Rozdział 5

2.8K 251 19
                                    

Po odkryciu relacji, jaka łączyła Roberta i Aleksandrę poczułam się dziwnie oszukana. Teraz myślę, że mogłam się tak czuć ze względu na to, że ta dziewczyna musiała mieć ze mną jakiś związek. Co więcej, kochał ją a ja poczułam się odrobinę zazdrosna. Jednak z drugiej strony, to tak naprawdę jeszcze nic nie wiedziała. Przecież póki co, nie zrobił nic złego, prawda?
"Przed osądem powinnam spytać o zdanie samego zainteresowanego"
Ale długo nie mogłam zdobyć się na odwagę, by to zrobić, gdyż bałam się tego, co mogłabym usłyszeć.
Zastanawiałam się, czy kobiety które domyślają się niewierności swoich mężów też przeżywają takie dylematy.
Wtedy żałowałam, że nie mam przy sobie ani mamy, ani Sabiny. Wówczas od razu udałabym się do nich po radę.
W końcu zdecydowałam się na poznanie prawdy.
Ale w międzyczasie wpadłam na pomysł, aby wyprawić Sabinie memorialu*, czyli coś takiego jakby pożegnanie, abyśmy mogli odzyskać spokój.
Wszyscy ją kochaliśmy, ale wiem że nie każdy miał siłę pójść na pogrzeb. Wtedy, gdy emocje już trochę opadną, chciałam abyśmy otrzymali szansę na pogodzenie się z jej śmiercią.
Dlatego chciałam się spotkać z Egidą - tego chciałaby Sabina, a ja musiałam poznać prawdę - wszyscy powinniśmy ją poznać.
Byłam świadoma, że to może mieć efekt odwrotny do pożądanego, ale rozumiałam też, że każdy kto uważał ją za kogoś bliskiego, powinien się dowiedzieć wszystkiego i
Byłam jej to dłużna.
Poświęciła życie, aby ratować mnie i resztę naszych przyjaciół, a ja nie mogłam pozwolić na to, aby zapamiętano ją jako kogoś, kto nie chciał żyć. Sabina była najbardziej żywą osobą, jaką spotkałam. Owszem, miała czasami złe dni, ale każdy je miewa. Mimo to wiedziałam, że los mógłby rzucać w nią wszystkim, co miał w zanadrzu, a ona i tak by stała wyprostowana ze swoim cudownym uśmiechem oraz uniesioną brwią.
Spacerując po lesie wieczorami, śledziłam strażników starając się zapamiętać ich rozmieszczenie, liczebność grupek w których się poruszali oraz kiedy zmieniali warty. W głowie układałam plan, dzięki któremu mogłabym się wymknąć ze szkoły. Zwłaszcza że Slawkowicz naprawdę nie dawał mi forów i za każdym razem, gdy udało mi się wymknąć, on podwajał ochronę i zmieniał strategię.
Podejrzewałam, że mógł się powoli domyślać, że kontaktuję się z Egidą, albo po prostu dmuchał na zimno.
Z moich obserwacji wynikało, że najwięcej strażników znajdowało się właśnie przy płocie, dlatego przez jakiś czas nie potrafiłam znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Dopiero potem przypomniałam sobie o tunelu prowadzącym do Szczecina, przez który podróż była o wiele dłuższa, bardziej ryzykowna i w ogóle dla mnie nieatrakcyjna, biorąc pod uwagę to, że bałam się ciemności i nie znałam tych tuneli.
Ale nie miałam innego wyboru.
Dzień przed spotkaniem z Egidą napisałam na blogu „Spotkajmy się o 24 w Amfiteatrze Letnim. Ma przyjść tylko wasz przedstawiciel, inaczej w ogóle nie dojdzie do rozmowy".
Następnie wyciągnęłam czarny plecak, do którego schowałam latarkę, baterię, opatrunki i jakąś maść z sali medycznej, wodę oraz skradzioną ze strzelnicy broń i dwa noże. Tak na wszelki wypadek.
Przygotowałam sobie czarne trapery, które kupiłam kiedyś specjalnie na treningi w terenie oraz czarną, lekką wiatrówkę i legginsy, a pod spód założyłam bieliznę termo aktywną.
Zanim jeszcze gdziekolwiek poszłam, zapukałam do drzwi Roberta z kroniką pod pachą. Co noc ją przeglądałam i znalazłam o wiele więcej zdjęć świadczących o tym, że byli parą.
Gdy tylko otworzył mi drzwi i spojrzał na kronikę, zaledwie na ułamek sekundy na jego twarzy pojawiło się zdenerwowanie.
- Możemy pogadać? - spytałam.
- Jasne, wchodź - odpowiedział, prędko wciągając mnie do środka - Nikt cię nie widział?
- Inaczej bym nie przyszła - odparłam - No chyba że weszłabym przez okno.
- Słodka jesteś - odpowiedział, a potem objął mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
- Mieliśmy pogadać - odpowiedziałam próbując być silna.
- Przecież rozmawiamy - wymruczał i gdy poczułam, że już dłużej nie mogę, odsunęłam się od niego.
- Mówię serio - ponownie zaczęłam, a gdy zbliżał się do mnie, dodałam: Siadaj.
- Jak sobie życzysz, królewno - odpowiedział siadając na łóżku z baldachimem - To o czym rozmawiamy?
- To nic wielkiego, ale mam do ciebie jedno pytanie i chcę, abyś był ze mną szczery.
- To chyba nie będzie trudne.
- Cieszę się bardzo - oznajmiłam - W takim razie kim jest Aleksandra Schulz? - spytałam pokazując ich wspólne zdjęcie na balu w kronice.
Zaryzykowałam z pełną świadomością, że to mogło zmienić wszystko.
I zmieniło.
Jego wyraz twarzy mnie zabolał. Najpierw próbował zachować kamienną twarz i już coś chciał powiedzieć, gdy weszłam mu w słowo:
- Nie okłamuj mnie.
Przez dłuższy czas nic nie mówił, tylko gapił się na fotografię. Wtedy nie wytrzymałam:
- Kim ona jest, do cholery i dlaczego wygląda tak jak ja?!
On wciąż milczał, a to oznaczało, że właśnie wszystko zniszczyłam.
Gdyby to była zwykła koleżanka, to by to powiedział.
Ale on nie mógł skłamać, więc milczał.

* Wiem, że memoriał w języku polskim to zupełnie coś innego, a w języka angielskim tak jakby wspominki osób zmarłych. No niby jest takie słowo jak "stypa", ale nie jestem co do tego taka pewna. Jeśli jest tu ktoś mONdry z języka polskiego to czy podpowiedziałby mi ktoś to słowo XD? (Proszę, tylko nie piszcie, że to dziady)

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz