Rozdział 37

4.1K 305 15
                                    



Jak na początku zabawy było w pokoju czym oddychać, tak już po pół godzinie zaczynało brakować tlenu. Wiązało się to z tym, że coraz więcej osób przychodziło się rozerwać w pokoju. Mimo to zostałam z Sabiną może jeszcze z jakieś dwie i pół godziny?

Na początku w ogóle nie miałam ochoty na zabawę, a Sabina wręcz przeciwnie - bawiła się w najlepsze. Ta dziewczyna po wypiciu paru procentów, zaczyna być o wiele bardziej żywiołowa niż jej młodsza siostra.

Właśnie skakała i tańczyła po blacie barku z nie lada gracją, co jakiś czas upijając łyk ze swojej butelki. Za każdym razem, gdy podchodził do nas jakiś chłopak, otwierał usta, a Sabina wlewała całą zawartość butelek do jego gardła. Na początku tylko siedziałam przy barze i ją obserwowałam.

Jednakże Sabinie zaczęło się wyraźnie samej nudzić, wiec podała mi rękę, po czym wciągnęła do siebie na blat. Byłam odrobinę zdezorientowana, lecz nie protestowałam.

- No daj spokój! - zawołała i wpadła w moje objęcia - Potańcz trochę!

Dziewczyna sięgnęła po kolejną butelkę i ją otworzyła. Nagle podeszła do mnie i uszczypnęła w bok szyi, co spowodowało, że automatycznie otworzyłam usta.

- Masz, bo zachowujesz się jak suchy trup! - zawołała i rzuciła butelkę jakiemuś chłopakowi w tłumie.

Zakręciła mną kilka piruetów, a potem mnie puściła i sama zaczęła wykonywać jeden ze swoich zmysłowych, ale nie prowokatorskich tańców na blacie.

- To wszystko, co masz w zanadrzu? - spytałam uśmiechając się i opierając jedną rękę na biodrze.

- Dawaj! - zawołała próbując przekrzyczeć dudniącą muzykę.

Natychmiast przejęłam pałeczkę i przypomniałam sobie jeden z układów, którego nauczyła mnie Agata, która tańczyła taniec uliczny. Raz poprosiłam ją o kilka lekcji, które do tej pory pamiętam.

Tańcząc, czułam jak energia przepływa przez moje ciało niczym prąd elektryczny w obwodzie. Czułam taniec i muzykę całą sobą. Straciłam poczucie czasu oraz orientację w przestrzeni. Byłam tylko ja i muzyka. Nawet nie zwracałam uwagi na powiększający tłum gapiów. Wreszcie postanowiłam zrobić salto i zeskoczyć na ziemię.

Jak postanowiłam tak zrobiłam i wszyło mi całkiem nieźle. Mimo to zostałam nagrodzona oklaskami wszystkich zebranych, a ja podziękowałam im ukłonem.

- Dobra, już nie bądź taka skromna! - zawołała Sabina wskakując mi na barana, a ja wykonałam obrót wokół własnej osi.

- Dokąd zawieść panienkę? - spytałam.

- Do stołu bilardowego!

- Już się robi! - zawołałam i przebiłam się przez jedną z tańczących grupek.

Kiedy się tam pojawiłyśmy, Markos palił papierosa i rozmawiał z jakimś chłopakiem, trzymając kij bilardowy.

Sabina zeszła z moich pleców.

- Ja biorę mojego, ty bierzesz tamtego - powiedziała szeptem.

- Tak jest! - zasalutowałam.

Ruda podeszła do swojego chłopaka, ucałowała go i w sekundę odebrała mu kij. Alkohol dodał mi odwagi i mocy, dlatego też delikatnie ucałowałam swoja ofiarę i uwolniłam kij z jego uścisku.

- Wybaczcie chłopcy, - zaczęła Sabina - ale teraz profesjonaliści grają.

- Chyba nie mówisz o sobie - odezwał się Markos.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz