Rozdział 40

2.9K 212 51
                                    


Dzięki dobrej mobilizacji wszystkich w Egidzie, przygotowania do najważniejszej akcji zajęły nam całe dwa dni. Dopiero trzeciego dnia postanowiliśmy wcielić nasz plan w życie.

Marii jak do tej pory się jeszcze nie przebudziła, dlatego nie mieliśmy wyboru i zostawiliśmy ją w kwaterze.

- To jedyne wyjście – pocieszał mnie Wiktor, chcąc sprawić, że moje wszystkie wątpliwości znikną.

- Wiem, że masz rację – wyznałam z westchnieniem, patrząc wciąż na śpiącą za szybą Marii – A jednak boję się, że jak się obudzi, ja nigdy tutajnie wrócę.

Wiktor objął mnie ramieniem, a ja ukryłam w jego koszuli swoją przerażoną twarz.

- Też się tego boję, Alicja – odpowiedział – ale tak należy postąpić. Za dużo razem przeszliśmy, aby teraz zawrócić.

- Nie zawrócę, nigdy – obiecałam mu – Tylko wciąż walczę ze sobą, aby nie odwlekać już dłużej tej chwili.

Kilka godzin przed wyjazdem, szykowałam się z dziewczynami w napiętym milczeniu. Za chwilę miała się rozegrać bitwa rozstrzygająca całą naszą wojnę ze Stowarzyszeniem Araj.

„Tylko komu będzie dane ją wygrać?"

Założyłam kamizelkę kuloodporną, do kabury włożyłam Jericho 941, a za pasek nóż bojowy (Kampfmesser 2000, dla ciekawych). Kiedy skończyłam związywać włosy, Sara złapała moje spojrzenie i spytała:

- Robiłaś coś bardziej szalonego niż to?

- Biłam się z tobą – odpowiedziałam z udawaną obojętnością, a potem się wszystkie roześmiałyśmy.

Rozwarłam ramiona i zdołałam tylko wydusić:

- Chodźcie tu do mnie!

Cała trójka do mnie przylgnęła i trwałyśmy tak przez jedną, najdłuższą chwilę w moim życiu, bez składania jakichkolwiek obietnic, pocieszania.

Wszystkie się bałyśmy i żadne słowa nie mogły tego zmienić – wiedziałyśmy, że nie wszyscy wrócą z tej misji.

Czuliśmy się wszyscy tak, jakby los grał z nami w rosyjską ruletkę.

Albo nawet nie - jakbyśmy grali w wyliczankę. Ten, na kogo wypadnie, ten zginie.

A wojna, przemoc i krew będzie ostatnią rzeczą, jaką zobaczą w swoim życiu.

Wszystkim, co mogłyśmy wówczas dla siebie nawzajem zrobić, było pozostawienie po sobie tego jednego, ostatniego i dobrego wspomnienia – tak na wszelki wypadek.

Zbiórkę zorganizowałam w hangarze. Tam czekały wszystkie grupy.

Pierwszą dowodziłam ja (grupa Alfa), w którego składzie znaleźli się: Wiktor, Pola, Tori, Sven oraz kilku jego zaufanych żołnierzy. Naszym zadaniem było przejąć transmisję wiadomości i pokazać nagranie.

Oddziałem Beta zajął się Shizune, który miał dotrzeć do dziennikarzy i poprosić ich o wrzucenie filmu do Internetu. Dzień wcześniej, wysłaliśmy anonimową wiadomość do redaktorki gazety, aby wszyscy pracownicy przyszli do biura o godzinie osiemnastej trzydzieści. Warunkiem umowy było dostarczenie z naszej strony świeżego i gorącego materiału.

Shizune pomagało bractwo Hachiman, Natasza, Sara i Krzysztof.

Borys dowodził oddziałem Bravo, którego zadaniem było nie dopuszczenie Araj na dwudzieste drugie piętro wieżowca Pazima, z którego mieliśmy przesyłać transmisję. To właśnie tam trafili agenci Egidy, Nieprzyjaciele oraz Szymon. Oprócz tego, oddział wspomógł mój dziadek, któremu udało się zdobyć swoje gadżety z MI6. Miały one uskutecznić obronę wieżowca oraz porządnie napsuć krew Araj. Natomiast moja babcia zajęła zupełnie inne stanowisko – mianowicie dach hotelu Radisson Blu, skąd miała likwidować niebezpiecznie zbliżających się do nas Araj, za pomocą swojego karabinu wyborowego - M24 SWS.

NieprzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz