Rozdział 2

3.5K 291 59
                                    


- Jestem debilem! - stęknęłam i walnęłam głową o blat.

- Nie jesteś debilem! - zaprzeczył Wiktor - Po prostu tego nie ogarniasz.

Już od godziny próbował wytłumaczyć mi fizykę. Jak już za pewne wiele razy wspominałam, ze względu na te wszystkie wydarzenia i misje bardzozaniedbałam naukę. Jedyną osobą, na którą mogłamliczyć w tej sprawie był właśnie Wiktor, którego umysł chłonie wiedzę jak gąbka.

- W którym momencie się zgubiłaś? - próbował mi pomóc.

- Podejrzewam, że początki mojej zguby sięgają gimnazjum, jeśli się nie mylę.

- Cóż, najwidoczniej fizyka nie jest ci pisana - odpowiedział z uśmiechem - Jedni potrafią łowić ryby, a ty umiesz złamać nos - zażartował.

- Tak w ogóle to po co mi fizyka, jak nawet nie wiążę z nią przyszłości? - postanowiłam spytać - Po co mi to?

- Po to, abyś była mądra - odpowiedział i to mi wystarczyło, więc kontynuowaliśmy naszą randkę z fizyką.

Zaczynał się luty, a wraz z nimi ferie zimowe, na które czekałam z utęsknieniem. Gdy tylko dzwonek zadzwonił po raz ostatni, oznaczając koniec lekcji, wymkneliśmy się z: Tori, Marii, Krzyśkiem i Wiktorem na lodowisko do miasta.

Wiktor i Marii jeździli mistrzowsko, ale Krzysiek był na takim samym poziomie co ja, dlatego to na nas spoczął obowiązek nauczenia Tori sztuki jeżdżenia na łyżwach.

Na początku szło jej opornie i czuła się bardzo nieswojo, co było do niej niepodobne. Mimo to nic się odezwaliśmy, ponieważ żadne z nas nie było w stanie choć trochę zrozumieć, co czuje człowiek po utracie rodzeństwa, a zwłaszcza starszego. Czasami obie z Marii rozmawiamy na ten temat z Malwiną, która służy nam wielką pomocą we wspieraniu Tori.

Jeśli chodzi jednak o samą Marii, to obie doszłyśmy do wniosku, że nie możemy się załamać, chociażby ze względu na młodszą Zawiesjką. Wiedziałyśmy, że nie da się we wszystkim zastąpić Sabiny, ale próbowałyśmy być dla niej jak siostry. Patrząc na to, jak duże postępy robiła, wnioskowałyśmy że nasza strategia była strzałem w dziesiątkę.

Śmierć Sabiny odbiła się na wielu osobach. Dawny ogień Marii odrobinę przygasł, Krzysztof zrobił się bardziej poważny, Wiktor często uciekał od nas myślami. Zwykle w takich chwilach patrzył gdzieś w dal na coś, co było niewidoczne dla innych. Tori było na początku bardzo ciężko, ale jak teraz wspominam jej przemianę, to dostrzegam, że obudziły się w niej niektóre cechy starszej siostry. Zrobiła się trochę bardziej rozważna, dojrzalsza ale nie całkowicie poważna.

Markos zaczął oglądać się za nowymi ofiarami i wciąż pluliśmy na siebie jadem. Gdy po raz kolejny odtwarzałam w pamięci owy tragiczny wieczór, zrozumiałam że spokój z jakim zamykał drzwi w ogóle nie był adekwatny do sytuacji. Ale gdy przeczytałam list od Sabiny, nie już miałam żadnych wątpliwości co do tego, że to on ją zabił. W ten sposób nasza niechęć do siebie nawzajem stała się jeszcze ostrzejsza i gdy tylko przebywaliśmy razem w jednym pomieszczeniu, wszystko stawało się łatwopalne.

O Kacprze nie mogłam zbyt wiele powiedzieć, ponieważ od Nocy Sylwestrowej w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Według licznych plotek, ze względu na rzekome samobójstwo Sabiny postanowił wyjechać do domu, aby to sobie wszystko poukładać.

Po spędzeniu godziny na lodowisku, Tori już w miarę dobrze jeździła, więc Wiktor wymienił się z Krzysztofem. Z tego powodu postanowiliśmy zaryzykować i odczepiliśmy się od barierek. Złapaliśmy rudowłosą za rękę i resztę nauki spędziliśmy jeżdżąc na środku lodowiska.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz