Rozdział 21

2.8K 265 15
                                    


Gdy po lekcjach siedziałam w bibliotece, zapoznając się z historią Polski pod zaborami, dosiadł się do mnie Wiktor. Gdy chciał coś powiedzieć, podniosłam palec do góry, dając mu tym samym do zrozumienia, aby poczekał. Gdy tylko doczytałam zdanie do końca, zamknęłam książkę i spojrzałam na chłopaka.
- Ty wiesz, że ja ci ufam od samego początku? - spytał - Jesteś jedyną osobą, której mógłbym powierzyć życie.
- Dlatego zwlekałeś z odpowiedzią?
- Wczoraj nie było odpowiedniej okazji, a dzisiaj rano wyglądałaś jak sto nieszczęść. Uznałem, że lepiej z tym poczekać.
- Przepraszam - odpowiedziałam i się przytuliliśmy - Wiesz co z resztą?
- Rozmawiałem tylko z Nataszą i od niej wiem, że możesz liczyć na nią i na Sarę.
- W porządku.
- Mogę być z tobą szczery?
- Dawaj.
- Musisz im powiedzieć. Wszystko - powiedział, a ja kiwnęłam głową.
- Zrobię to, gdy postanowią mi zaufać. Inaczej nie mamy o czym rozmawiać.
- Ale oni ci ufają!
- To znaczy, że chyba coś wczoraj przegapiłam - prychnęłam.
- Nie rozumiesz - nie poddawał się - Owszem, są rzeczy które ich niepokoją, ale to nie znaczy że chcą się od ciebie odwrócić. Każdy ma chwile zwątpienie, nawet ty - wytknął mi, a ja przypomniałam sobie moją pierwszą nocną akcję, podczas której miałam zaprowadzić ochroniarza do samochodu. Kacper długo się nie pojawiał i byłam prawie pewna, że mnie zostawili.
- Oni się po prostu porywają się na coś naprawdę dużego, dlatego nawet najdrobniejsza sprawa wywołuje u nich niepokój. To nie znaczy przecież, że w ostateczności nie staniemy po twojej stronie.
- Rozumiem twój punkt widzenia, ale Marii nie pasuje do twojej teorii.
- Ty wciąż tego nie widzisz? - spytał - Ona jest o ciebie zazdrosna. Pamiętaj, że też straciła przyjaciółkę, bez której czuje się zupełnie bezbronna. Dlatego atakuje każdego kto postanowi podejść bliżej. Podczas gdy tobie ufała, jakoś to znosiła, ale kiedy poznała prawdę, wszystko się zmieniło - wyjaśnił, a ja zaczęłam wreszcie rozumieć, o co mu chodzi - Poczuła się dotknięta i zrobiła się nieufna. Też taka byłaś i teraz to ty musisz się do niej zbliżyć.
- Ale jak mam to zrobić? Czegokolwiek bym nie próbowała, mam wrażenie że ludzie po prostu coraz bardziej mnie nienawidzą - wyznałam słabo.
- Ulecz ją prawdą. Ulecz ją tak, jakby to było lekarstwo i pamiętaj o odpowiednim dawkowaniu. Inaczej możesz to schrzanić.
- Zginęłabym, gdyby nie ty - westchnęłam opierając głowę o ramię przyjaciela - Cieszę się, że cię nie straciłam.
- Nie stracisz mnie, pod warunkiem że się mnie sama nie pozbędziesz.
- A kto inny by mi tak dobrze tłumaczył fizykę? - spytałam, a on rozczochrał mi włosy.
Potem przyszła pani bibliotekarka i nas wygoniła.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz