111

3.7K 331 505
                                    

   Harry wszedł i przekręcił kluczyk. Łazienka dla prefektów była w takim miejscu, w którym rzadko przebywali nauczyciele, więc Potter nie martwił się, że ktoś ich usłyszy. Ron pożyczył mu klucz do pomieszczenia bez słowa sprzeciwu, gdy ujrzał wielką tabliczkę czekolady.

Draco rozejrzał się po łazience. Od czasów czwartego roku zmieniło się niewiele. Na ścianie zamiast obrazu syreny wisiał gobelin przedstawiający wodospad. Malfoy miał więc dwa problemy do rozwiązania, a mianowicie dlaczego Gryfon go tu przyprowadził i gdzie jest zaginiony obraz.

- Mój wuj nie żyje- oznajmił okularnik.

- To chyba... dobrze, nie?- Ślizgon przełknął ślinę. Umiał kłamać wyśmienicie. W końcu należał do Malfoyów, którzy słynęli z manipulacji, wykręcania się z problemów i mylenia ludzi.

- Zginął w wakacje i dopiero się o tym dowiedziałem.

- Jak zmarł?- spytał arystokrata. Postanowił grać głupa.

- Na zawał, ale nie miał nigdy problemów z sercem i ciśnieniem.

- Gruby był, ciągle żarł to padł na zawał.

- W dobie, w której zniknąłeś w nocy z Syriuszem- dodał Gryfon. Patrzył na blondyna oskarżająco. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Tym razem to on miał powód do złości.

Księżyc omiótł swym zimnym blaskiem złote krany. Szarooki miał wrażenie, że o wiele częściej to właśnie on jest świadkiem najważniejszych spotkań z Harrym niż Słońce. Blondyn zwiesił wzrok na brzeg wanny podłogowej, której tym razem nikt nie napełnił.

- Dziwny zbieg okoliczności- westchnął w końcu Ślizgon. Dobrze wiedział, że nie da rady podtrzymać tego kłamstwa, ale jakaś iskierka nie pozwalała mu odpuścić.

- Zabiliście go?!- huknął Gryfon o wiele głośniej niż zamierzał.

- Ciszej. Zlecą się duchy i nauczyciele- powiedział Draco. Przygryzł wargę. Nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć. Jak usprawiedliwić morderstwo?

- Kto rzucił zaklęcie?- dopytywał się brunet- No kto?

- Czy to ważne?

- Tak, bo osoba, która to zrobiła postąpiła wcale nie lepiej niż Voldemort. Zemsta jest fajna, sam nie raz chciałem się w niej zatracić, ale... są bariery, bariery zemsty. I tu nie chodzi o to, że żal mi tego grubego padalca. Żal mi osoby, która rzuciła zaklęcie. Morderstwo to coś, co ciągnie się aż do końca twych dni. Sączy jad do serca, chcąc skłonić do kolejnych zabójstw. W końcu już raz przełamałeś barierę i nic się nie stało, więc dlaczego tym razem miałoby się coś stać? Już trzy razy się nic nie stało, nie zaszkodzi czwarty... aż w końcu... w końcu człowiek nawet nie wie kiedy staje się potworem.

Malfoy przeniósł wzrok na Pottera. Okularnik miał łzy w oczach, które lśniły majestatycznie w blasku księżyca. Draco poczuł, że serce przebija mu świeżo naostrzony sztylet. Harry znowu płakał, kolejny raz. Nigdy nie zdarzało się to tyle razy pod rząd. Kiedy ostatni raz poza pijaną przygodą Gryfon się uśmiechał? Dwa tygodnie temu?

Arystokracie ścisnęło się gardło. Pozwolił na to, aby chłopak obciążony tyloma problemami musiał znowu się załamać. Mógł nazwać siebie dobrym chłopakiem? Absolutnie nie. Rolą partnera jest wspieranie, kochanie, pomaganie, dbanie, a on... on się obraził na bruneta za wypadek Abraxasa mimo skruchy Wybrańca, a dobrze wiedział, że Potter i tak ma wiele problemów, że ledwo dźwiga brzemię jakie narzuciło mu społeczeństwo, że ledwo dźwiga wizje jakie towarzyszą mu w snach, że ledwo dźwiga wymogi dyrektora, który obarcza Gryfona misjami, że ledwo stoi na nogach po nieprzespanych nocach, że ledwo... wyciąga radość z życia i chowa wszystkie swoje problemy z tyłu głowy, aby pomóc kolejnym osobom.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz