Rozdział 25

2.4K 205 16
                                    


Po kilku dniach obserwacji, mieliśmy już gotowy plan, który miał nam umożliwić rozmowę z moimi dziadkami.

„Ale to dziwnie brzmi"

Przede wszystkim, musieliśmy mieć pewność, że nie byli obserwowani przez MI6.

Baliśmy się również, że wywiad mógłby zainteresować się mną, ze względu na testament oraz moją sytuację w Polsce. Tak naprawdę, żadne z nas nie mogło przewidzieć, co Wielka Brytania zrobiłaby z takim fantem.

Na całe szczęście, okazało się, że wobec nich nie zastosowano takich środków, więc postanowiliśmy zacząć działać. Tym razem poszłam do nich tylko z Shizune. Chcieliśmy, aby to wyglądało w miarę przyjaźnie, a nie jak nalot.

Bardzo się stresowałam – jak zwykle.

Ale tym razem to było coś innego. Zastanawiałam się, czy mnie rozpoznają i czy im się spodobam jako ich wnuczka.

Byłam też ciekawa tego, jakimi byli ludźmi. W końcu byli rodzicami mojej matki, więc musiałam być do nich chociaż trochę podobna.

Taksówka zawiozła nas pod wskazany adres, a następnie postanowiliśmy, że resztę drogi przejdziemy pieszo.

- Znałeś ich? – spytałam z udawaną nonszalancją.

Shizune musiał to zauważyć, ponieważ spojrzał na mnie kątem oka.

- Nie miałem okazji – odpowiedział, a ja skinęłam głową.

- Myślisz, że o mnie wiedzą? – zadałam kolejne nurtujące mnie pytanie, po chwili nastałej ciszy.

- Sądzę, że tak.

- A oni mnie w ogóle rozpoznają? – spytałam znowu, a on się roześmiał.

- Zachowujesz się co najmniej tak, jakbyś szła na spotkanie z przyszłymi teściami!

- Przepraszam – odpowiedziałam odrobinę zawstydzona swoim zachowaniem – Po prostu strasznie się denerwuję...

- W takim razie musisz się uspokoić – złapał mnie za ramiona po ojcowsku i spojrzał poważnie w oczy – Tylko w taki sposób uda ci się ich przekonać do tego, kim naprawdę jesteś.

Miał rację. Zaczynałam naprawdę strasznie panikować, ale na całe szczęście, zdążył mnie już całkiem dobrze poznać. Wiedział, że jeśli powie mi, że powodzenie akcji zależy od tego, czy uda mi się coś zrobić, ja dołożę wszelkich starań, aby ten cel osiągnąć.

- Dzięki – odpowiedziałam, a on tylko machnął ręką.

- Lepiej się pospieszmy, bo jeszcze zmienisz zdanie!

Najtrudniejszą częścią było przedostanie się na pilnie strzeżone osiedle. Ale już wcześniej zrobiliśmy użytek z monitoringu i ułożyliśmy plan działania.

Całe osiedle było ogrodzone wysokim, metalowym płotem.

Dzięki pomocy Poli, udało nam się wybrać mało ważny punkt, którego strzegł jeden z ochroniarzy osiedla i kamera. Kobieta zobowiązała się ją przeczyścić zaraz po naszym przejściu przez ogrodzenie. 

Lecz, aby przejść obok tego ochroniarza, musieliśmy użyć wobec niego siły, czego woleliśmy jednak uniknąć. Dlatego wybraliśmy inny sposób.

Na miejscu był już Szymon, który czekał na nasz znak.

Kiedy zbliżaliśmy się do osiedla, daliśmy Szymonowi sygnał przez słuchawkę, aby rozpoczął dywersję.

Chłopak nie potrzebował już więcej żadnej zachęty i z gracją przeszedł przez ogrodzenie, a potem wystrzelił jak z procy przed siebie. Ochroniarz natychmiast puścił się za nim pędem, powiadamiając o tym resztę patrolu.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz