Rozdział 28

2.6K 215 24
                                    


Szłam ulicą, starając się nie zwracać na siebie zbytnio dużej uwagi.

Ale poczułam, że mi się to nie udało.

Nie zwalniając kroku, spojrzałam w boczne lusterko samochodu. Nie zauważyłam nikogo podejrzanego.

A mimo to byłam pewna, że się nie pomyliłam.

Postanowiłam się zatrzymać przed witryną sklepu muzycznego.

Wtedy ich dostrzegłam. Musiałam ich natychmiast zgubić.

Szłam przed siebie, próbując znaleźć jakieś dobre miejsce, w którym było pełno ludzi.

Nie było nawet mowy o klubie, ponieważ było samo południe. Musiałam wymyślić inne rozwiązanie.

Wtedy z ziemi – jak na zawołanie - wyrosła galeria handlowa. Poszłam w jej kierunku. Zatrzymując się na pasach, obejrzałam się w lewo i w prawo. Zauważyłam, że moi prześladowcy wciąż deptali mi po piętach.

Przeszłam na drugą stronę ulicy i szybkim krokiem wkroczyłam do galerii. Nie znałam jej, więc pozwoliłam mojej intuicji przejąć na chwilę stery.

Weszłam na ruchome schody, ukradkiem sprawdzając swój ogon. Nadal za mną szli i robili się bardzo niecierpliwi.

"Jeszcze trochę i po prostu zaczną mnie gonić"

Na pierwszym piętrze dostrzegłam sklep ze sprzętem AGD i RTV, gdzie trwała promocja. Tam postanowiłam ich zgubić.

Weszłam na szarą wykładzinę i wtopiłam się w tłum oszołomionych ludzi.

Zwróciliście kiedyś uwagę na to, że ludzie w sklepach zachowują się czasami jak zombie?

Tak tylko pytam.

Weszłam do alejki z lodówkami i tam zaczęłam biec.

Chwilę potem usłyszałam, jak moi prześladowcy robią to samo. Przyspieszyłam i kucnęłam za jedną z kuchenek. Mężczyźni na moment stracili mnie z oczu i na ich twarzach ukazał się cień paniki.

Już zaczęli się oddalać w przeciwnym kierunku, gdy nagle ktoś zapytał mnie:

- Co pani tutaj robi?

Wyjęłam z kieszeni parę centów i pokazałam je sprzedawcy, sugerując, że spadły mi na podłogę. Ten wzruszył ramionami i odszedł, a ja natychmiast musiałam wznowić swoją ucieczkę, ponieważ gdy tylko się podniosłam, prześladowcy ruszyli w moim kierunku.

Szybkim krokiem przewędrowałam do sekcji z kuchenkami mikrofalowymi i tam wpadłam na pomysł. Wyciągnęłam z kieszeni trochę naboi, które następnie ukryłam w środku mikrofalówki. Nastawiłam na trzydzieści minut największej mocy urządzenia i spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie.

Moi prześladowcy już mieli się mijać z mikrofalówką, kiedy nastąpił wybuch. Klienci zaczęli krzyczeć i w panice pobiegli do wyjścia. Obsługa i ochrona jak najszybciej skierowała całą swoją uwagę na dział z mikrofalówkami, a ja ukradłam jeden z polarów pracowników z kasy i wybiegłam ze sklepu.

Po drodze przypominałam sobie wszystkie lekcje i starałam się, aby żadna z kamer nie uchwyciła mojej twarzy.

W całej galerii ogłoszono alarm i nakaz ewakuacji. Skorzystałam z polaru oraz pozostawionej w nim przepustce i wyjściem dla personelu udało mi się opuścić galerię.

Przebiegając przez jedną z alejek, zdjęłam polar w biegu, nałożyłam i zawiązałam sobie kaptury swojej bluzy, a następnie rzuciłam bezdomnemu niepotrzebny mi już uniform jakiegoś pracownika.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz