Rozdział 9

3.1K 252 72
                                    


- Jesteś tego pewna? – spytała wciąż z szeroko otwartymi oczami Sara.

- A wyglądam jakbym była niepoczytalna? Nie odpowiadaj! – pogroziłam jej palcem wskazującym i zamknęłam się w łazience.

- Ale masz takie piękne włosy!

- Są nudne! – zaprzeczyłam, zabierając się za otwieranie opakowania trzęsącymi się rękami.

Oczywiście, że nie wiedziałam co robiłam, ale to były przecież tylko głupie włosy, prawda?

Na dodatek, od bardzo dawna czułam, że nie były moje, dlatego postanowiłam to zmienić.

- Może ci pomóc? – nie odpuszczała, a ja westchnęłam.

- Sara, ja tylko farbuję włosy! Dlaczego to jest dla ciebie takie niepokojące?

- Bo wiem, dlaczego to robisz – odparła – Masz dość oglądania jej w lustrze.

Oparłam się dłońmi o umywalkę i przez chwilę milczałam.

- Tylko, że to nie załatwi twoich problemów. Możesz sobie nawet zrobić milion operacji plastycznych, a i tak zawsze będziesz się czuła z nią utożsamiana.

- Idź już. Proszę – poprosiłam spokojnie, ledwie się powstrzymując przed wybuchem złości albo płaczu. Nie wiem, co wtedy było dla mnie gorsze.

- Powodzenia – poddała się i po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Zostałam sama.

Pomysł z zafarbowaniem włosów przyszedł naprawdę przypadkiem. Akurat w chwili, gdy weszłam do pokoju Sary, ona odnawiała swój piękny, czerwony kolor.

Kiedy wykonałam wszystko zgodnie z instrukcja, podeszłam do łazienkowego lustra, aby ocenić efekt końcowy.

Już nie byłam aż tak do niej podobna. Ani do Aleksandry, ani do starej Alicji.

Miałam te same, może trochę bardziej zmęczone i poważne oczy. Skóra na moim ciele była blada, gdzie nie gdzie pokryta jeszcze sińcami lub bliznami. Byłam szczupła i silna – to się na pewno zmieniło w moim wyglądzie. Straciłam też swoją dawną lekkość i delikatność – nowa ja, stąpała twardo po ziemi (dosłownie) i zawsze była gotowa na atak. Moje nowe, długie do ramion, brązowe włosy poskręcały się falami. Byłam w pełni świadoma, że już nigdy nie odzyskałabym naturalnego koloru włosów, ale wiedziałam że już nigdy więcejbym go nie chciała.

Nawet jeśli odziedziczyłam go po matce, to wciąż pozostał mi po niej charakter oraz testament, który zamierzałam zdobyć zaraz po tym, jak pożegnałam się z przeszłością.

Doprowadziłam się do porządku, ponieważ tego samego dnia jeszcze czekało mnie spotkanie z Wankwaczorami, na które zaprosiłam swoich przyjaciół oraz Modrzewskiego i Paulinę.

Na zebraniu miałam usłyszeć ustaloną wersję Wankwaczorów, a następnie przedstawić im mój plan działania.

Ubrałam się w czarną koszulę, spodnie tego samego koloru, a do tego buty na wysokim obcasie. Chciałam sprawiać wrażenie dojrzałej osoby, ponieważ gdzieś w głębi duszy czepianie się mojego wieku było dla mnie bolesne.

- Właśnie miałem po ciebie iść! – zawołał na mój widok Szymon, gdy zamykałam apartament na klucz.

- Po co? Przecież wiem, dokąd mam iść.

- Nie wiem – odparł, wzruszając ramionami – Kazali mi po ciebie przyjść, to przyszedłem.

- Okej – odparłam po chwili i zapadło niezręczne milczenie.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz