Harry spał ledwie godzinę. Nie dość, że czekało go trudne zadanie turniejowe to jeszcze zamartwiał się Irytkiem. Pewnie cała szkoła dowie się o tamtym pocałunku. Potter włożył okulary. Leniwie zszedł po schodach do pokoju wspólnego. Gryfoni wpatrywali się w niego w ciszy.
- Powodzenia, Harry!- krzyknęli bliźniacy.
- Mam nadzieję, że ci się uda- powiedział Abraxas, podchodząc do bruneta.
- Ja też- mruknął zielonooki. Bał się zobaczyć twarze uczniów po tym, jak poltergeist wszystko im wyśpiewa.
- Jesteś super czarodziejem. Dasz radę. Draco zawsze mówił, że jesteś wkurwiająco dobry.
- Nie wyrażaj się tak- upomniał blondyna Potter.
- Cytowałem kuzyna. Jak umrzesz podczas tego zadania to obiecuję, że zapalę sto zniczy na twoim grobie.
- Już stawiasz, że umrę?
- Biorę wszystko pod uwagę. Jak przeżyjesz i będziesz miał traumę to będę z tobą spał, jak ty ze mną na początku roku, abyś się nie bał.
- Słodki jesteś- powiedział Harry i wyszedł z pokoju wspólnego. Nogi miał ciężkie jak ze zbitej stali. Każdy krok wymagał wiele wysiłku. Rozglądał się na boki, patrząc na twarze uczniów. Wszyscy się w niego wpatrywali. Potter przygryzł wargę.
Zatrzymał się przed Wielką Salą. Hermiona czekała na niego przy wejściu. Potter nie zauważył w dziewczynie niczego, co by wskazywało na to, że Irytek przekazał jej wieści. Brunet podszedł do niej powoli, czując na sobie wzrok wszystkich ludzi dookoła.
- Wyglądasz, jakbyś miał problemy żołądkowe- podsumowała Granger.
- Widziałaś gdzieś Irytka?
- Huh? Po co ci on?- zdziwiła się szatynka.
- Irytek się nie pojawi- powiedział Malfoy, który Merlin wie kiedy pojawił się za plecami przyjaciół. Harry był na tyle zestresowany i znerwicowany, że krzyknął i odskoczył od blondyna. Po zobaczeniu Ślizgona zaczął się nerwowo śmiać.
- Ale ty pinda jesteś- jęknął szarooki- Walczyłeś z Bazyliszkiem, a boisz się s... tego zadania? Wygrałeś z Voldemortem... Przestań srać w gacie.
- Wiesz czym się stresuję.
- Jak już mówiłem, Potti, Irytek jest nieobecny.
- Dlaczego?- spytał zdziwiony Gryfon.
- Mnie bardziej ciekawi inna sprawa. Dlaczego tak boicie się Irytka?
- Nie twoja sprawa, Granger- warknął blondyn. Nie miał humoru na węszącą wszędzie Hermionę.
- Wrócił stary, dobry Malfoy- westchnęła szatynka- Harry, powiesz mi po zadaniu. Teraz chodź. Musisz coś zjeść.
- Tak, tak, mamo- rzucił okularnik i wszedł do sali. Panowała w niej nienaturalna cisza, a wszyscy uczniowie latali wzrokiem od reprezentanta do reprezentanta.
Zawodnicy milczeli. Byli skupieni i gorączkowo myśleli, jak nie umrzeć podczas starcia ze smokiem. Tylko Krum w swojej postawie zachował pewność siebie. Nawet Cedrik pobladł i nie dotykał jedzenia. Potter powoli usiadł na końcu ławki.
Popatrzył na jedzenie. W normalnej sytuacji byłby zachwycony tymi wszystkimi smakołykami, ale tego dnia zebrało mu się na wymioty. Na szczęście nie miał w żołądku nic, co by mógł zwrócić. Oparł policzek na dłoni i zamknął oczy. Nawet zapach był dla niego odpychający.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...