Rozdział 3

8.2K 481 22
                                    




Ignorując zdziwione spojrzenie recepcjonistki, odebrałam od niej kluczyk i weszłam do windy. Wcisnęłam guzik i pojechałam na drugie piętro.

Kiedy wysiadłam, skręciłam w korytarz po lewej i odnalazłam swój pokój. Sięgnęłam włącznika i zamknęłam za sobą drzwi. Odetchnęłam głęboko. Byłam sama. 

"Tak jak lubię"

 Pokój hotelowy składał się z przedpokoju, sypialni i łazienki. Nie potrzebowałam więcej. Miałam tam spędzić tylko jedną noc i jutro pójść się wymeldować.

Gładząc dłonią tapetę i zdejmując po drodze buty, przeszłam przez cały przedpokój. Wchodząc do sypialni rzuciłam niedbale torebkę na łóżko, a potem zdjęłam i powiesiłam kurtkę na krześle. Utrzymywanie porządku nigdy nie było moją mocną stroną. Włączyłam radio i zaczęłam się pakować.

Kiedy skończyłam, z satysfakcją zapięłam walizkę i poszłam pod prysznic. Zanim jednak weszłam do kabiny, stanęłam przed umywalką, aby zmyć makijaż.

Poprawiłam jasne, blond fale z lekko zaróżowionymi końcówkami (efekt kupowania taniej farby) sięgającymi do łopatek. Na moich ustach już nie było nawet śladu czerwonej szminki, podkreślającej moją porcelanową cerę.

„Ciekawe, czy taka też bym mu się podobała"- spytałam siebie i uśmiechnęłam się do swoich myśli.

Za każdym razem, gdy patrzyłam na swoje odbicie, wydawało mi się, że wyglądałam strasznie delikatnie. Efekt ten podwajały moje błękitne oczy, które odziedziczyłam po tacie.

Zamknęłam się w kabinie prysznicowej. Już po chwili pochłonęły mnie krople ciepłego deszczu ze słuchawki. Podczas kąpieli, analizowałam każdy jutrzejszy punkt do zrealizowania. Jeden z nich brzmiał „wstać i się nie załamać". Myśląc o następnym dniu, nieświadomie przejechałam dłonią po bliznach na brzuchu. Skrzywiłam się lekko i przymknęłam oczy, powstrzymując łzy żalu.

Nie chciałam pamiętać tej krwi, tego bólu i komisariatu, a o nich już nie wspominając.

Opuściłam kabinę i po osuszeniu się, założyłam krótkie szorty i długi, szary T-shirt do spania. Przetarłam włosy ręcznikiem i wróciłam do sypialni.

Otworzyłam walizkę i z pomiędzy moich ulubionych książek wyjęłam zdjęcie. Założyłam na siebie bluzę, wzięłam zapalniczkę i wyszłam na balkon.

Nocna bryza otuliła mnie jak stary, dobry przyjaciel. Zaciągnęłam się nią i stałam chwilę w milczeniu.

Raczej krótką chwilę, bo zaraz by się zleciały komary. 

Usiadłam przy balustradzie i wsunęłam nogi w przerwy między jej szczeblami. 

Spojrzałamprzed siebie, prosto w ciemną otchłań  i spytałam własne myśli:

„Czy tak będzie wyglądała moja przyszłość?"

Wyciągnęłam z kieszeni zdjęcie i zapalniczkę. Po raz ostatni popatrzyłam na uśmiechnięte twarze moich „przyjaciółek". 

"Jak wiele musiało się wydarzyć, aby to zdjęcie stało się jednym, wielkim kłamstwem?"

„Ewelina, Kasia, Agata i Dorota. Ewelina, Kasia, Agata i Dorota..." - recytowałam w myślach.

Przystawiłam zapalniczkę do dolnego rogu zdjęcia i ją zapaliłam. Z obojętnością obserwowałam, jak płomienie liżą twarze osób, kiedyś tak mi bliskich, a teraz tych, które tak mocno mnie zraniły.

Kiedy postacie z fotografii zniknęły, dmuchnęłam na smolisty papier i ogień zniknął. Tak samo jak nasza przyjaźń.

Wystarczyła tylko jedna sekunda i puff!

Wstałam i oparłam dłonie o balustradę. Uniosłam nadpaloną fotografię, a potem ją puściłam.

Tak po prostu.

W ten sposób, pożegnałam się z dawnym życiem, próbując zapomnieć o wszystkich złych chwilach.

Niestety, potem uświadomiłam sobie, że mogłabym się żegnać z przeszłością nawet i tysiąc razy, każdego dnia, a i tak nigdy nie wymazałabym tego, co się stało.

Już nie miałam siły na kolejne łzy i wróciłam do pokoju.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz