55

6.8K 550 1K
                                    

   Harry spał ledwie godzinę. Nie dość, że czekało go trudne zadanie turniejowe to jeszcze zamartwiał się Irytkiem. Pewnie cała szkoła dowie się o tamtym pocałunku. Potter włożył okulary. Leniwie zszedł po schodach do pokoju wspólnego. Gryfoni wpatrywali się w niego w ciszy.

- Powodzenia, Harry!- krzyknęli bliźniacy.

- Mam nadzieję, że ci się uda- powiedział Abraxas, podchodząc do bruneta.

- Ja też- mruknął zielonooki. Bał się zobaczyć twarze uczniów po tym, jak poltergeist wszystko im wyśpiewa.

- Jesteś super czarodziejem. Dasz radę. Draco zawsze mówił, że jesteś wkurwiająco dobry.

- Nie wyrażaj się tak- upomniał blondyna Potter.

- Cytowałem kuzyna. Jak umrzesz podczas tego zadania to obiecuję, że zapalę sto zniczy na twoim grobie.

- Już stawiasz, że umrę?

- Biorę wszystko pod uwagę. Jak przeżyjesz i będziesz miał traumę to będę z tobą spał, jak ty ze mną na początku roku, abyś się nie bał.

- Słodki jesteś- powiedział Harry i wyszedł z pokoju wspólnego. Nogi miał ciężkie jak ze zbitej stali. Każdy krok wymagał wiele wysiłku. Rozglądał się na boki, patrząc na twarze uczniów. Wszyscy się w niego wpatrywali. Potter przygryzł wargę.

Zatrzymał się przed Wielką Salą. Hermiona czekała na niego przy wejściu. Potter nie zauważył w dziewczynie niczego, co by wskazywało na to, że Irytek przekazał jej wieści. Brunet podszedł do niej powoli, czując na sobie wzrok wszystkich ludzi dookoła.

- Wyglądasz, jakbyś miał problemy żołądkowe- podsumowała Granger.

- Widziałaś gdzieś Irytka?

- Huh? Po co ci on?- zdziwiła się szatynka.

- Irytek się nie pojawi- powiedział Malfoy, który Merlin wie kiedy pojawił się za plecami przyjaciół. Harry był na tyle zestresowany i znerwicowany, że krzyknął i odskoczył od blondyna. Po zobaczeniu Ślizgona zaczął się nerwowo śmiać.

- Ale ty pinda jesteś- jęknął szarooki- Walczyłeś z Bazyliszkiem, a boisz się s... tego zadania? Wygrałeś z Voldemortem... Przestań srać w gacie.

- Wiesz czym się stresuję.

- Jak już mówiłem, Potti, Irytek jest nieobecny.

- Dlaczego?- spytał zdziwiony Gryfon.

- Mnie bardziej ciekawi inna sprawa. Dlaczego tak boicie się Irytka?

- Nie twoja sprawa, Granger- warknął blondyn. Nie miał humoru na węszącą wszędzie Hermionę.

- Wrócił stary, dobry Malfoy- westchnęła szatynka- Harry, powiesz mi po zadaniu. Teraz chodź. Musisz coś zjeść.

- Tak, tak, mamo- rzucił okularnik i wszedł do sali. Panowała w niej nienaturalna cisza, a wszyscy uczniowie latali wzrokiem od reprezentanta do reprezentanta.

Zawodnicy milczeli. Byli skupieni i gorączkowo myśleli, jak nie umrzeć podczas starcia ze smokiem. Tylko Krum w swojej postawie zachował pewność siebie. Nawet Cedrik pobladł i nie dotykał jedzenia. Potter powoli usiadł na końcu ławki.

Popatrzył na jedzenie. W normalnej sytuacji byłby zachwycony tymi wszystkimi smakołykami, ale tego dnia zebrało mu się na wymioty. Na szczęście nie miał w żołądku nic, co by mógł zwrócić. Oparł policzek na dłoni i zamknął oczy. Nawet zapach był dla niego odpychający.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz