Rozdział 36

2.3K 218 32
                                    



- Ale... jak? – spytał Borys.

- Nie mam pojęcia – odpowiedziałam i wypuściłam powietrze z płuc. Byłam tak przejęta naszym odkryciem, że nawet nie zorientowałam się, że wstrzymałam oddech.

– Ale mam przeczucie, że się niedługo dowiemy – dodałam po chwili i spojrzałam na zegar – Która godzina jest w Polsce?

- Jeśli teraz jest w pół do trzeciej, to ...– zawiesił na moment głos – to u nich jest w pół do dziewiątej.

- Okej, to pójdę zadzwonić do Sary.

Borys tylko skinął głową i udał się na spoczynek. Ja natomiast wyszłam na balkon. Usiadłam na podłodze i wsunęłam nogi między szczeble balustrady. Wybrałam numer i poczekałam na połączenie.

- Halo? – usłyszałam głos Sary.

- Cześć, to ja... - odezwałam się po drugiej stronie.

- Cześć, Ala! – odpowiedziała z ulgą – Jak tam poszukiwania?

- Wiemy, kto jest egzekutorem.

Opowiedziałam jej całą historie, związaną z tajemniczą Laurą Slawkowicz. Dziewczyna tylko westchnęła z niedowierzaniem.

- Jedziecie do niej dzisiaj? – spytała.

- Jet lag nam dokucza, ale dla dobra sprawy, postaramy się to zrobić jeszcze dzisiaj.

- Trzymam kciuki.

- Dziękuję – uśmiechnęłam się – A jak tam Szymon?

- Jest... załamany – odpowiedziała z trudem – On wszystko dla nich poświęcił, a oni go tak po prostu oskarżyli o zdradę...

- Chcą odsunąć od siebie podejrzenia i musieli wybrać kogoś, kogo by się w ogóle nikt nie spodziewał. Jak tylko wrócę, to wyrzucę jedno i drugie na zbity pysk, a Szymona ściągnę z powrotem, możesz mu to powiedzieć – obiecałam jej, a ona zachichotała po drugiej stronie.

- Przekażę, ale jest coś, o czym chciał, abym ci powiedziała.

- Zamieniam się w słuch.

- Opowiedział o wszystkim Walkiriom i one, mimo wszystko, zgodziły się wam pomóc, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Słuchają tylko twoich rozkazów, ponieważ nie ufają Wandorom.

- W porządku – odpowiedziałam z ulgą – A jak wygląda wasza sytuacja na froncie?

- Rząd wypowiedział nam wojnę.

- Co takiego? – spytałam przerażona.

- Walczymy ze Slawkowiczem, głową stowarzyszenia, które wcielono do służb specjalnych – potraktowano to jako atak na państwo.

Poczułam, jak robi mi się słabo.

„Tam są moi rodzice" – pomyślałam i zachciało mi się płakać.

- Musicie się natychmiast ukryć w jednym punkcie...

- Ale Alicja... - chciała mi przerwać.

- Wybierzcie jedną szkołę lub zejdźcie do tuneli. Tam będzie bezpieczniej.

- Nie będziemy się przed nimi ukrywać jak jakieś szczury!

- Oni was wszystkich wymordują, Sara! – zawołałam – Nawet my nie mamy takiej technologii, aby się bronić przed takimi siłami! Co na to Wiktor?

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz