Dzięki temu, że rany nie były takie poważne i zostałam przeniesiona do medyków w bardzo krótkim czasie, po południu opuściłam salę o własnych siłach.
Usunięto kule, a następnie nałożono kilka szwów i jedynym moim obowiązkiem było dbanie o to, aby się nie rozpruły.
Wyszłabym o wiele wcześniej, ale po natychmiastowym spadku adrenaliny, poczułam się niesamowicie senna. A biorąc pod uwagę sześciogodzinną różnicę czasową między Singapurem, a Polską tylko na dobre mi to wyszło.
Mimo, że Shizune i Borys próbowali się do mnie przedostać, medycy z uporem ich ode mnie wyganiali.
- Jak porządnie nie wypocznie, to i tak wam w niczym nie pomoże! – zawołał do nich lekarz, a następnie wyprosił ich z mojej sali.
Wychodząc, podziękowałam mu za opiekę, ponieważ powiedział coś, czego nigdy nie miałabym odwagi powiedzieć.
Moim pierwszym przystankiem w kwaterze, zaraz po powrocie do żywych, był mój apartament, gdzie z utęsknieniem czekał na mnie prysznic. Po tym, jak się odświeżyłam i przebrałam w inne ubrania, skierowałam się w stronę dawnego gabinetu Wandorów, aby poznać ostateczny werdykt.
Na zewnątrz wydawałam się spokojna, ale w środku, moje serce tłoczyło krew jak oszalałe.
Zapukałam dwa razy do drzwi, a potem nacisnęłam klamkę i weszłam do gabinetu.
- Tak się właśnie zastanawialiśmy, kiedy do nas dołączysz – jako pierwszy odezwał się Wiktor, któremu rzuciłabym się na szyję, gdyby nie szwy.
- Przytul mnie, bo jak mi nitki pękną, to dopiero będzie tragedia – odparłam, a ten się roześmiał, lecz zrobił to, o co go poprosiłam – Witaj w domu.
Dopiero kiedy mnie puścił, uświadomiłam sobie, że skoro jest tutaj Wiktor...
- Jak wam poszło? – spytałam z nagłym ożywieniem, co niezwykle rozbawiło wszystkich obecnych w pokoju.
- Dario, - usłyszałam oficjalny ton Szymona i odwróciłam się w jego kierunku – to jest właśnie Alicja, nowa szefowa Egidy oraz moja protektorka.
- Cieszę się, że mogę cię wreszcie poznać – uśmiechnęła się dostojnie, lecz ciepło i mnie uściskała.
Kiedy stanęłam z nią twarzą w twarz, byłam niezwykle zaskoczona. Po tym, jak po raz pierwszy usłyszałam jej głos w słuchawce, byłam święcie przekonana, że jest wysoka i o wiele starsza.
Jednak prawda była taka, że Daria miała mniej niż metr sześćdziesiąt wzrostu, platynowoblond krótkie włosy oraz szarobrązowe tęczówki. Na oko miała może trzydzieści lat i uznałam, że jest piękna.
W jej oczach można było dostrzec mądrość i pokorę. Nie musiała się nawet zbytnio starać, aby wzbudzić respekt nawet w nieznajomym przechodniu na ulicy.
- Mnie również jest miło, proszę pani – odpowiedziałam i się lekko skłoniłam.
- Wolę, abyś mówiła mi po imieniu. Tak jak wcześniej – zasugerowała, a ja się tylko roześmiałam.
Następnie podeszłam bliżej do Szymona i spojrzałam mu w oczy:
- Witaj z powrotem.
Chłopak nachylił się do mnie i mnie uściskał.
- Dziękuję, że stanęłaś w mojej obronie.
- Przekładałeś dobro organizacji ponad własne, a tak nie postępują zdrajcy – wyjaśniłam mu i oboje poczuliśmy natychmiastowa ulgę – Przepraszam – dodałam szeptem.
CZYTASZ
Nieprzyjaciel
Action|Jestem w trakcie poprawy błędów| betuje: HAAAAX, za co bardzo dziękuję. "Chodzi o to, że wciąż uważasz, że mamy wybór w kwestii dobra i zła. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, chcemy tego samego. Skrycie pragniemy potęgi i władzy. Ty też jej...