Draco zszedł na parter. Dłonie miał na pośladkach Pottera. Harry uczepił się go jak koala drzewa. Wybraniec miał rozwalone jak zwykle włosy, ale ubrany był ładnie w czarne spodnie i koszulę, na którą włożył dodatkowo beżową, sweterkową kamizelkę. Nie miał okularów, ponieważ nie były mu potrzebne.
Malfoy posadził go na kanapie tuż przed talerzem z kanapkami wypchanymi po brzegi składnikami. Obok stał jedyn z ciężyszych kubków. Blondyn powiedział skrzatom, aby dawali brunetowi tylko grubą zastawę. Nie chciał, aby Bliznowaty zwykłym trąceniem dłoni coś rozlał lub pobił.
- Idę po znajomych- oznajmił Draco.
- Powiesz mi w końcu, o kogo chodzi?
- Zobaczysz.
Ślizgon po chwili wahania pocałował bruneta w czoło i wyszedł z salonu. W domu było dużo przyjemniej bez jego rodziców. Nie musieli bać się krytyki Lucjusza i złości Narcyzy. Blondyn włożył czarny płaszcz sięgający łydek i wyszedł.
- Stary zgred poszedł. Co robimy?- spytał Abraxas, krojąc swoją jajecznicę.
- Nic. Jedz- mruknął zielonooki. Niezwykle bolały go plecy, tyłek i uda. Miał zakwasy. Draco ostatnio dostał dziwnej fazy na seks. Harry oczwyście mówił wielokrotnie, że już wystarczy, ale jak tylko Malfoy go dotykał, pragnął więcej. Sam się o to w pewnym sensie prosił.
Młody Gryfon omiótł wzrokiem Pottera. Brunet wyglądał dziwnie przystojnie. Oczywiście zawsze należał do osób ładnych, ale od paru dni doszło do tego dziwne przyciąganie. W tych nieułożonych włosach, ubraniach i widocznych malinkach było coś, co nie pozwalało przejść obok Wybrańca obojętnie. Seks zazwyczaj budzi w ludziach tę zmysłowość i ponętność, które wcześniej niewielu widziało.
Abraxas utkwił wzrok w śladzie po ugryzieniu na szyi Harry'ego. Ten chłopak naprawdę dawał się gryźć Draco. Zabójca Nagini wiedział, że to musi boleć, ale w tych dwóch czerwonych kropkach czaiła się jakaś tajemniczość, która tylko wzmacniała ogólną seksowność Pottera. Malfoy nie miał pojęcia, czy tylko on to zauważył. W pewnym sensie nie dziwił się kuzynowi, że ten nie może się odkleić od Wybrańca.
- Co tak milczysz?- spytał w końcu zielonooki.
- Jakoś tak...
- Opiszesz mi jak wygląda pomieszczenie?- poprosił brunet. Wiedział, że pewnie niewiele się zmieniło, ale lubił, gdy ktoś mówił. Bał się ciszy. Tylko dzięki dźwiękom jeszcze nie zwariował.
- Tak!- odpowiedział z niezwykłym entuzjazmem Abraxas.
***
Harry oparł się o Draco i wlepił wzrok w miejsce, gdzie powinni być goście. Po chwili ktoś złapał go za ramiona i przytulił czule. Po wzroście, sylwetce i oddechu od razu poznał Rona. Zdziwił się, że Malfoy postanowił zaprosić rudzielca. Przecież się nienawidzili praktycznie od zawsze.
- Nie wystarczy tego tulenia?- warknął arystokrata, ale po chwili sam został objęty przez Pansy i Zabiniego.
- Siema, padlinko!- krzyknęła Parkinson i przeniosła wzrok na Gryfona- Teraz jak nie masz oczu to chyba na poważnie bierzesz zasadę, aby kierować się sercem, nie?
- Nie bądź mendą- mruknął blondyn. Jednak na twarzy Wybrańca nie ujrzeli smutku czy oburzenia.
- Nie widzę, ale jestem pewny, że wyglądasz jak zwykle obleśnie- westchnął Potter- Niektóre rzeczy się nie zmieniają, a z tego co kojarzę, nie miałaś żadnej operacji plastycznej.
- Zostałaś właśnie zrównana z asfaltem- zaśmiał się Blaise.
- Co jak co, ale tobie kolorem do asfaltu najbliżej- powiedziała Pansy z wrednym uśmieszkiem.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...