Rozdział 18

2.3K 229 15
                                    



- Shizune się obudził... - poinformował mnie Szymon, gdy tylko otworzyłam drzwi.

- Dobrze. Pójdę po ojca i zaraz będziemy – obiecałam.

- Mam nadzieję, że chociaż ty mu przemówisz do rozumu – wyznałam tacie po drodze do celi.

- A tobie się nie udało?

- Dla niego jestem zwykłą gówniarą.

- To mu pokaż, że nie jesteś. Raz już ci się przecież udało – próbował wesprzeć mnie na duchu.

- On jest mordercą – dla niego zawsze będę słabą dziewczynką.

- A Araj i Egida nie są mordercami? – spytał mnie, unosząc znacząco brew.

Nie zdążyłam odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ dotarliśmy do sektora biurowego. Podeszliśmy do windy, w której wybrałam ostatnie piętro – piętro więzienne.

- Nazwisko? – spytała odruchowo strażniczka, a ja podałam jej moją kartę magnetyczną.

Kobieta skłoniła mi się z szacunkiem i przepuściła nas dalej.

- Widzisz? Dla niej nie jesteś głupiutką licealistką – zwrócił mi uwagę ojciec, a ja się do niego wyszczerzyłam.

Weszliśmy do pokoju oświetlonego przez świetlówki. Był niewielki i prosty.

Podeszliśmy do biurka przy którym siedzieli mężczyzna i kobieta. Nazywano ich klucznikami, ponieważ to do nich należało pilnowanie kluczy do cel więźniów Egidy.

- A ty do kogo? – spytała nieufnie dziewczyna.

- Przywiozłam wczorajtutaj  Japończyka – Shizunego Hatakę. Chciałabym go przesłuchać.

- Wybacz, ale już ktoś to robi – zacmokała złośliwie i wróciła do czytania magazynu.

- Wybaczam, a teraz proszę mi powiedzieć, w którym pokoju jest przesłuchiwany – nie odpuszczałam.

- Przykro mi, ale nie zostałam upoważniona do udzielania tobie takich informacji – odparła ze słodkim jadem, a ja miałam ochotę złapać ją za te kudły i przeciągnąć przez biurko.

- Co to znaczy, że nie zostałaś upoważniona ? – spytałam z groźbą w oczach, opierając dłonie o biurko.

- Spokojnie Ala – próbował uspokoić mnie ojciec – Pani pewnie cię nie poznaje...

- Oczywiście, że poznaję – odparła podnosząc wreszcie wzrok – Ale przepisy, to przepisy.

- Czyli żadne z was mi nie pomoże? – spytałam i spojrzałam z wyczekiwaniem na chłopaka.

A dokładniej to obie spojrzałyśmy i to ona wygrała.

- Świetnie – odparłam – W takim razie sami sobie poradzimy.

Złapałam tatę za rękę i ruszyliśmy w stronę cel, ale blondynka zastąpiła nam drogę.

- Przykro mi, ale wtedy będę musiała was powstrzymać. Siłą – uśmiechnęła się do mnie złowrogo i już miała atakować mojego ojca, gdy złapałam ją za rękę i wykręciłam ją boleśnie.

- Czy przypadkiem nie powinnaś najpierw poczekać, zanim zaczniemy stawiać opór? – spytałam ją, gdy zaczęła warczeć z wściekłości i bólu – Nie wiem, co ci zrobiłam, że jesteś taka złośliwa, ale lepiej sobie odpuść – poradziłam jej, wciąż nie puszczając.

- Alicja?! – zawołał nadbiegający Borys z cel – Puść ją!

- Chcesz, abym cię puściła? – spytałam naśladując jej jadowitość, a ona mocniej zacisnęła zęby.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz