Rozdział 23

2.8K 224 21
                                    


Kiedy tylko trafiła do mnie informacja, że część moich przyjaciół wraca do kwatery, pobiegłam w kierunku hangaru, aby tam oczekiwać na ich powrót.

I nie zawiodłam się. Po kilku minutach pojawił się Kacper, Tori i Krzysztof. Reszta została, aby pomóc Wiktorowi w pilnowaniu ziem zdobytych.

Gdy tylko wysiedli z samochodu, rzuciłam im się na szyję.

- Jestem z was taka dumna! – zawołałam, ledwo hamując wzruszenie.

Cieszyłam się, że byli cali i zdrowi. Cała trójka odwzajemniła mój uścisk, odpowiadając:

- Tęskniliśmy.

- Miałabyś kiedyś czas do nas wpaść na front, aby osobiście przyjąć ślubowania? – spytał Kacper.

- Bardzo bym chciała – odpowiedziałam z uśmiechem – Trochę dziwnie się z tym czuję, ale jeśli to ma pomóc naszej sprawie, to zrobię to.

- Jesteś bohaterką!  – wtrąciła się Tori – Jako pierwsza stanęłaś do walki ze Slawkowiczem! Niewielu stać na taką odwagę.

- Tak jak mnie nie stać na leczenie – zażartowałam, a Krzysztof się wyszczerzył i przybił mi piątkę.

- Na długo przyjechaliście? – spytałam, pomagając im się wypakować z samochodu.

- Niestety, nie – westchnęła Tori – Musimy złożyć raport, uzupełnić zapasy i wracamy na front.

- Cóż, ja też na długo nie zostanę w kwaterze – odparłam – Mamy nowy trop i lecimy za nim do Londynu.

- Londynu? Piękne miasto! – zachwyciła się dziewczyna, a Krzysztof przewrócił oczami.

- Jak dla mnie zbyt tłoczne. Gdyby nie lekarstwa, nie wytrzymałbym tam!

- Nie zapominajcie, że nie wychowałam się w takich samych warunkach jak wy! – zwróciłam im uwagę – Ale to i tak nie ma znaczenia, ponieważ nie sądzę, abyśmy mieli czas na zwiedzanie.

- Ale oczy masz, prawda? – spytał Kacper.

- Ale to wciąż nie to samo! Nigdy nie mieliście wrażenia, że przyjeżdżając do jakiegoś kraju, tak naprawdę go nie zwiedziliście i nie poznaliście?

- Coś w tym jest – zgodził się po namyśle chłopak.

- A co was tam sprowadza? – zaciekawiła się Tori.

- Rodzina mojej matki. Współpracują z MI6 – wyjaśniłam, a Krzysztof zagwizdał.

- No to niezłą masz tę rodzinkę.

- Oprócz tego, że muszę czasami użyć siły, aby się czegoś o niej dowiedzieć, to bywa całkiem interesująco – odpowiedziałam żartobliwie.

Odprowadziłam ich pod apartamenty i już miałam wracać do swoich zajęć, gdy Kacper złożył mi pewną propozycję:

- Odprowadzisz mnie do Wandorów?

- W sumie, czemu nie? – spytałam i ruszyliśmy ramię w ramię przed siebie.

- Chciałbym cię przeprosić... - zaczął po chwili ciszy.

- Ja ciebie też – odparłam, a on podniósł na mnie zaskoczony wzrok – Powinnam była być dla ciebie bardziej wyrozumiała. Przecież też cierpiałeś.

Myślałam o tym bardzo długo i doszłam do wniosku, że też nie byłam święta.

- Czyli raniliśmy siebie nawzajem, nie chcąc siebie nawzajem zrozumieć?

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz