Część II, rozdział 1

3.8K 281 18
                                    

Witam Was w drugiej części "Nieprzyjaciela"!
Kawy?
Herbaty?
Mniej biadolenia?
Myślę jednak, że to ostatnie jest niestety niemożliwe...
Miłego czytania!

Pamiętam, że zanim przybyłam do tej szkoły, strasznie nienawidziłam biegać. 

W tamtej chwili, biegnąc przez las, czułam się zupełnie jak szybujący ptak. Zwinnie krążyłam pomiędzy drzewami, przeskakiwałam dziury i gałęzie.

Za plecami słyszałam przyspieszone oddechy strażników oraz rzucane wciąż pod nosem przekleństwa.

Gdy wychodziłam z internatu, była 23 i miałam nadzieję, że będę miała szansę się z nimi trochę podroczyć. Można byłoby uznać, że jestem lekkomyślna, ale dzięki tej akcji udało mi się dowiedzieć, nad czym powinnam była jeszcze popracować.

Minęły zaledwie trzy tygodnie od śmierci Sabiny, ale nie mogłam pozwolić sobie na wyjście z formy. Jednak przede wszystkim chciałam na moment wyskoczyć na miasto.

Gdy tylko znalazłam Sabinę martwą, do jej pokoju wysłano lekarza z lekiem nasennym, dzięki któremu bezpiecznie przetransportowano mnie do sali szpitalnej.

- Proszę nie dyskutować i zrobić to, o co proszę! - usłyszałam pół przytomna następnego dnia zirytowany głos Slawkowicza.

- Jako lekarz muszę odmówić - upierał się drugi głos - To, co dostaje to naprawdę bardzo silna substancja i jeśli podwoimy dawkę, to nic z tej dziewczyny nie zostanie!

- Jak się obudzi i nie dostanie tych leków, to wtedy nic z niej nie zostanie! Nie rozumie pan? - nie dawał za wygraną dyrektor - Ona nie może nic czuć!

- Co się dzieje? - spytałam osłabionym głosem.

- Alicja! Jak dobrze, że się obudziłaś! Musisz podjąć decyzję - zagaił od razu dyrektor - Wiem jak bardzo cierpisz z powodu utraty przyjaciółki i bardzo jest mi przykro z tego powodu, ale jest sposób na to, aby  uwolnićcię  od tego całego bólu.

Mój mózg po przebudzeniu nie pracował najlepiej, ale mimo wszystko udało mi się skupić wystarczająco na tym, co mówił dalej:

- Pamiętasz tę substancję, którą codziennie sobie wstrzykiwałaś po utracie Szymona? - spytał lekko - Masz szansę otrzymywać podwójną dawkę tego samego specyfiku, dzięki któremu nie będziesz musiała przez to wszystko przechodzić. Będziesz się czuła tak, jakby całe zło tego świata nawet cię nie ruszało! Jaka jest więc twoja decyzja? - spytał, a lekarz wciąż kręcił głową z niedowierzaniem.

Chwilę zajęło mi pozbieranie wszystkich myśli, podsumowania za i przeciw, a potem przypomniałam sobie jej bezwładne ciało...

- Mam podjąć decyzję, czy chcę to dostawać czy nie? - upewniłam się, a on pokiwał głową - W takim razie nie chcę żadnych leków - odpowiedziałam, a dyrektorowi stężała mina. Doktor lekko się uśmiechnął, a potem odwrócił tyłem do Slawkowicza, który przysiadł na moim łóżku szpitalnym.

- Czy wiesz na co się decydujesz?

- Gdy Szymon zmarł... - miałam bardzo słaby głos i byłam bardzo bliska płaczu, więc wzięłam głęboki oddech - Nie czułam nic. Zupełnie tak, jakby nigdy nie istniał lub nic nie znaczył, rozumie pan? Tak jakbym umarła tamtego dnia razem z nim i może to głupie, ale ja chcę czuć. Tylko w taki sposób mogę być człowiekiem - czyli sobą - wyjaśniłam - Przez to, że jego śmierć jakby zupełnie po mnie spłynęła, nie pożegnałam się z nim tak, jakbym tego chciała i teraz chcę naprawić ten błąd.

Dyrektor chwilę mi się przyglądał i na jego twarzy pojawiła się złość.

- Możesz sobie cierpieć tak długo jak ci się podoba, ale już nie będziesz miała żadnej taryfy ulgowej pod tym względem. Ten lek ułatwiłby ci powrót do normalnego życia!

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz