65

6K 503 641
                                    

   Chłopcy bardzo chcieliby się spotkać, ale na ich nieszczęście ludzie niezbyt dyskretnie ich śledzili, licząc na to, że to oni nakryją ich na tajnym spotkaniu. Każdy chciał być osobą, która udowodni, że Draco i Harry mają romans. Malfoy nie miał peleryny niewidki, a w pokoju wspólnym Slytherinu nawsze były jakieś nocne marki, które pewnie wyszłyby za nim.

Sytuacja w Gryffindorze nieco się poprawiła. Po drugim zadaniu sporo osób przestało dokuczać Potterowi, więc brunet miał spokój chociaż w wieży. Za to na korytarz nikt nie szczędził mu dwuznacznych gestów czy wyzwisk.

Zielonookiego to za bardzo nie bolało. Gdy myślano, że jest zabójcą w drugiej klasie, działy się gorsze rzeczy. Okularnik był raczej zirytowany, że musi znosić to wszystko tylko dlatego, że jest sławny, a o sławę przecież się nie prosił.

- Widzisz to, Severusie?!

Harry schował książkę i wyszedł z zaułka w lochach, w którym się chował przed spojrzeniami uczniów. Podszedł powoli pod salę od eliksirów. Była przytwarta. Chłopak ostrożnie do niej zajrzał. Zobaczył tylko tył szaty Karkarowa i fragment jego włosów.

- Jest zbyt wyraźny... Jest coraz wyraźniejszy od czasu meczu!

Potter uchylił drzwi, aby zobaczyć, co takiego mężczyzna pokazuje Snape'owi, ale te zaskrzypiały głośno. Gryfon chciał brać nogi za pas, ale nauczyciel eliksirów wyrósł nagle spod ziemi tuż przed jego twarzą. Brunet nie miał pojęcia na jak wysokim poziomie są umiejętności profesora w zakradaniu się.

- Em, dzień dobry- rzucił zielonooki.

- Mamy wieczór, Potter- warknął Snape- Zaraz jest cisza nocna, a ty siedzisz tu i podsłuchujesz dorosłych.

- Tylko przechodziłem...

- Musisz być niezwykle zarozumiały skoro myślisz, że kupię tę nędzne usprawiedliwienie.

- Ale to pra...

- Poza tym ciesz się, że to Rita przyłapała was na spotkaniu, a nie ja- powiedział profesor swoim najbardziej jadowitym tonem- Masz tupet, Potter.

- Ale my się już nie spotykamy.

- I dobrze. Twoje szczęście. Masz w sumie więcej szczęścia niż rozumu. Od kiedy stoisz za tymi drzwiami?

- Tylko przechodziłem- powtórzył swoje kłamstwo Gryfon.

- Zkłamany kompletnie jak ojciec.

Okularnik zacisnął pięść. Nienawidził, gdy Snape obrażał Jamesa Pottera, ale czy mógł w takiej sytuacji odpyskować? Severus bardzo chciał sprowokować Harry'ego i wręczyć mu wymarzony szlaban, ale nie dostanie tej satysfakcji.

- Muszę iść do łóżka, profesorze. Do widzenia- wydusił Gryfon. Uśmiechnął się sztucznie i ruszył w stronę schodów. Usłyszał, że drzwi zamknęły się z hukiem.

***

   Harry spojrzał na ,,Proroka Codziennego". No tak... Czy on naprawdę miał nadzieję, że Rita nie zrobi im zdjęcia, jak siedzieli na pomoście? Potter potarł skroń i rzucił gazetę na stół. Bardzo chciałby już opuścić Wielką Salę, ale wtedy jeszcze bardziej zwróciłby na siebie uwagę uczniów.

Draco siedział jak na szpilkach. Jego ojciec milczał, matka tak samo. To było jeszcze bardziej stresujące niż zdanie ,,Pogadamy w domu". Odchrząknął i przywdział swoją pokerową minę. Pansy spojrzała na niego podejrzliwie, ale nie odezwała się słowem.

  Pod koniec obiadu do stołu Malfoya podleciała obca mu sowa i wrzuciła do pustego już talerza sporą kopertę. Ślizgon zdziwiony rozerwał ją ostrożnie. Wyjął różową kartkę papieru. Zapach perfum był tak intensywny, że blondyn zakaszlał parę razy.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz