Kiedy tylko trafiła do mnie informacja, że część moich przyjaciół wraca do kwatery, pobiegłam w kierunku hangaru, aby tam oczekiwać na ich powrót.
I nie zawiodłam się. Po kilku minutach pojawił się Kacper, Tori i Krzysztof. Reszta została, aby pomóc Wiktorowi w pilnowaniu ziem zdobytych.
Gdy tylko wysiedli z samochodu, rzuciłam im się na szyję.
- Jestem z was taka dumna! – zawołałam, ledwo hamując wzruszenie.
Cieszyłam się, że byli cali i zdrowi. Cała trójka odwzajemniła mój uścisk, odpowiadając:
- Tęskniliśmy.
- Miałabyś kiedyś czas do nas wpaść na front, aby osobiście przyjąć ślubowania? – spytał Kacper.
- Bardzo bym chciała – odpowiedziałam z uśmiechem – Trochę dziwnie się z tym czuję, ale jeśli to ma pomóc naszej sprawie, to zrobię to.
- Jesteś bohaterką! – wtrąciła się Tori – Jako pierwsza stanęłaś do walki ze Slawkowiczem! Niewielu stać na taką odwagę.
- Tak jak mnie nie stać na leczenie – zażartowałam, a Krzysztof się wyszczerzył i przybił mi piątkę.
- Na długo przyjechaliście? – spytałam, pomagając im się wypakować z samochodu.
- Niestety, nie – westchnęła Tori – Musimy złożyć raport, uzupełnić zapasy i wracamy na front.
- Cóż, ja też na długo nie zostanę w kwaterze – odparłam – Mamy nowy trop i lecimy za nim do Londynu.
- Londynu? Piękne miasto! – zachwyciła się dziewczyna, a Krzysztof przewrócił oczami.
- Jak dla mnie zbyt tłoczne. Gdyby nie lekarstwa, nie wytrzymałbym tam!
- Nie zapominajcie, że nie wychowałam się w takich samych warunkach jak wy! – zwróciłam im uwagę – Ale to i tak nie ma znaczenia, ponieważ nie sądzę, abyśmy mieli czas na zwiedzanie.
- Ale oczy masz, prawda? – spytał Kacper.
- Ale to wciąż nie to samo! Nigdy nie mieliście wrażenia, że przyjeżdżając do jakiegoś kraju, tak naprawdę go nie zwiedziliście i nie poznaliście?
- Coś w tym jest – zgodził się po namyśle chłopak.
- A co was tam sprowadza? – zaciekawiła się Tori.
- Rodzina mojej matki. Współpracują z MI6 – wyjaśniłam, a Krzysztof zagwizdał.
- No to niezłą masz tę rodzinkę.
- Oprócz tego, że muszę czasami użyć siły, aby się czegoś o niej dowiedzieć, to bywa całkiem interesująco – odpowiedziałam żartobliwie.
Odprowadziłam ich pod apartamenty i już miałam wracać do swoich zajęć, gdy Kacper złożył mi pewną propozycję:
- Odprowadzisz mnie do Wandorów?
- W sumie, czemu nie? – spytałam i ruszyliśmy ramię w ramię przed siebie.
- Chciałbym cię przeprosić... - zaczął po chwili ciszy.
- Ja ciebie też – odparłam, a on podniósł na mnie zaskoczony wzrok – Powinnam była być dla ciebie bardziej wyrozumiała. Przecież też cierpiałeś.
Myślałam o tym bardzo długo i doszłam do wniosku, że też nie byłam święta.
- Czyli raniliśmy siebie nawzajem, nie chcąc siebie nawzajem zrozumieć?
CZYTASZ
Nieprzyjaciel
Action|Jestem w trakcie poprawy błędów| betuje: HAAAAX, za co bardzo dziękuję. "Chodzi o to, że wciąż uważasz, że mamy wybór w kwestii dobra i zła. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, chcemy tego samego. Skrycie pragniemy potęgi i władzy. Ty też jej...