- Jesteś pewien? Przecież wszyscy ufają Moody'emu. Może to on sprawdza ciebie?- powątpiewał Harry.
- O tym nie pomyślałem...- mruknął Malfoy.
- Zacznijmy od początku. Powiedziałeś mi, że Moody ma jakiś plan, aby przekazać mnie Vol...
- Sam Wiesz Komu- przerwał mu szybko Draco.
- I masz mnie obserwować, tak?
- Tak.
- Po co ci to mówił skoro chciał, abyś tylko mnie obserwował? Bez sensu. Jestem pewien, że to podpucha.
- Mimo wszystko masz na siebie uważać- powiedział Ślizgon. Przygryzł wargę. Nie powiedział Potterowi o planie B nauczyciela obrony przed czarną magią i nie miał zamiaru tego zrobić.
- Nie stresuj się tak. Większym zagrożeniem jest dla mnie kolejne zadanie w Turnieju Trójmagicznym. Nie mam pojęcia, o co chodzi w tym wisku. To ma być niby zagadka?
Draco westchnął. Nie wiedział co powiedzieć, aby Harry potraktował Moody'ego poważnie. W końcu mężczyzna nie wyglądał na takiego, co żartuje. W sumie z drugiej strony Gryfon powinien teraz się skupić na turnieju, mieć czysty umysł.
- Może Cedrik już na coś wpadł. Jesteście w jednym teamie, więc pewnie chętnie ci powie. Jesteście takimi samymi honorowymi idiotami.
- Sam jesteś idiotą- burknął brunet i oparł się o biurko- Tak sobie teraz pomyślałem, że nie wiem o tobie zbyt wiele, a ty o mnie wszystko.
- Znam twoje wspomnienia, a nie myśli. Nie wiem jaki kolor lubisz, jakie jest twoje ulubione zwierzę, jaki kraj chciałbyś odwiedzić i tak dalej.
- W sumie to mamy teraz czas porozmawiać. Nikt nam nie przeszkodzi- powiedział nieśmiało zielonooki.
- Dobrze, ale masz uważać na Moody'ego.
- Co to za tryb rozkazujący?
- Do ciebie inny nie dociera, Potti- westchnął Malfoy.
***
Ginny zaczęła krążyć po Wielkiej Sali. Nie miała pojęcia, gdzie jest jej towarzysz. Czy Ślizgon coś mu zrobił? W końcu wyciągnął go z pomieszczenia tak nagle... Weasley przygryzła wargę. Jako jedna z niewielu wiedziała, o strasznej zbrodni dokonanej na Gryfonie, nie miała pojęcia kim był oprawca, ale wyobrażała sobie jakie to musi być straszne przeżycie.
Dziewczyna wyszła z Wielkiej Sali i zaczęła chodzić po salach. Nie mogli odejść daleko... Ginny usłyszała ciche głosy dobiegające zza jednych z drzwi. Podeszła tam powoli i przyłożyła ucho do drewna.
- Jak mogłeś nigdy nie próbować pizzy?- spytał oburzony Potter.
- No to mnie na nią zabierz w wakacje- zaproponował Malofy.
Weasley przyłożyła dłonie do ust. Miała wrażenie, że słychać jej dyszenie w całym zamku. Czy Harry naprawdę wystawił ją dla pogawędki ze Ślizgonem?
- Brzmi jak propozycja randki.
- Nie, to będzie wypad. Ja zorganizuję pierwszą randkę. Będzie z przytupem, w moim stylu- oznajmił Draco.
- Przypominam, że nie jesteśmy razem.
- Będziemy do końca tego roku szkolnego, Potti- zapewnił blondyn.
Ginny czuła, że krople łez spływają po jej twarzy jedna za drugą. Nie rozpaczałaby tak po przegranej z Hermioną czy Cho, ale Malfoy? Fakt, że jest mężczyzną wcale nie był najgorszy. To arogancki, tchórzliwy, egoistyczny, rozpieszczony bachor, który prędzej czy później znudzi się Harrym.
Weasley zebrała się na odwagę i otworzyła szybko drzwi. Chłopcy siedzieli pod oknem oparci o ścianę z delikatnymi uśmiechami. Spojrzeli zdziwieni na rudowłosą, żaden nie był w stanie się odezwać. Cała odwaga nagle opuściła Ginny. Zwiesiła wzrok i przygryzła wargę. Co ona właściwie chciała powiedzieć? Że kocha Harry'ego? Że Malfoy na niego nie zasługuje? Że czuje się skrzywdzona?
- Ja...- zaczęła, ale przerwał jej błysk flesza.
- Doskonale! Mówiłam, że ruda da radę!- krzyknęła Rita, która wyrosła za dziewczyną jakby spod ziemi. Za nią stał fotograf w średnim wieku, który znudzony pstrykał kolejne zdjęcia. Chłopcy poderwali się z ziemi.
- Co ty wyrabiasz, świrusko?!- huknął Draco.
- Tylko spróbujesz to opublikować, a...
- Co mi zrobisz, Potter? Moim obowiązkiem jest sprzedawanie plotek, dzieciaczki- zaśmiała się Skeeter i ruszyła w stronę wyjścia.
- Acio aparat!- krzyknął Harry, a sprzęt otyłego fotografa śmignął przez klasę i uderzył w ścianę. Obiektyw pękł, odpadło parę części.
Potter szybko złapał taśmę i rozerwał ją na setki małych kawałeczków. Rita otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. Fotograf tylko westchnął, wychodząc z sali.
- Acio taśma- praktycznie wysyczała reporterka, a strzępki zapisu zdjęć pofrunęły powoli w jej stronę. Kobieta schowała je do brokatowej torebki. Prychnęła i wyszła z sali, zarzucając włosami.
- Da się to naprawić?- spytał Harry.
- Niestety- westchnął Draco i przyłożył dłoń do czoła. Nagle rozbolała go głowa.
Wzrok chłopców powędrował w stronę skołowanej Ginny, która stała przy biurku nauczycielskim, zaciskając dłonie na materiale ulubionej sukienki. Brunet wziął dwa głębsze wdechy, aby choć trochę się opanować. Ślizgon nie miał zamiaru się uspokajać.
- Co ty wyrabiasz?!- huknął i uderzył dłonią w ławkę. Nawet Potter podskoczył.
- To nie ja! Nie wiem skąd ona się wzięła!- wyjaśniła Weasley- Szukałam tylko Harry'ego!
- I ty my...
Bliznowaty zasłonił buzię wzburzonego blondyna. Wiedział, że chłopak nie myśli jasno. Nie zna Ginny, więc to logiczne, że ją podejrzewa. Zielonooki poczekał aż Draco weźmie parę głębszych wdechów.
- Nie podejrzewam cię o wkopanie nas- oznajmił Gryfon i zabrał dłoń z ust Ślizgona. Arystokrata warknął coś pod nosem.
- Jeśli komuś powiesz, wiewióro, osobiście zetnę ci te kłaki i wepchnę do gardła- zagroził Malfoy.
- Miałaby większą motywację do trzymania języka za zębami, gdybyś był miły choć ten jeden raz.
- Staram się jak mogę- westchnął Draco- Moja wina, że twoi przyjaciele są tak irytujący?
- Spójrz na Pansy, a potem się wypowiadaj- odbił piłeczkę brunet.
- Naprawdę to nie moja wina. Nie wiedziałam, że mnie śledzi. Wyrosła jakby spod ziemi. Ja tylko ciebie szukałam, Harry i... em...
- Przepraszam, że zostawiłem cię na balu. W końcu jesteś moją osobą towarzyszącą, powinienem spędzać z tobą czas, ale to on mnie uprowadził.
- Nie zwalaj na mnie winy- syknął Malfoy- Mamy gorsze zmartwienie niż złamane serduszko Weasley. Ten babsztyl na pewno to opublikuje!
- Nie robimy tam nic złego.
- Siedzimy razem w pustej sali na podłodze podczas balu, stykając się ramionami. Wystarczy?
- Kurwa- jęknął Potter.
- I kto teraz przeklina? Chodźmy do Wielkiej Sali, bo zaraz znowu ktoś nas zacznie szukać i tym razem wyjdzie na trójkącik, a nie romans homo. Nie chcę być w żaden sposób łączony z jakimkolwiek Weasleyem.
Los oblizał wargi. Uwielbiał, gdy przed wielkimi wydarzeniami są te małe, gdy wszystko wali się stopniowo, gdy kielich na łzy wypełnia się kropla za kroplą, gdy widownia zaczyna przeczuwać, że nadciąga coś gorszego, że jeszcze zdążą zużyć przygotowane chusteczki. Niebo zdawało się wiedzieć, co zbliża się małymi kroczkami. Ciężkie chmury urwały się, a deszcz zaczął uderzać o zamek, jakby chciał ostrzec chłopców, powiedzieć, aby uciekali, uciekali póki jeszcze mogą, uciekali przed odradzającym się złem.

CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...