Hermiona podała Ronowi kubek z wodą i usiadła obok. Rudzielec sporo schudł. Mało jadł i nie wstawał w ogóle z łóżka przez powoli leczącą się nogę. Całymi dniami słuchał radia, aby upewnić się, że nie usłyszy tam imion rodziców czy rodzeństwa.
- Nie mamy miecza! Nie mamy horkuksa! Stoimy w miejscu!- krzyknął Harry, wpatrując się w dużą mapę myśli na stole- Nic!
- Spokojnie. Włamiemy się do skarbca Bellatriks i ukradniemy ten puchar. Miejmy nadzieję, że to on jest horkruksem- oznajmił Draco i zaczął zwijać mapę myśli, aby zrobić miejsce na skromne, wigilijne potrawy.
- Po co bawimy się w robienie Bożego Narodzenia?- odezwał się Weasley.
- Abyś się pytał- warknął Malfoy. Czuł dziwną niechęć do rudzielca. Chłopak nie robił praktycznie nic, a przecież nawet z uszkodzoną nogą mógłby chociażby poczytać parę książek i się doedukować, ale Ron leżał tylko pod ciepłą kołdrą i słuchał radia, bawiąc się jakimiś zaklęciami dla malutkich czarodziejów.
- Draco, jest wigilia. Nie bądź wredny- poprosił brunet. Pocałował blondyna w kark i położył na stole skromne potrawy, które robił wczorajszego wieczora.
- Jaka dobra żonka- skomentował Ślizgon. Nie minęła chwila, a już miał całą twarz w bitej śmietanie- Ty mały chamie!
- Ja w tym związku noszę spodnie, żmijo jedna! Ty zachowujesz się czasem jak księżniczka.
- Ponieważ mam piękne ciało, któremu nie służy śnieg. Popęka mi skóra na dłoniach bez rękawiczek- wyjaśnił arystokrata.
- I o tym mówię, jak księżniczka.
- Przypomnę, że przez tę księżniczkę jęczysz w łóżku jak rosyjska modelka po mefedronie.
- Ja cię kiedyś ukatrupię! Wezmę za szyję...- Harry złapał kark pieczonego dzika i zaczął nim potrząsać- I tak wycisnę, że ci dupą wszystko wyjdzie.
- Nie lubię takich klimatów, sadysto- zaśmiał się Draco. Złapał dłonie Pottera i uwolnił biednego wieprza od ponownej śmierci. Po chwili zastanowienia przejechał językiem po palcach Gryfona, zlizując pyszny sos. Wybraniec naprawdę umiał zrobić smaczny posiłek z byle jakich składników.
Harry lekko się speszył i zabrał ręce. Poszedł szybko je umyć, przeklinając cicho pod nosem. Malfoy usiadł przy stole, wybierając miejsce patriarchy domu. Założył nogę na nogę i odchylił głowę, aby obserwować krzątającego się w czymś na pozór kuchni bruneta.
- Posadź tę dupę, wszystko jest przygotowane- westchnął szarooki. Wiedział, że Potter nie jest przyzwyczajony do tego, aby siadać przy stole po tym, jak przygotował obiad czy kolację. Zazwyczaj brał swoją porcję i uciekał do pokoju, aby nie denerwować wujostwa. Chłopak przy wspólnych posiłkach często wykręcał palce, jakby nie mógł znieść tego, że nie musi usługiwać reszcie. Draco miał jednak nadzieję, że Harry w końcu z tego wyjdzie i zmieni przyzwyczajenia.
Gryfon pomógł doczłapać się do krzesła Ronowi. Hermiona usiadła tuż obok rudzielca, aby w razie czego podać mu coś, co leży dalej. Wybraniec zajął miejsce naprzeciwko Malfoya.
- To co? Nie będę życzył smacznego, ponieważ wiadomo, że nasz kucharz nigdy nie zawodzi.
***
Harry zaczynał wątpić w Dumbledore'a. Gdzie ten mężczyzna mógł schować miecz? Dlaczego zamiast znicza nie dał mu jakiejś wskazówki? Dlaczego zostawił go praktycznie z niczym? Nie, dyrektor nigdy by tego nie zrobił. Potter doszedł do wniosku, że to on jest za głupi, aby się domyślić. Albus po prostu przecenił jego możliwości.
![](https://img.wattpad.com/cover/185526237-288-k49832.jpg)
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...