Rodzina Abraxasa była równie hałaśliwa co Weasleyów, ale nie przeszkadzało to nikomu poza Narcyzą i Lucjuszem. Harry oczywiście nie widział, ale słyszał po ich tonie głosu, że są niezwykle spięci. Potter zbytnio się nie odzywał. Nadal bolał go tyłek po tym, jak pani Malfoy dała im z zaskoczenia jakimiś rózgami za spalenie starej pamiątki.
- Miło cię w końcu poznać osobiście. Abraxas nam dużo o tobie opowiadał- powiedziała kobieta z burzą loków na głowie. Miała bardzo miły i ciepły głos.
- Mamo- jęknął młody Gryfon potwornie zawstydzony.
- No co? Jak to szło? Niesamowity bohater?
- Mamo!- krzyknął blondyn i zakrył rodzicielce usta. Potter usłyszał jej cichy śmiech.
- To co? W tym roku zamiast prezentów ferie w Moskwie?- odezwał się milczący do tej pory brat Lucjusza.
Wybraniec nagle poczuł, że tu nie pasuje. Nigdy nie zwiedzał niczego za granicą. Ba, on nigdy nie zwiedzał niczego poza atrakcjami na wycieczkach szkolnych! Dursleyowie często go na takie wysyłali, aby mieć parę dni ciszy. To pasowało obu stronom. Wtedy brunet też mógł się zrelaksować i nie myśleć o tym, że musi wstać rano, aby zrobić śniadanie.
- Możecie jechać. Zostanę z Harrym- powiedział Draco. Upił łyk czekoladowego wina. Był pełnoletni, więc z tego korzystał.
- Cały dom dla siebie?- mruknęła Narcyza- Jasne... Myślisz, że jesteśmy tak głupi, aby zostawić dwójkę nastolatków samych w domu?
- Zaprosimy tylko jedną osobę... No może trzy...
Harry zdumiony lekko otworzył usta. Blondyn mu wcześniej nic nie mówił o tym, że ma zamiar zaprosić znajomych. Potter zacisnął dłonie na ciepłym kubku. Po co on to robi? Przecież jest wampirem i może się to wydać. W dodatku Gryfon wstydził się swojej niepełnosprawności.
- Nie ma opcji.
- No mamo...
- Ale jesteśmy nastolatkami i musimy już robić pierwsze przyjęcia, aby zrobić znajomości i nauczyć się życia towarzyskiego- powiedział Abraxas- Zostanę i ich przypilnuję.
- Akurat ty byś więcej nabroił niż Draco- warknęła Narcyza.
- Jak coś to możecie zrobić imprezę u mnie- wtrąciła się loczkowana kobieta.
- Nie, mogą tu- wybełkotała szybko mama Ślizgona. Nie chciała wypaść gorzej niż żona brata Lucjusza.
- No i świetnie!- krzyknęła czarownica- Będziecie się świetnie bawić. Tylko bez alkoholu.
***
Harry padł na łóżko i zamknął oczy. Rodzina Abraxasa wymęczyła go pytaniami. Czuł się gorzej niż po wywiadzie z niezwykle dociekliwą reporterką. Poczuł na swoich pośladkach dłonie Draco. Nie miał pojęcia, dlaczego blondyn nie umiał wytrzymać dnia bez macanek.
- Zdejmiesz mi spodnie?- spytał Wybraniec, który nie miał ochoty nawet ruszyć palcem.
- Ja ci wyglądam na służkę? Jestem Malfoyem, a nie jakąś szlamą- warknął szarooki, ale mimo swoich słów zjechał palcami na biodra Bliznowatego.
Potter lekko uniósł tyłek, aby ukochany mógł rozpiąć guzik. Wampir wywrócił oczami i spełnił prośbę bruneta. Gdzie podziała się jego duma? Zmiękł, a to wszystko przez Cudownego Chłopca. Nie mógł jednak darować soczystego klapsa. Coś mu się w końcu od życia należało.
- Ej!- krzyknął zielonooki i schował się pod kołdrę.
- Kto wypina tego wina.
- Nie sraj żarem, pijawo ty. Nie moja wina, że mój tyłek bierze cię na pokuszenie. Zapanuj nad własnymi zapędami.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...