Rozdział 5

2.9K 263 58
                                    


"I love you more than any man, but I seem to lay it all to waste
I do you harm because I can, with a joke in questionable taste
I've such duplicity at my command, so I keep on lying to your face
Then I run away to wonderland, disappear without a trace" ~ Placebo "Bosco"


- Ogląda pan wieczorne wydanie wiadomości? – spytałam Slawkowicza, nie odrywając wzroku od telewizora.

- Który program? – chciał wiedzieć.

- „Jedynka".

Po drugiej stronie nastała cisza. U mnie natomiast wciąż nadawał prezenter telewizyjny:

- Nasi informatorzy podejrzewają, że dzisiejsze zajście na autostradzie, pod Warszawą, było sprawką miejscowych gangów, które walczą o wpływy w stolicy. Policja wciąż milczy w tej sprawie  i póki co, próbuje się dostać do kamer na bramkach płatniczych, którą mieliby wjechać sprawcy.

Ze studia, kamera przeniosła widzów na miejsce zbrodni, które mogli obejrzeć z lotu ptaka. Widziałam doszczętnie zniszczone audi Borysa, porozrzucane kolce i ślady opon na nawierzchni.

- Ta sprawa jest o tyle dziwna, że tak naprawdę policja nie chce nam nic powiedzieć – wypowiedział się jeden z ekspertów – Co więcej, krążą słuchy, że pracownicy, którzy byli w pracy podczas dokonanego ataku, tajemniczo zniknęli.

- Nie martwcie się, nie złapią was – zapewnił mnie po chwili ciszySlawkowicz  – Jak sama słyszałaś, oni nic nie wiedzą i tak już zostanie.

- Co pan zrobił z pracownikami? – zaniepokoiłam się.

- Zajmują się czymś, o wiele bardziej pożytecznym, niż pobieranie opłat za wjazd na autostradę – odpowiedział wymijająco – Swoją drogą, już zabiliście tę gnidę?

- Na razie jest odurzony chloroformem. Zaczekam, aż będzie przytomny...

- Moja krew – odparł z dumą Slawkowicz, a mnie zrobiło się niedobrze.

- Jak z nim skończę, to wrócimy do szkoły następnego dnia – oznajmiłam, próbując zakończyć rozmowę.

- Dobrze. Życzę bezpiecznej podróży i pamiętaj o tym, o czym ci mówiłem przed wyjazdem – przypomniał mi o naszej rozmowie na podjeździe, podczas której powiedział że jeśli nie będę potrafiła zabić Borysa, Robert będzie musiał to zrobić za mnie.

- Nie zapomnę. Miłego wieczoru.

Zakończyłam połączenie i przeczesałam dłonią włosy. Siedziałam na kanapie, przed którym stał stolik z talerzem z niedojedzonymi goframi. Sięgnęłam po kubek herbaty z cytryną i upiłam łyk.

Kiedy po raz setny pokazano wrak na autostradzie, postanowiłam wyłączyć telewizor.

Wtedy usłyszałam szczęk metalu.

Przez moment myślałam, że to Robert się obudził, ale kiedy podeszłam bliżej jego sypialni, okazało się że on jeszcze spał.

Nie miałam już wątpliwości, że Borys się obudził. Weszłam cicho do jego pokoju z kubkiem herbaty w ręku. Jego ciemne oczy przyglądały mi się chwilę bez wyrazu, a ja zdecydowałam się podejść bliżej.

- W co ty grasz, złotko? – spytał z czystej ciekawości.

„No właśnie, w co?" – spytałam samą siebie i się tylko uśmiechnęłam. Zamiast udzielić mu odpowiedzi, przysunęłam sobie krzesło do jego łóżka.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz