Ostateczną kryjówką na naukę obrony przed czarną magią stał się Pokój Życzeń. Jak Harry dowiedział się o jego istnieniu? Pomocą jak zwykle służył Zgredek, który ochoczo zaoferował Potterowi pomoc w znalezieniu odpowiedniego miejsca dla ponad trzydziestu osób, którego nie znajdzie Umbridge.
Oczywiście pierwsza lekcja niezwykle stresowała Gryfona, który często się jąkał i motał w wyjaśnieniach. Na warsztat wzięli oszałamianie. Pokój dostosowywał się za każdym razem do wizji okularnika. Znajdowało się tam wiele luster, parę kukieł treningowych i krzeseł. Pomieszczenie oświetlały wielkie lampy i świeczki.
Po jednej z takich lekcji Harry postanowił zostać dłużej, aby spędzić trochę czasu z Malfoyem. Siedzieli pod ścianą na pufach. Przed nimi stały dwa kubki z piwem kremowym, które przygotował im Zgredek.
- Sam Wiesz Kto przebywa u mnie w domu- wypalił nagle Draco.
- Co?! Trzeba to powiedzieć dyrektorowi!
- Nie!- huknął Ślizgon- Moi rodzice będą mieli problemy. Mogą nawet trafić do Azkabanu.
- Rozumiem- westchnął zielonooki- Co on tam robi?
- Nie wiem. Są jakieś spotkania. Chyba zbiera armię, ale nie jestem pewny. Zmieńmy temat, to przygnębiające.
- Dobrze. Co myślisz o pomyśle Hermiony?- spytał Gryfon.
- Gwardia Dumbledore'a? Nie podoba mi się. Wolałbym Ninja Zabójcy albo Wojownicy Cienia, ale jak tak kochacie dyrektora to też może być.
- Wyborażasz sobie, co będzie jak nas złapią?
- Kto? Ta różowa pizda?
- Fajnie się wysławiasz, arystokrato- zaśmiał się okularnik.
- Nie złapie nas. A jak złapie to... hm... trudno.
- Co myślisz o przyjęciu do nas Ginny? Jej bracia bardzo nalegają.
- Nie- odpowiedział szybko i agresywnie Ślizgon.
- Dobrze, dobrze. Spokojnie.
***
Mimo tych słów po długim naleganiu Rona, Harry przyjął dziewczynę do Gwardii Dumbledore'a. Pocałunek został między nimi. Czuli się nieswojo w swoim towarzystwie. Potter unikał jej na treningu jak ognia.
Ginny również go nie zaczepiała, ale słuchała uważnie poleceń. Uczyła się obrony przed czarną magią, co było dla niej niezwykle ważne w tak niepewnych czasach.
Oprócz udzielania korepetycji chłopak regularnie ćwiczył z drużyną. Niedawno mieli nawet mecz ze Ślizgonami. Oczywiście wygrali. Walka między Malfoyem a Harrym była niezwykle zażarta, mimo iż dzień przed meczem całowali się w szatni. Potrafili oddzielić grę od prywatnego życia. Na boisku byli rywalami, więc nie mogli dawać sobie forów.
Wylądowali na ziemi i pogratulowali sobie. Draco oczywiście zagroził, że w następnym meczu zrzuci Gryfona z miotły, aby tylko złapać złotego znicza przed nim. Ron stał z wypiętą piersią dumny ze swojej gry, mimo iż więcej piłek przepuścił niż obronił.
***
- Potter, Draco... Jesteście zjebani!- krzyknęła Pensy na korytarzu, nie mogąc przeboleć zerwania- Nienawidzę was!
- Spierdalaj!- odwarknął Malfoy i wgryzł się w zielone jabłko.
- Dlaczego wolisz tego pizdokleszcza ode mnie?! Nie ma nawet czystej krwi! Jego matka to była walona szlama!
- Zamknij pysk, bo ci nie daruję nawet jeśli jesteś kobietą!- zdenerwował się Gryfon.
- Stwierdzam tylko fakty- zarechotała czarnowłosa Ślizgonka- Twoja matka też dawała dupy jak ty?
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...