Po wymeldowaniu się z hotelu, z walizką udałam się do Coffee of Glory na śniadanie. Zamówiłam swoją ulubioną Latte i kanapkę. Wiem, że to nie brzmi jak zdrowe i pożywne śniadanie, ale przysięgam, że z nerwów nic więcej bym nie zjadła.
Założyłam swoją ulubioną, białą, koronkową sukienkę i skórzaną kurtkę. Zdecydowałam się również na czarne botki, których potem i tak nie mogłam nosić, ze względu na zasady w mojej nowej szkole.
Sprawdziłam wyświetlacz telefonu i uznałam, że już czas.
Wstałam i pożegnałam się z kawiarnią, gdzie podają najlepszą kawę na świecie.
Aby dojechać do szkoły, musiałam się udać na zajezdnię autobusową, ponieważ tam miał czekać autokar. Postanowiłam zamówić taksówkę.
Wsiadając do niej i podając kierowcy adres, poczułam woń typową dla takich środków transportu, czyli głownie tytoniu. Przez całą drogę wpatrywałam się w okno i z niecierpliwością wypatrywałam autokaru. Wiem, że w życiu bywają różne wypadki, ale jeśli będę miała przez coś zginąć, to tylko i wyłącznie przez ciekawość.
Im dłużej jechaliśmy, tym mniej ludzi i wysokich budynków się pojawiało. Kierowca wreszcie się zatrzymał i zgasił silnik. Zapłaciłam należną kwotę i zaczęłam się rozglądać dookoła.
Byłam na obrzeżach miasta z małymi, starymi blokami i domkami jednorodzinnymi. Po mojej prawej stronie znajdowała się zajezdnia autobusowa, gdzie stał zaparkowany autokar.
Był cały czarny, z przyciemnianymi szybami. Przez chwilę zwątpiłam, czy to jest mój autobus. Rozejrzałam się dookoła, ale to był jedyny zaparkowany pojazd w tym miejscu. Westchnęłam i postanowiłam podejść bliżej.
Przy autokarze stał oparty o drzwi kierowca, który palił papierosy. Mógłby mieć na oko pięćdziesiąt lat, a mimo to, życie aż tak go nie postarzało. Jedyną jego wadą mógłby być lekko zaokrąglony brzuszek, ukryty pod białą, elegancką koszulą z rozpiętymi i podwiniętymi mankietami.
- Przepraszam - zwróciłam na siebie jego uwagę, a on podniósł na mnie wzrok, wypuszczając przy tym obłoczek dymu - Czy ten autokar zawiezie mnie do Prywatnego Liceum imienia Alberta Einsteina?
- Chyba tak - odparł - Wiesz, że jesteś przed czasem?
- Chyba tak samo jak pan - odpowiedziałam, a on się uśmiechnął.
- Jak się nazywasz? - zapytał.
- Alicja.
- Dopiero zaczynasz w tej szkole, prawda?
- Tak - wyznałam.
- Uważaj na siebie. Wyglądasz na dobrą dziewczynę - podpowiedział, po czym chwycił moją walizkę i poszedł ją zanieść do luku bagażowego.
Taka odpowiedź mi nie wystarczyła, więc podążyłam za nim.- Dlaczego mam uważać? - spytałam - Co mi zagraża?
- Inni - odparł, ułożywszy walizkę pod odpowiednim kątem - Jesteś inna. Wyglądasz na pewną siebie osobę, a przy tym bardzo inteligentną. Niektórzy źle patrzą na takich ludzi. Mogłabyś im zagrażać, zwłaszcza że jesteś typem lidera o bardzo twardych nerwach.
"Ja i twarde nerwy?"
Zatrzymałam się oniemiała.
- Wywnioskował to pan z rozmowy, trwającej co najmniej kilka minut? - spytałam, a on się zatrzymał. Rozejrzał się dookoła, po czym zaprowadził mnie kilka metrów dalej od autobusu. Spojrzał jeszcze raz na autokar, a potem dał mi gest, abym się nachyliła.
- Podczas rekrutacji, twoi rodzice wysłali nam twój życiorys, świadectwa, ocenę psychologiczną oraz test predyspozycji. Ta szkoła wie o tobie wszystko, rozumiesz? - spytał, a ja pokiwałam głową, mimo że tak naprawdę nic do mnie nie docierało - Musisz się mieć na baczności i nie dać się stłamsić, jeśli chcesz tam normalnie funkcjonować.
Mój mózg działał na maksymalnych obrotach, próbując to wszystko przyswoić i zrozumieć. Niestety, zanim mi się to udało, mężczyzna ścisnął mi ramię w geście pocieszenia i wrócił do luku bagażowego.
CZYTASZ
Nieprzyjaciel
Hành động|Jestem w trakcie poprawy błędów| betuje: HAAAAX, za co bardzo dziękuję. "Chodzi o to, że wciąż uważasz, że mamy wybór w kwestii dobra i zła. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, chcemy tego samego. Skrycie pragniemy potęgi i władzy. Ty też jej...