Draco siedział w swoim pokoju. Wyjątkowo zapragnął początku roku szkolnego. Pansy nie mogła go odwiedzić, bo poleciała na Karaiby, Crabe miał szlaban, a reszta jego kolegów jakby umówiła się na zbiorowe wakacje w Azji.
Malfoy westchnął i zaczął obracać szklaną kulkę między palcami. Promienie słońca odbijały się od przezroczystej powierzchni małego przedmiotu. Draco bardzo chciał już tego użyć. Miał zamiar wykorzystać swoją zdobycz do zobaczenia wspomnień dyrektora. Wystarczy, że kulka kogoś dotknie, a w głowie właściciela pojawią się wszystkie przeżyte chwile dotkniętego.
Wydawałoby się, że to beznadziejny pomysł, bo dyrektor nie jest tak głupi na jakiego wygląda, ale Draco bardzo pragnął pochwały i dumy ze strony ojca. Nigdy nie był doceniany, zawsze robił coś źle. Popełniał błędy, które tak naprawdę nie miały dla nikogo znaczenia oprócz głowy rodziny Malfoy'ów. ,,Chodź prosto, przecież jesteś szlacheckiej krwi", ,,Zdobywaj lepsze wyniki, przecież nie możesz przynieść mi wstydu". Ta presja przytłaczała młodego chłopaka, który był w wieku, gdy w głowie zamiast mózgu jest woda sodowa.
Przetarł twarz i uśmiechnął się zwycięsko. Ślizgon słynie ze swojego sprytu. Po co ma się narażać na zdemaskowanie przez dyrektora skoro może szturchnąć Pottera? On jest za głupi, aby się dowiedzieć, a Draco na pewno znajdzie jakieś cenne informacje... Choćby położenie jakiejś tajnej bazy lub wstydliwe sekrety.
Chłopak może i był odważny, ale nie należał do wybitnie inteligentnych. Malfoy wychodził z założenia, że biedny człowiek nie może mieć dużej wiedzy, bo nie stać go na dobrą edukację. Potter wyglądał na wybitnie ubogiego. Miał może nowe szaty, podręczniki i pieniądze na słodycze w pociągu, ale wkładał porozciągane, stare ciuchy. Może taki miał styl? Może lubił robić z siebie ofiarę losu? Może po prostu nie umiał o siebie dbać?
Draco rozbolała głowa od rozmyślań o brunecie. Zbyt często naśmiewa się z niego nawet w myślach. Są przecież wakacje, więc powienien zapomnieć o szkolnych problemach. Potter był dla niego zagadką. Jego zachowanie, bohaterskie pobudki i żałosna kultura osobista denerwowały blondyna, który mógłby uczynić z niego świetnego Ślizgona.
- Draco, zjesz z nami kolację?- usłyszał spokojny głos matki. Nawet nie zauważył, kiedy weszła do pokoju.
- Nie. Rozmyślam- odpowiedział cicho, nie chcąc wyjść na niemiłego lub niekulturalnego wobec własnej rodzicielki.
- Dobrze. Skrzaty ci coś przyniosą... Znowu myślisz o Potterze?- spytała, siadając na krawędzi łóżka. Położyła zimną dłoń na kolanie syna.
- Tak. Głupi Potter, zawsze musi być najlepszy, popisuje się i zgrywa jakiegoś ważniaka.
Chłopak schował dyskretnie kulkę do kieszeni i usiadł, aby nie patrzeć na kobietę z dołu. Nienawidził poczucia niższości. Nie pozwala mu na to książęca duma.
- Spróbuj jeszcze raz z tą przyjaźnią. Tylko tym razem nie ob...
- Nie- przerwał jej Draco, łamiąc własną obietnicę zachowania kultury- Jesteśmy wrogami i to się nigdy nie zmieni. Nigdy, rozumiesz?
- Rozumiem- szepnęła i pocałowała syna w czoło- Ale nie rozmyślaj tak o nim jak zakochana nastolatka.
- Mamo!- krzyknął wrogo. To nawet nie było zabawne. Wizja gejostwa przyprawia go o mdłości, a co dopiero bycie gejem z Potterem. To jak podwójny strzał w głowę. Niby nie żyjesz, ale jednak z jedną dziurą zwłoki lepiej się prezentują. Poza tym ojciec udusiłby go na miejscu.
- Żartowałam przecież. Wychowałam cię na dobrego chłopaka. Wierzę, że masz prawidłową, heteroseksualną orientację.
- A gdybym nie miał?- spytał niezwykle ciekawy odpowiedzi matki.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...