Rozdział 20

2.7K 257 30
                                    



Rankiem nie chciało mi się nakładać makijażu, dlatego poszłam na matematykę z worami pod oczami i termosem z kawą w ręku.

Wszystko mnie bolało, dlatego nie spałam długo i jako pierwsza pojawiłam się pod klasą. Przez cały dzień unikałam kontaktu z przyjaciółmi, ponieważ nie miałam ochoty na rozmowę oraz niezręczne milczenie. Uznałam, że jeżeli będą chcieli mi coś powiedzieć, to zrobią to, a ja nie chciałam naciskać.

Po tym jak zadzwonił dzwonek i już szykowałam się do wyjścia, Robert kazał mi zmazać tablicę, a to oznaczało że chciał ze mną porozmawiać.

- Coś się stało? – spytałam po zmazaniu wszystkich obliczeń.

- Tak – potwierdził, a potem jednym ruchem oparł mnie o biurko, a potem nachylił się do mnie, by mnie namiętnie pocałować.

- Robert, ktoś może zaraz wejść! – próbowałam przemówić mu do rozsądku.

- Presja czasu jest taka podniecająca – wymruczał, a ja przewróciłam oczami.

Po chwili odsunął się jednak ode mnie i pomógł mi wstać, a następnie poprawił sobie krawat.

- Do następnego razu – powiedział tak poważnym tonem, że nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu.

Następną lekcją była plastyka, na której nawet nie wysiedziałam do końca, ponieważ do klasy wszedł Modrzewski.

- Coś się stało? – spytała Renatka, a on zaprzeczył głową.

- Szukam Alicji. Chcę aby coś dla mnie zrobiła. Mogę ci ja zabrać?

- Pewnie – zgodziła się nauczycielka i wróciła do lekcji.

Mężczyzna patrzył na mnie z determinacją, dlatego prędko spakowałam swoje rzeczy i wyszłam za nim z klasy.

- Dokąd idziemy? – chciałam wiedzieć, zauważając że kierujemy się do skrzydła nauczycielskiego.

- Wszystko w swoim czasie – odpowiedział.

Gdy nauczyciel zatrzymał się przed swoim pokojem, zawahałam się.

- Oboje dobrze wiemy, że nie jestem w stanie nic ci zrobić, prawda? – spytał zauważywszy moje niezdecydowanie.

Postanowiłam mu jednak zaufać, ponieważ przypomniałam sobie naszą dawną rozmowę w lesie, podczas której zachował się naprawdę w porządku.

Weszłam do pokoju, a potem usadowiłam się na wskazanej przez niego starej kanapie. Modrzewski przysunął sobie fotel, aby utrzymać ze mną kontakt wzrokowy.

- To ty pomogłaś mu wczoraj uciec, prawda? – spytał, a ja na chwilę spanikowałam i nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Słucham?

- Przez cały czas cię obserwowałem. Bardzo sprytnie to rozegrałaś i tak naprawdę nigdy bym się nie zorientował, że udajesz gdybym nie poznał prawdziwej ciebie. Slawkowicz sam sobie wyhodował niezłą modliszkę.

- Przepraszam bardzo, ale chyba nie wiem, o co panu chodzi – wciąż brnęłam w uparte.

- Zastanawia mnie tylko jedna rzecz – dlaczego go uwolniłaś? Myślałem nad tym chwilę, aż sobie przypomniałem,  że dość często uciekasz ze szkoły. Egida skontaktowała się z tobą, mam rację?

- Dlaczego miałabym się kontaktować z organizacją, która zabiła moich rodziców? Przecież to niedorzeczne!

- Bo ty dobrze wiesz, że Egida tego nie zrobiła – odparował – Wiem o tym, ponieważ kiedyś znałem twoich rodziców, panno Dostojewska; tylko nie mogłem cię długo skojarzyć.

- Jak mnie pan nazwał?

- Wiedziałem, że nie przyznasz się teraz do prawdy, ale mimo wszystko chciałem ci tylko powiedzieć, że jestem po twojej stronie – wyznał – Rozumiem, że mi nie ufasz i to szanuję, ale jeśli tylko będzie taka rzecz, którą będę mógł dla ciebie zrobić, too nią poproś. Niestety, ale tylko tak mogę odkupić swoją duszę za te wszystkie złe rzeczy, które zrobiłem.

- Pan jest wierzący?

- Tak i nie – odpowiedział z uśmiechem –Ale jako Araj zniszczyłem i skrzywdziłem wiele osób – w tym dzieci i odkąd odkryłem twoją działalność, wiem że pomagając tobie mogę odkupić część win. Mam nadzieję, że zwyciężysz.

- Mogę wracać na lekcje? – spytałam, a on pokiwał głową.

Tymczasem wymyśliłam nowy plan.

Od dawna bardzo źle sypiam i bardzo długo nie mogłam znaleźć tego przyczyny. Aż wreszcie zrozumiałam, czego mi w życiu brakowało. Wiecie, czego?

DOKŁADNIE TAK - BIADOLENIA!

Dzisiaj jest bardzo krótki rozdział, ale za nim wyruszycie na mnie z widłami to chciałam wam tylko powiedzieć, że znalazłam rozwiązanie dla takich sytuacji. Ale bardzo Wam się ono nie spodoba - mianowicie nic z tym nie zrobię. 

Dlaczego?

Ponieważ za niedługo kończy się druga część (tak, ja nie żartuję i do tej pory biję sobie brawo za tak dobre rozplanowanie akcji), a obecnie pracuję nad trzecią i mam na ten moment sześć rozdziałów. Z tytułu, że biorę sobie do serca Wasze uwagi (które mnie nie dołują; co to, to nie!),  zamiast skupiać się i na siłę poprawiać coś, co i tak pewnie zepsułam nie ma sensu - po prostu druga część będzie najgorsza ze wszystkich i tyle - nie można mieć wszystkiego. Natomiast od kiedy zwróciliście mi uwagę na te bardzo krótkie rozdziały, to podczas tworzenia trzeciej części przykładam do tego większą wagę. Efekty moich starań będziecie mogli zobaczyć naprawdę niedługo, bez przerwy w publikowaniu, ale pod warunkiem, że się wyrobię.

  Mówię tutaj o tym, ponieważ bardzo bym nie chciała, abyście to wszystko odebrali jako coś w stylu "GWIAZDKI JOM ZEPSUŁY".  

 Mam nadzieję, że nie poczuliście się urażeni, ponieważ ja Was bardzo szanuję i cieszę się, że robi się Was coraz więcej. Dzięki temu, czuję się bardziej odpowiedzialna za pisanie następnych części.

W skrócie dla tych, którzy lubią czytać "Nieprzyjaciela", ale nie lubią mojego biadolenia: poprawię się, ale jeszcze nie teraz.

Bywajcie Nieprzyjaciele!


NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz