Harry'ego w nocy obudziło ciche dyszenie. Miał lekki sen. Uniósł powoli powieki. Gdy to zrobił, w pokoju rozniósł się piskliwy krzyk Rona. Przestraszony Gryfon rozsunął swoje kotary. Dean zapalił lampę.
- Co się stało?!
- Syriusz! Syriusz Black tu był! Rozchlastał zasłony! Obudził mnie!- zaczął gorączkowo tłumaczyć rudowłosy chłopak.
Harry zerwał się z łóżka, chwycił różdżkę i wybiegł z dormitorium. Zaraz za nim ruszył Dean Thomas. W pokoju wspólnym nikogo nie było, żar z kominka oświetlał prawie każdy zakamarek. Usłyszeli jak z pokojów powoli wchodzą uczniowie. Potter jednak rozglądał się panicznie dookoła jak otoczony dziki zwierz. Syriusz, Syriusz Black... On tu był... Gdyby Harry podniósł głowę wcześniej, mógłby go dopaść... Mógłby to zrobić...
- Co to za hałasy?- spytał Percy, zawiązując czarny szlafrok z czerwonymi samochodzikami.
- Black był w naszym dormitorium z nożem!- krzyknął Ron, który zdążył już się ocknąć z pierwszego szoku.
- Nonsens... To musiał być koszmar...- powiedział niepewnie prefekt.
- Wcale nie!- huknął chłopak.
- Dobrze... To ja zapytam o to Sir Cadogana- oznajmił podśmiewczo Percy i wyszedł z pokoju wspólnego przez dziurę w portrecie.
Wszyscy Gryfoni nasłychiwali go w milczeniu. Każdy chciał wiedzieć, czy Syriusz Black naprawdę zawitał do ich wieży. Przecież to byłaby sensnacja na cały kraj. W końcu Hogwart zawsze uchodził za bezpieczną szkołę.
- Sir Cadoganie, czy niedawno wpuścił pan do wieży Gryffindoru jakiegoś mężczyznę?- spytał głośno Weasley.
- Tak jest!- oznajmił rycerz strzegący wejścia do ich domu wspólnego.
- Co?... A hasło?...
- Znał je. Miał listę z hasłami na cały tydzień. Odczytał mi ją- powiedział dumnie Sir Cadogan.
Percy wszedł do pomieszczenia wyraźnie zdenerowany. Przeleciał wzrokiem po wszystkich Gryfonach. Harry widział, jak chłopak stara się nie wybuchnąć. Dobrze wiedział, że ich prefekt jest dość nerwowy.
- Który z was...- zaczął rozdygotanym głosem- Co za debil zapisał hasła na cały tydzień i zostawił to na wierzchu?!
Wszyscy jak jeden mąż zwrócili wzrok na Nevilla Longbottoma. Pulchny czarodziej wyglądał, jakby zaraz miał zemdleć. Jego twarz przypominała oblicze Prawie Bezgłowego Nicka.
- Idę po profesor McGonagall. Nie ruszajcie się stąd i uważajcie na siebie- zarządził Percy i ostatni raz zgromił wzrokiem zapominalskiego Nevilla.
***
- Dlaczego on uciekł? Mógł cię uciszyć i szukać dalej...- szepnął Harry, gdy szli do domku Hagrida.
- Nie myśl teraz o tym- powiedział Ron, który od akcji z Syriuszem cieszył się większą popularnością niż sam Potter.
- Ciekawi mnie też fakt, dlaczego obiecałeś się do mnie nie odzywać, a od paru dni wszędzie za mną łazisz.
- Oh... No bo nie mam do kogo gęby otworzyć- odpowiedział zawstydzony chłopak.
- Hermiona pewnie czuje się tak samo.
- Pogodzę się z nią za parę dni. Niech ma nauczkę.
Brunet kiwnął głową i zapukał w wielkie, dębowe drzwi. Usłyszeli tłuczenie się porcelay i przeraźliwe warczenie Kła nim półolbrzym nie nacisnął na klamkę i nie wpuścił ich do środka. Harry uśmiechnął się. Zdjął płaszcz, czując przyjemne ciepło bijące ze sporego kominka.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...