Gdy weszliśmy do mieszkania, do przedpokoju wbiegli Borys i Szymon.
- Cholera, myślałem, że was zabili! – odetchnął z ulgą Szymon.
- Unieszkodliwili nas, a potem zbadali moje DNA – odpowiedziałam zwyczajnie, wieszając kurtkę na wieszaku.
Usiedliśmy w salonie i jedząc chińszczyznę, zrelacjonowaliśmy przebieg naszego spotkania.
- Czyli mamy już jakiś konkretny przełom? – chciał się upewnić Borys.
- I to całkiem spory. Wreszcie trafiliśmy na kogoś bezpośrednio powiązanego z tą całą układanką.
- Jutro mają wyrobić ci nowe dokumenty? – spytał Szymon.
- Tak i twierdzą, że pomogą mi się ukrywać przed służbami specjalnymi.
- Możemy im ufać? – spytał Szymon, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Oczywiście, że tak. Dlaczego mielibyśmy tego nie robić?
- Spokojnie, Ala – Borys położył mi dłoń na ramieniu, a gdy usiadłam, postanowił ją zabrać.
Zapadła niezręczna cisza, podczas której mierzyłam się wzrokiem z największym antyfanem rodziny Dostojewskich, aż wreszcie podniosłam się z fotela, mówiąc:
- Idę złożyć raport Wandorom. Nie czekajcie na mnie.
Zamknęłam się w sypialni i zadzwoniłam do rodzeństwa rządzącego Egidą. Tradycyjnie opowiedziałam im o wszystkim.
- Dobrze się spisaliście – pochwaliła nas Stella –Jeśli tylko możecie, wracajcie jak najszybciej.
- Coś się stało? – spytałam, wyczuwając nerwowość w jej tonie, a ona po chwili westchnęła.
- Wiktor cię potrzebuje.
- Co się dzieje? – spytałam, czując jak zalewa mnie fala gorąca, towarzysząca zdenerwowaniu.
- Przeprowadzili drugie powstanie. Wygrali je, ale tym razem pojawiły się ofiary śmiertelne.
- Boże Święty... - wyszeptałam, opadając na łóżko.
- Myślę, że powinnaś go odwiedzić – powiedziała niezwykle łagodnie, gdy tylko dała mi chwilę, aby dojść do siebie.
- Co tam się stało?
- Użyli gazów bojowych. Nic nie mogli na to poradzić.
- Dobrzyńscy obiecali mi, że gdy tylko odbiorę dokumenty, nauczą mnie umykać służbom specjalnym. Wykorzystam to, aby do nich przyjechać.
- W porządku, trzymaj się – pożegnała się ze mną, a ja jeszcze chwilę spędziłam w samotności, próbując opanować swoje emocje.
Bez trudu mogłam sobie wyobrazić jak jego sumienie przygniata go do ziemi, nie pozwalając się już więcej podnieść. Stella miała rację, on mnie potrzebował.
Tylko za cholerę nie wiedziałam, jak tego dokonać. Wydawało mi się, że w takiej sytuacji nie istniały żadne słowa pocieszenia.
Bałam się, że po takim wydarzeniu, już nigdy więcej nie będzie chciał wyjść z cienia, ponieważ ta porażka wciąż będzie do niego wracała wraz ze zdwojoną siłą.
Po nieprzespanej nocy, stawiliśmy się o godzinie jedenastej we wcześniej umówionym miejscu. Następnie podjechaliśmy do fałszerza, który - za zgodą ambasady angielskiej – wyrobił mi tymczasowy paszport na nazwisko Dostojewska-Zalewska.
CZYTASZ
Nieprzyjaciel
Action|Jestem w trakcie poprawy błędów| betuje: HAAAAX, za co bardzo dziękuję. "Chodzi o to, że wciąż uważasz, że mamy wybór w kwestii dobra i zła. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, chcemy tego samego. Skrycie pragniemy potęgi i władzy. Ty też jej...