Zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli pospiesznie pakować zeszyty i książki do toreb. Tylko ja pozostałam w bezruchu. Uczniowie zbijali się w grupki i gawędzili przed wyjściem, a inni czyścili posłusznie tablicę.
Zanim Szymon opuścił klasę, dostrzegając mój stres, uścisnął mi ramię, aby dodać mi otuchy. Uśmiechnęłam się, a on puścił mi oczko i zniknął na korytarzu.
Zostałam tylko ja i Robert. Odwróciłam się w jego stronę, spodziewając się przerażającego uśmiechu na jego twarzy, ale zamiast tego miał zaciśniętą szczękę. Stał tam ze spuszczoną głową, opierając dłonie o blat nauczycielskiego biurka.
Przez chwilę stałam jak ta kretynka, dopóki nie postanowiłam podejść do niego bliżej.
- Kiedy powiedziałaś, że przyjechałaś tutaj, aby zmienić szkołę - zaczął wciąż nie zaszczycając mnie spojrzeniem - nie sądziłem, że trafisz do tej. Po powrocie ze stołówki, modliłem się, abyś się okazała tylko zwykłym snem.
Powoli traciłam władzę nad nogami. Oczy mi zwilgotniały i otulił mnie chłód.
„Nienawidzi mnie"- pomyślałam, a moje serce jakby zapłakało.
Nie wiedziałam wtedy, dlaczego mi na nim tak zależało. Nie rozumiałam tego. Czułam, że zaraz zemdleję.
- Ja... - zaczęłam.
- Daj mi skończyć - odpowiedział chłodno - Jestem na ciebie wściekły, to prawda, ale chcę cię prosić o jedno. Chcę, abyś zrobiła wszystko co w twojej mocy, aby opuścić tę szkołę, rozumiesz? - spytał.
„Proszę, spójrz chociaż na mnie"- błagałam w myślach.
Niestety na próżno.
Stałam chwilę, ledwo łapiąc oddech i rozróżniając rozmazujące się wokół kształty.
- Rozumiem - odparłam i czym prędzej uciekłam z sali. Nie mogłam na niego patrzeć, a o sobie już nie wspominając.
Czułam się jak potwór i egoistka. Chciałam chronić siebie za wszelką cenę i przy okazji skrzywdziłam kogoś innego.
"To nie tak miało być"
Zrobiłam kilka kroków przed siebie, ale się zachwiałam, więc doczłapałam się do ściany i dotykając jej jedną ręką, szłam przed siebie. Nagle sobie jednak przypomniałam, że zaraz mam lekcję.
„Życie jest takie głupie, że aż śmieszne"
Wyciągnęłam karteczkę z planem lekcji. Okazało się, że następną lekcją będzie sztuka. Spojrzałam na zegarek i serce zabiło mi mocniej.
"Za chwilę zaczną się zajęcia, a ja nawet nie wiem dokąd mam iść"
Miałam ochotę usiąść i się rozpłakać z tak błahego powodu.
„Lub bezradności - poprawiłam samą siebie - Z bezradności, której tak nienawidzę"
Takiej samej bezsilności, którą czułam tamtego wieczora,gdy Dorota i Kasia włożyły mnie półprzytomną do wanny, zamknęły drzwi na klucz i zgasiły światło.
Na samo wspomnienie tej nocy poczułam tak ogromny ból, że oparłam się plecami o ścianę i próbowałam złapać oddech.
„Czy to już jest zespół stresu pourazowego?"
Jak na zawołanie, zabrakło mi tlenu w płucach.
Zapewne udusiłabym się na tym korytarzu, gdyby nie czyjaś dłoń na moich barkach.
CZYTASZ
Nieprzyjaciel
Action|Jestem w trakcie poprawy błędów| betuje: HAAAAX, za co bardzo dziękuję. "Chodzi o to, że wciąż uważasz, że mamy wybór w kwestii dobra i zła. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, chcemy tego samego. Skrycie pragniemy potęgi i władzy. Ty też jej...