63

5.7K 517 1K
                                    

- Malfoy to pedał!- krzyknął jakiś dzieciak z tłumu, gdy Draco szedł na lekcję obrony przed czarną magią. Blondyn nienawidzi krytyki, znosi ją niezwykle źle, a docinki są zabawne tylko wtedy, gdy nie dotyczą jego.

- Nie przejmuj się. Za dziesięć lat skończą na zamiataniu posadzek w ministerstwie, a ty będziesz siedział na swoim rodzinnym tronie w przepięknej rezydencji- powiedziała Pansy, widząc, że Ślizgon zaciska pięści.

- Jaki tron?- syknął szarooki- Nie dostanę nic od rodziców.

- Co?- spytała dziewczynia. Nie miała pojęcia, o co chodzi Malfoyowi.

- Nic- westchnął blondyn i usiadł na parapecie. Ojciec nie pisał do niego od prawie dwóch tygodni, co bardzo niepokoiło Ślizgona. Wolałby już dostać wyjca lub kolejne kazanie na dwie strony.

Draco podniósł wzrok. Abraxas stał przed nim z naszyjnikiem, który wręczyła mu mama przed wyjazdem do Hogwartu. Wyglądał na zawstydzonego. Szukający Slytherinu wymusił lekki uśmiech, nie chciał pokazywać słabości przed kuzynem, który go podziwiał.

- Ja już jestem odważny i śpię sam, więc to dla ciebie- powiedział cicho Abraxas i wręczył podarunek od rodzicielki szarookiemu.

- Oh, dziękuję.

- Nie martw się tymi idiotami- rzucił niezwykle głośno chłopak. Zerknął przez ramię na grupkę dziewczyn, które momentalnie spłonęły rumieńcem- Niektórzy mają tak nudne życie, że wsadzają nosa tam, gdzie nie powinni!

- Zmieniłeś się- zauważył Draco i poklepał kuzyna po głowie- Na lepsze. Wcześniej byłeś taką małą pindą.

- Lepiej mnie nie wyzywaj. To ja pierwszy spałem z Harrym w łóżku.

- Co?- spytał zdziwiony Ślizgon.

- Mam czasem problemy z zasypianiem. Teraz to ty musisz przestać być pindą.

***

 Hermiona i Ron dawno już zasnęli przy stole. Zegar pokazywał trzecią dwadzieścia. Drugie zadanie zaczynie się o dziewiątej trzydzieści. Niestety Harry nadal nie znał sposobu na nieutopienie się. Literki już mu się zlewały, a głowa co chwilę zsuwała się po ramieniu. Potter chciał skupić się na turnieju, aby nie myśleć za bardzo nad artykułem Rity i wyzwiskach byłych kolegów ze szkoły

- Po prostu wsadź głowę pod wodę i krzyknij, aby ci to oddali...- mruknął Weasley, który tak wczuł się w poszukiwania zaklęcia na oddychanie pod wodą, że robił to nawet we śnie.

Brunet ziewnął przeciagle. Nie miał siły, aby podnieść głowę. Zamknął oczy, chciał tak poleżeć tylko przez pięć minut. Niestety szybko zasnął. Dawno nie czuł takiego spokoju. Wszystkie problemy zniknęły. Siedział z Malfoyem w pustej sali lekcyjnej. Rozmawiali o jakiś głupotach, wybuchająć co chwilę śmiechem, a przed nimi leżały niedojedzone gofry z czekoladą. W szybę bębniły krople deszczu, a z szafy grającej wydobywała się cicha, jazzowa melodia.

   Harry poczuł, że ktoś szturcha jego ramię. Nie chciał, aby ktoś go wyrwał z tak pięknego snu, więc warknął coś niewyraźnego w stronę natręta. Niestety oprawca nie odpuszczał. Zdenerwowany Gryfon poderwał się z miejsca, co było wielkim błędem. Poczuł, że kręgosłup praktycznie się rozpada, a zastygłe mięśnie rozrywają się na małe kawałeczki, skutki spania na drewnianym krześle z głową na stole.

- Zgredek przeprasza za taką pobudkę, sir- szepnął skrzat, który zaczął budzić Rona. Granger gdzieś zniknęła- Ale za pół godziny zaczyna się drugie zadanie, sir.

- Pół godziny?!- huknął brunet i zaczął gorączkowo szukać różdżki. Musiała gdzieś się sturlać ze stołu.

- Zgredek przeprasza, że nie przyszedł wcześniej, sir!- krzyknął zrozpaczony skrzat i uderzył się głową w regał.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz