Rozdział 9

6K 388 28
                                    





Kiedy znalazłam się na parterze zauważyłam dwie pary drzwi. Jedne wyglądały na duże i ciężkie, natomiast drugie stały na oścież, a ze środka dobiegał gwar rozmów.

"Tam chyba jest stołówka"

Zatrzymałam się na chwilę, aby złapać oddech.

Kiedy udało mi się już to zrobić, wyprostowałam się i przekroczyłam próg. W stołówce znajdowały się same duże i okrągłe stoły z białymi obrusami. Na domiar złego, większość była zajęta, a głupio bym się czuła, pytając kogoś o wolne miejsce przy stole. Na szczęście, ktoś na górze się nade mną zlitował i dostrzegłam wolny stolik w drugim końcu stołówki, blisko szwedzkiego stołu.

Dopiero kiedy wyruszyłam w jego kierunku, zorientowałam się, jak wiele osób mi się przyglądało. Postanowiłam na to nie zwracać uwagi i jakoś to wytrzymać.

"W końcu im się znudzi, prawda?"

Nałożyłam sobie rosołu i usiadłam przy wcześniej upatrzonym stoliku.

Jedząc, zaczęłam obserwować innych uczniów i nagle zrozumiałam, dlaczego na mnie patrzyli w ten sposób. Większość z nich nawet by nie pomyślała, że na obiad można przyjść w dżinsach, i bluzie z kapturem. Każdy z nich był ubrany w miarę elegancko i dostojnie.

Westchnęłam tylko i skupiłam się na jedzeniu. W pewnej chwili usłyszałam, jak ktoś obok szura krzesłem. Podniosłam głowę i zobaczyłam Szymona.

- Mogę się dosiąść? - spytał. 

W jego oczach zobaczyłam niepewność oraz żal. To wszystko sprawiło, że dawna złość na niego nagle wyparowała.

- Moi towarzysze chyba nie będą mieli nic przeciwko - odparłam, pokazując ręką na puste miejsca przy stole. Uśmiechnął się i usiadł.

Przez chwilę jedliśmy w ciszy, nic do siebie nie mówiąc. Mimo wszystko byłam mu bardzo wdzięczna za to, że się do mnie dosiadł. Nawet samotnicy lubią mieć czasami towarzystwo.

- Alicja, - zaczął nagle odkładając widelec - przepraszam za tamto w autokarze. Będzie między nami okej?

Chwilę rozważałam jego propozycję, ale w końcu ją przyjęłam. W tej szkole działy się dziwne rzeczy, dlatego warto było zawrzeć jakiś sojusz.

- Okej - odpowiedziałam.

- Świetnie - dopowiedział i chwilę mi się przyglądał - To jak ci się podoba nasza szkoła?

- Wygląda trochę jak twierdza.

- Bo tak miała wyglądać - odpowiedział całkiem poważnie.

- Dlaczego? - zapytałam zaintrygowana.

Szymon rozejrzał się dookoła.

- Pokażę ci coś, dobrze? - spytał, a ja kiwnęłam głową. Oboje wstaliśmy.

- Dokąd odnieść naczynia? - spytałam, a on spojrzał się na mnie jak na wariatkę.

- Co odnieść? - spytał, marszcząc brwi, a ja dopiero wtedy zrozumiałam, że wszystko robi za nich służba. Ledwo to przyswoiłam, a do stołu już podchodziły kelnerki i sięgały po nasze talerze.

- Nieważne - odpowiedziałam, machnąwszy ręką - Idziemy?

- Tak - odpowiedział tylko i wyszliśmy ze stołówki, a potem skręciliśmy w prawo. Prowadził mnie w kierunku tajemniczych i grubych drzwi. Nacisnął klamkę i puścił mnie przodem.

Lekki wietrzyk od razu zaczął głaskać moją skórę. Byliśmy na dworze.

Przed nami rozciągał się dziedziniec z ławeczkami i stolikami. Dalej dostrzegłam równo przystrzyżoną, zieloną trawę. 

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz