Rozdział 60

3.8K 289 12
                                    


Następnego dnia, z samego rana przy śniadaniu zaczęliśmy omawiać jeszcze raz ten sam plan, który mieliśmy zamiar wcielić w życie.

- Dobra, - powoli wczuwałam się w rolę lidera - omówimy ten plan jeszcze raz i jeśli macie jakieś pytania lub niejasności, to zabierajcie głos - poprosiłam - Celem jest Michał Kubański. Naszym, jak do tej pory, przeciwnikiem jest ochrona chłopca, którego rodzice zostawiają samego w hotelu na kilka dni. Aby się do niego dostać, musimy włamać się na skrzynkę mailową Kubańskich, z której wyślemy wiadomość o specjalnie dla syna zorganizowanej wycieczce dokądkolwiek. Jednak, aby to zrobić, potrzebujemy ich adresu mailowego, który zdobędę pracując w hotelu.

Robert załatwił mi fałszywe dokumenty, dzięki którym dostałam pracę w hotelu, gdzie mieszkał nasz cel. Liczyłam wówczas na łut szczęścia, że dostanę stanowisko recepcjonistki, lecz tak się nie stało. Jednak postanowiłam się nie poddawać i gdy tylko kobieta nie patrzyła, dosypałam jej środek przeczyszczający, który zmusił ją do opuszczenia stanowiska pracy w mniej niż godzinę, a ja uprzejmie zaproponowałam, że ją zastąpię.

Po długich i męczących poszukiwaniach, udało mi się odnaleźć adres Kubańskich, więc zapisałam go na kartce. Dzięki temu odgadnięcie hasła przez Wiktora poszło jak z płatka. Chwilę później, zaczęłam specjalnie olewać swoje obowiązki, za co szef mnie zwolnił

- Potem Wiktor napisze w mailu, że mają po niego przyjechać wynajęci stróże i że go od nich zabiorą.

- A co jak będą chcieli z wami pojechać? - spytał Robert.

- To zgubimy ich po drodze - odpowiedziałam zwyczajnie - Na przykład w kinie.

Nasz plan zakładał, że go nam po prostu oddadzą, ale na wszelki wypadek ułożyliśmy kilka innych scenariuszy, według których przewidzieliśmy rolę dla reszty ekipy. Jako że tylko ja i Kacper ze wszystkich uczniów (Robert jest nauczycielem) mamy specjalizację szpiegów, to my mieliśmy odebrać cel. Naszym kierowcą została Natasza, która czekała na nas na dole, w samochodzie. Całej akcji przyglądał się Krzysztof z predyspozycją strzelca oraz Sara. Robert i Wiktor dostali rolę naszych aniołów stróży, którzy widzieli i słyszeli wszystko. Przez cały czas obserwowali nas za pomocą kamer ulicznych i podsłuchu.

W czasie gdy Wiktor redagował maila z podrobionymi rozkazami, ja i Sara skrupulatnie dobierałyśmy sprzęt na następny dzień, w którym mieliśmy dokonać porwania.

Przed "wybiciem godziny W", Kacper i ja jeszcze raz sprawdziliśmy, czy broń jest naładowana i po raz tysiąckrotny omówiliśmy każdy punkt naszego planu. Z powodu tego, że obsługa hotelowa mogłaby mnie rozpoznać, związałam włosy i ukryłam je pod czarną, krótką peruką. Natomiast na nos wsunęliśmy okulary przeciwsłoneczne.

Najpierw wsiedliśmy oboje do Nataszy i z samego rana wyjechaliśmy na miasto.Krążyliśmy wokoło, aby pod koniec zajechać pod hotel. W tym czasie Krzysztof i Sara siedzieli na hotelowym skwerze, niedaleko naszego śmigacza. Pod nogami blondaska spoczywała torba podróżna, w której ukryto dwa karabiny snajperskie oraz parę sztuk broni krótkiej.

Natasza wysadziła nas przed samym wejściem do gmachu hotelu, a sama udała się na parking. Weszliśmy do recepcji nie odzywając się do nikogo ani jednym słowem. Obsługa nie mogła nas zatrzymać, albowiem wiedzieliśmy dokąd mieliśmy iść, by dotrzeć do apartamentu Kubańskich.

Wsiedliśmy do windy i wjechaliśmy na dwudzieste piąte piętro, które rodzina celu wynajęła tylko dla siebie. Chcieli zapewnić sobie tym samym lepszą ochronę ich małego synka.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz