97

5.9K 399 925
                                    

   Ślizgon muskał ustami szyję Wybrańca. Dołożył drugi palec z satysfakcją obeserwując czerwonego bruneta. Nagle kochanek dotknął członka blondyna i zaczął po nim przesuwać dłonią. Szarooki zamruczał cicho. Przygryzł skórę Gryfona.

- Mendo, nie rób tak, bo dojdę.

- Ale ja tylko dotykam twojego ptaszka, mendo- zaśmiał się Potter.

- Ale twoje podniecone ciało i rozanielona twarz bardzo pomoże w pobrudzeniu tej pościelu- odpowiedział Draco. Zaśmiał się, gdy zauważył, że zawstydził Harry'ego i zniszczył jego pewność siebie.

Dołożył szybko trzeciego palca. Zasłonił usta okularnika w ostatniej chwili. W innym wypadku członkowie Zakonu Feniksa usłyszeliby głośny jęk. Wybraniec wygiął się w lekki łuk i zacisnął dłoń na nadgarstku Malfoya.

- Zaraz dojdziesz po samej palcówce- zaśmiał się Ślizgon, odpowiadając tym na wcześniejszą zaczepkę zielonookiego. Kochanek bruneta wyjął palce, przejechał nimi po członku Gryfona, kończąc drogę na twardym sutku, który zaczął pieścić.

- Nie zesraj się. Zrób już to.

- Jaki niecierpliwy. Na pieska?

- Tak, będzie najlepiej jak na pierwszy raz- odpowiedział Potter i ustawił się w podanej pozycji. Nagle poczuł uderzenie na pośladku.

- Ej!

- Nie krzycz, bo zaraz Syriusz przybiegnie. To było za akcję w wagonie.

- Hermiona tylko żartowała, debilu- jęknął Harry i spojrzał z politowaniem na blondyna.

- Ale bardzo spodobała mi się ta wizja.

- Skoro jesteś taki chojrak to spraw, że zwariuję- rzucił wyzwanie okularnik.

Szarooki oblizał usta, a na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmiech. Rozsunął lekko pośladki Wybrańca i wszedł powoli. Brunet zacisnął dłonie na pościeli i odchylił głowę do tyłu. Draco całował go chwilę po linii kręgosłupa, a potem wszedł do końca. Gryfon zachłysnął się powietrzem.

Było to dla Pottera niesamowicie przyjemne uczucie. Kompletnie inne od tego, co przeżył z wujem. Ufał Malfoyowi, był napalony, rozciągnięty... był po prostu w niebie. Poruszył lekko biodrami, chcąc dać tym przyjemność kochankowi. Udało mu się. Szarooki jęknął cicho i położył dłonie na pośladkach Harry'ego.

Ślizgon zaczął się powoli ruszać. Bliznowaty musiał schować twarz w poduszce, aby nie być zbyt głośno. Po całym jego ciele rozlewało się przyjemne ciepło, pośladki mu pulsowały, a serce biło jak szalone.

Draco lekko przyspieszył. Zielonooki starał się zgrać ruchy swojego ciała z ciałem Malfoya. Po dłuższej chwili Wybraniec poczuł, że jest już na skraju. Ślizgon też to wyczuł przez to, że chłopak coraz bardziej się na nim zaciskał. Dłoń Gryfona powędrowała do członka, ale została zatrzymana przez szarookiego.

- Nie dojdę bez tego- powiedział niewyraźnie Harry.

- Miałem cię doprowadzić do szaleństwa, czyż nie?- spytał blondyn, wiedząc, że to niezwykle zdenerwuje okularnika.

Potter pojękiwał w poduszkę. Drżał. Był na skraju, ale nie mógł dojść bez stymulacji członka. Honor nie pozwoliłby mu normalnie prosić o coś takiego Draco, ale w tej chwili jego oczy przysłaniała wizja przyjemności jaką dozna podczas dochodzenia.

- Chcę skończyć- jęknął Wybraniec, oddychając szybko.

- Poprosisz?

- Chyba cię pojebało.

Malfoy dyszał głośno. Bardzo go podniecała ta sytuacja. Zawsze brunet był tym odważniejszym, waleczniejszym, głośniejszym i sławniejszym. Podobało mu się, że tak dokuczliwy, silny chłopak był dla niego tak uległym kochankiem. Czuł w tej chwili nad nim wyższość.

- No dobrze- warknął zielonooki- Pro... szę...

Dwa razy nie trzeba było Ślizgonowi powtarzać. Położył dłoń na członku Gryfona i zaczął nią dość szybko poruszać. Potter zasłonił usta i jęknął głośno. Całe jego ciało trzęsło się niemiłosiernie.

Harry podniósł się do klęczek i położył dłoń na karku blondyna. Głowę oparł na jego ramieniu. Doszedł, gdy szarooki zaczął błądzić palcami po klatce piersiowej bruneta, zahaczając o sutki. Draco poczuł jak okularnik zaciska się na nim. Tego było dla niego za wiele. Doszedł zaraz po Wybrańcu, jęcząc przy tym dość głośno.

Dyszeli. Zapadła między nimi cisza. Malfoy zaczął obcałowywać szyję i ramię zielonookiego. Nigdy nie czuł się tak spełniony. Spojrzał na czerwoną twarz Gryfona. Kochanek miał zamknięte oczy, rozchylone usta. Zdawał się być myślami gdzieś daleko ponad chmurami.

- Druga rundka?- spytał Potter, gdy zrozumiał, że Ślizgonowi coś się nie spieszy, aby z niego wyjść.

- Pytasz dzika czy sra w lesie?

***

    Blondyn spojrzał na śpiącego Gryfona. Obaj byli wykończeni. Szarooki uśmiechnął się i wstał. Włożył ubrania. Wszystko go bolało, dawno nie przeżył takiego wysiłku fizycznego. Musiał przyznać, że dojście w tym samym czasie podczas pierwszego razu było takim szczęściem jak wygrana w krajowej loterii.

Draco zszedł na parter z zamiarem wypicia przynajmniej trzech kubków wody. Stanął jak wryty, gdy zastał w pełni przygotowanego do wyjścia Syriusza w korytarzu. Spojrzeli na siebie. Black zmierzył Malfoya wzrokiem. Zmieszał się, gdy zobaczył na szyi chłopaka malinki. Od razu domyślił się, co robili kochankowie.

- Gdzie idziesz?- spytał szarooki.

- Em...

- Reszta zakonu idzie z tobą?

- Ja ten, idę na zwiady- wydukał Black. Od razu widać było, że kłamał.

- Gdzie?

- Nie interesuj się- warknął Syriusz.

- Spokojnie. Chwila... Czy ty idziesz do wujostwa Harry'ego?- strzelił na ślepo Ślizgon, ale trafił idealnie. Ojciec chrzestny Pottera zaczął się jąkać, a jego wzrok co chwilę uciekał na bok.

- Idę z tobą.

***

   Malfoy spojrzał na zwykły, biały domek. Zmarszczył brwi. Dlaczego mugole uważali takie klitki za coś luksusowego? Prawdziwy luskusowy dom ma minimum osiem sypialni i wielką bawialnię. Draco bez wahania otworzył drzwi zaklęciem i wszedł do środka. Syriusz położył dłoń na jego ramieniu.

- Uspokój się- szepnął Black. Spodziewał się, że blondyn będzie musiał uspokajać jego, ale wyszło na odwrót.

Rozejrzeli się i zaczęli wchodzić po schodach. Jeden ze stopni głośno zaskrzypiał. Czarodzieje zastygli. Na szczęście nikt się nie obudził. Spojrzeli na siebie niepewnie. Czy byli gotowi zabić wuja Pottera? Mugole najpewniej zwalą to na zawał i czarodzieje nie poniosą konsekwencji, ale czy nie wykończą ich wyrzuty sumienia?

Pierwszy otrząsnął się Draco, który przypomniał sobie wspomnienia kochanka. Jak miał darować życie takiemu śmieciowi? Vernon pewnie krzywdził już wielu chłopców. Muszą to zakończyć. Ślizgon uchylił pierwsze drzwi. Zobaczył śpiącego, młodego grubasa całego w pryszczach.

Obrzydzony Malfoy zamknął delikatnie drzwi i wszedł do kolejnego pomieszczenia. Była to łazienka. Dopiero trzeci pokój okazał się być sypialnią wujostwa Harry'ego. Vernon spał w najlepsze, chrapiąc przy tym głośno. Z ust ciekła mu ślina. Black złapał nadgarstek Draco.

- Nie rzucaj zaklęć- szepnął były więzień Azkabanu- Ja się tym zajmę. Jesteś za młody, aby kogoś zabić.

Sąsiedzi najpewniej zobaczyliby błysk zielonego światła w oknie państwa Dursleyów, gdyby nie spali. To była sekunda. Tyle potrzeba było czasu, aby zabić człowieka. Czy to była sprawiedliwość? Kwestia sporna. Każdy ma inną mentalność, każdy oceni inaczej czyn Syriusza. Malfoy jednak był pewien, że nie mogli zrobić nic lepszego. 

- Niech teraz gnije pod piachem- pomyślał Draco, opuszczając domek jednorodzinny.  Ulica była pusta. Zegar wybił drugą w nocy.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz