychać.

Policzki Alastora były lekko różowe, uszy dotychczas sztywno sterczące oklapły przylegając do głowy, wzrok błądził gdzieś odległe, a właściciel radiowego głosu panicznie próbował odnaleźć się w tej nowej dziwnej sytuacji.

Uroczy, uroczy, tak cholernie uroczy!!!

Jak mały zagubiony jelonek.

Czerwonowłosy przed sekundą nazwał go uroczym, lecz dla Lucyfera jedyną uroczą postacią w pomieszczeniu był siedzący niedaleko niego Alastor.

Nie powinien tak o nim myśleć w żadnej kategorii, jednak nie mógł przestać. Chciał wyryć w pamięci ten obraz na długo nim zniknie na dobre, ponieważ jest tak rzadki jak śnieg w piekle.

Badawczo obserwował każdy detal nie chcąc przegapić najmniejszego szczegółu, który może mu umknąć.

Nawiedziła go nieprzyzwoita myśl. Pragnął go dotknąć. Jego uszu, rozgrzanych policzków. W namacalny sposób zmysłem zapamiętać to niezwykłe wydarzenie, ale nie chciał przekraczać granicy. To zbyt wiele i jego serce może nie wytrzymać tylu doznań na raz.

Wyższy był zagubiony. To kłujące uczucie wzrosło i teraz szarpało łańcuchami na wszystkie możliwe strony oraz krzyczało z całych sił by wyjść na wolność.

Dlaczego zwykły komentarz wywołał tak wiele?

Chciał znaleźć klucz do kłódki, by uwolnić te pieprzoną enigmę!

Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz? Gdzie jest klucz?

Maniakalne powtarzał w głowie to jedno zdanie szponami rysując głębokie zadrapania na drewnianym blacie.

Co się kurwa ze mną dzieje?

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz