Rozdział 9

4K 305 56
                                    


Patrząc na swój nieznośny trądzik w lustrze, powtarzałam wszystko, co chciałam powiedzieć tamtego dnia. Był ostatni dzień ferii, następnego dnia mieliśmy wrócić na zajęcia, ale na razie o to się nie martwiłam. Poprawiłam swoją czarną sukienkę z długim rękawem i założyłam bransoletkę od Sabiny. Z czułością ją pogładziłam i natychmiast zapomniałam o wszystkich swoich niedoskonałościach.
Przypomniałam sobie dzień, który nastąpił po rozmowie z Egidą.
Od razu po przybyciu, zdrzemnęłam się na kilka godzin. Potem próbowałam znaleźć Roberta, ale nigdzie go nie było, więc zdecydowałam się dać mu po prostu spokój i zająć się memoriałem. Było to dla mnie takie ważne, ponieważ właśnie na nim miałam zamiar wyjawić całą prawdę.
Zaprosiłam na niego Sarę, Wiktora, Marii, Krzysztofa, Tori i oczywiście Kacpra. I to właśnie z nim było najtrudniej.

Zapukałam do jego drzwi. Do tych samych drzwi, które pokazywał mi pierwszego dnia naszej znajomości.
„Tak wiele się zmieniło - pomyślałam - I nie wiem, czy na lepsze"
Kiedy chłopak zobaczył mnie w progu, wyglądał na zaskoczonego. Ale tylko chwilę.
- Coś ważnego? - spytał przeczesując włosy.
- Bardzo ważnego - odpowiedziałam - Mogę wejść?
- No, nie za bardzo... - odpowiedział, a zza jego pleców dobiegł mnie głos Angeli:
- Powiedz jej, że ma zjeżdżać!
Kacper spuścił ze wstydem głowę. Ja też poczułam się nieswojo, a następnie odrobinę rozdrażniona.
Nawet przez myśl mi przeszło, że Robert może mnie traktować podobnie - jako niedoskonałą, ale najbliższą wersję Aleksandry.
„Daj spokój! Póki co, to żyjesz tylko domysłami "- upomniałam się i natychmiast przypomniałam sobie, po co tam przyszłam.
- Mówiąc, że to ważne wcale nie wyolbrzymiam - zakończyłam niezręczną ciszę - Mam poczekać aż sobie pójdzie, czy zaczekać w parku?
Słysząc to Angela wyszła do nas w samej bieliźnie i objęła zaborczo swojego chłopaka.
- Wygoń mnie, a już nigdy nie wrócę - odpowiedziała patrząc mi prosto w oczy. Wiedziała, że Kacper jej nie zostawi. A ja nie wiem nawet dlaczego, ale miałam nadzieję że to zrobi.
- Za dziesięć minut w parku? - spytał.
- Będę czekać - odpowiedziałam - Cześć Angela - pożegnałam się z jej triumfującą miną.
Tak jak obiecał, Kacper pojawił się w parku punktualnie za dziesięć minut.
- Alicja! - zaczął siadając obok mnie na ławce - To co widziałaś...
- Daj spokój - przerwałam - Nie chcę nawet o tym mówić.
- W takim razie o czym chcesz rozmawiać? - spytał rozluźniając się - Co było takie ważne, że Alicja Zalewska była na tyle zdesperowana by zapukać do moich drzwi?
- Prawda - odparłam nie patrząc na niego -  Prawda, która ma zatrząść fundamentami świata, w którym musimy żyć.
- Chyba cię nie rozumiem...
- Owszem, rozumiesz i już nie musisz się ukrywać. Wiem, że to ty jesteś kretem - odpowiedziałam szeptem.
Przez moment nic nie mówił.
- Co zamierzasz? - spytał - Chcesz się zanurzyć głębiej w tym całym gównie?
- Jeśli powiem, że nie, to czy to coś zmieni?
- Mógłbym ci pomóc...
- To się nie uda.
- Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz.
- Moi rodzice próbowali - sprzeciwiłam się - Nie udało się i na to też byli przygotowani. Oni chcieli, abym uczestniczyła w tej wojnie.
- Kim są rodzice, którzy wysyłają własne dzieci na śmierć? - zbuntował się.
- Tu nie chodzi o to, aby mi było całe życie wygodnie! - odparłam - Tu chodzi o wyższy cel! A tym celem jest wolność i istnienie wielu innych ludzi.
- A co oni cię obchodzą? - spytał zirytowany - Bo ty ich na przykład w ogóle nie obchodzisz! Tacy są ludzie! Tego nie zwalczysz.
- Ludzie mają wybór i ja go właśnie dokonuję - upierałam się przy swoim.
- Ile ty masz lat, co? Nawet nie masz świadomości, na co się porywasz!
- Nie mam! Masz rację, nie mam! - odpowiedziałam - Ale czy to coś zmienia? Wszyscy wiedzą o testamencie, wiedzą o mnie - jeśli im nawet ucieknę, to i tak mnie znajdą. Dobrze wiesz, że tak się stanie, ale to ty nie chcesz tego dopuścić do świadomości!
- Bo ty nie zasługujesz na takie życie! - odpowiedział wreszcie - Od początku wiedziałem, kim jesteś i mimo, że trochę byłem uprzedzony, to teraz wiem jak wielki błąd popełniłem. Poznałem cię już chyba prawie w każdym wcieleniu i ty nie możesz w ten sposób umrzeć!
- Ja i tak umrę - odpowiedziałam powstrzymując łzy -  Śmierć to jedyna rzecz, wobec której masz stu procentową pewność, że się wydarzy. Jeśli będę musiała zniszczyć coś kosztem własnego życia, zrobię to - wyjaśniłam, a potem dałam nam obojgu chwilę na to, aby się uspokoić - Pamiętasz, co mówił Einstein?
- „Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia" - odpowiedział patrząc mi głęboko w oczy - Widzę, że odrobiłaś lekcje.
- Jakże by inaczej - odpowiedziałam siląc się na uśmiech - Ale to nie o tym chciałam z tobą porozmawiać.
- A o czym?
- Chcę zrobić Sabinie memoriał, na którym powiem wszystkim prawdę. Jestem to winna im i Sabinie - wyjaśniłam, a on ze zrozumieniem pokiwał głową.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz