Kiedy znalazłam się na parterze zauważyłam dwie pary drzwi. Jedne wyglądały na duże i ciężkie, natomiast drugie stały na oścież, a ze środka dobiegał gwar rozmów.
"Tam chyba jest stołówka"
Zatrzymałam się na chwilę, aby złapać oddech.
Kiedy udało mi się już to zrobić, wyprostowałam się i przekroczyłam próg. W stołówce znajdowały się same duże i okrągłe stoły z białymi obrusami. Na domiar złego, większość była zajęta, a głupio bym się czuła, pytając kogoś o wolne miejsce przy stole. Na szczęście, ktoś na górze się nade mną zlitował i dostrzegłam wolny stolik w drugim końcu stołówki, blisko szwedzkiego stołu.
Dopiero kiedy wyruszyłam w jego kierunku, zorientowałam się, jak wiele osób mi się przyglądało. Postanowiłam na to nie zwracać uwagi i jakoś to wytrzymać.
"W końcu im się znudzi, prawda?"
Nałożyłam sobie rosołu i usiadłam przy wcześniej upatrzonym stoliku.
Jedząc, zaczęłam obserwować innych uczniów i nagle zrozumiałam, dlaczego na mnie patrzyli w ten sposób. Większość z nich nawet by nie pomyślała, że na obiad można przyjść w dżinsach, i bluzie z kapturem. Każdy z nich był ubrany w miarę elegancko i dostojnie.
Westchnęłam tylko i skupiłam się na jedzeniu. W pewnej chwili usłyszałam, jak ktoś obok szura krzesłem. Podniosłam głowę i zobaczyłam Szymona.
- Mogę się dosiąść? - spytał.
W jego oczach zobaczyłam niepewność oraz żal. To wszystko sprawiło, że dawna złość na niego nagle wyparowała.
- Moi towarzysze chyba nie będą mieli nic przeciwko - odparłam, pokazując ręką na puste miejsca przy stole. Uśmiechnął się i usiadł.
Przez chwilę jedliśmy w ciszy, nic do siebie nie mówiąc. Mimo wszystko byłam mu bardzo wdzięczna za to, że się do mnie dosiadł. Nawet samotnicy lubią mieć czasami towarzystwo.
- Alicja, - zaczął nagle odkładając widelec - przepraszam za tamto w autokarze. Będzie między nami okej?
Chwilę rozważałam jego propozycję, ale w końcu ją przyjęłam. W tej szkole działy się dziwne rzeczy, dlatego warto było zawrzeć jakiś sojusz.
- Okej - odpowiedziałam.
- Świetnie - dopowiedział i chwilę mi się przyglądał - To jak ci się podoba nasza szkoła?
- Wygląda trochę jak twierdza.
- Bo tak miała wyglądać - odpowiedział całkiem poważnie.
- Dlaczego? - zapytałam zaintrygowana.
Szymon rozejrzał się dookoła.
- Pokażę ci coś, dobrze? - spytał, a ja kiwnęłam głową. Oboje wstaliśmy.
- Dokąd odnieść naczynia? - spytałam, a on spojrzał się na mnie jak na wariatkę.
- Co odnieść? - spytał, marszcząc brwi, a ja dopiero wtedy zrozumiałam, że wszystko robi za nich służba. Ledwo to przyswoiłam, a do stołu już podchodziły kelnerki i sięgały po nasze talerze.
- Nieważne - odpowiedziałam, machnąwszy ręką - Idziemy?
- Tak - odpowiedział tylko i wyszliśmy ze stołówki, a potem skręciliśmy w prawo. Prowadził mnie w kierunku tajemniczych i grubych drzwi. Nacisnął klamkę i puścił mnie przodem.
Lekki wietrzyk od razu zaczął głaskać moją skórę. Byliśmy na dworze.
Przed nami rozciągał się dziedziniec z ławeczkami i stolikami. Dalej dostrzegłam równo przystrzyżoną, zieloną trawę.
CZYTASZ
Nieprzyjaciel
Acción|Jestem w trakcie poprawy błędów| betuje: HAAAAX, za co bardzo dziękuję. "Chodzi o to, że wciąż uważasz, że mamy wybór w kwestii dobra i zła. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, chcemy tego samego. Skrycie pragniemy potęgi i władzy. Ty też jej...