Dumbledore wyłonił długą dłoń spod szaty i dopiero wtedy Harry zauważył, że jest ona pełna ciemnych przebarwień, lekko szarawa i jakby chudsza niż druga. Potter spojrzał pytająco na dyrektora.
- To niesamowita historia. Nie mam teraz czasu, aby całą opowiedzieć- wyjaśnił mężczyzna i zapukał kołatką. Odpowiedziała mu głucha cisza.
- Może nie ma go w domu- zaproponował nieśmiało Gryfon. Dumbledore nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się bez trudu.
- Jak ktoś wychodzi z domu to nie zostawia otwartych drzwi, Harry- powiedział i wszedł do środka.
Na koryatrzu i w salonie panował strany nieporządek. Wszystko było poprzewalane, porozbijane, a obraz, który kiedyś przedstawiał przepiękną brunetkę został rozszarpany. Potter otworzył szeroko oczy i wyjął różdżkę. Co tu mogło się stać?
Przedstawiciele płci brzydkiej oświetlili różdżkami wnętrze. Panował mrok przez pozasłaniane okna. Pierwszy wszedł Gryfon, a zaraz za nim dyrektor, który zamknął drzwi. Zielonooki czuł, że wszystkie zmysły mu się wyostrzyły, podskoczyła adrenalina.
Musiał przyznać, że uwielbia te uczucie. Kocha, gdy łomocze mu serce, a oddech przyspiesza. Gdy widzi i słyszy więcej. gdy ma refleks godny mistrzów świata w quidditchu. Oblizał usta, napawając się tą chwilą.
Weszli do salonu. Ściany pokrywała czerwona substancja przypominająca krew. Harry przełknął ślinę. Czy ktoś tu umarł? Dumbledore podszedł do ściany i bez wahania zamoczył palec w krwi. Oblizał go ku obrzydzeniu Pottera. Okularnik skrzywił się przeraźliwie. Na szczęcie dyrektor stał tyłem do niego i nie mógł tego zobaczyć.
Nagle mężczyzna się wyprostował i podszedł szybkim krokiem do fotela. Dźgnął go różdżką, a mebel ku zaskoczeniu Wybrańca krzyknął. Chłopak cofnął się o dwa kroki.
- Horacy, Horacy... Powiem ci, że bardzo dobrze ci poszło- oznajmił przyjaznym tonem Dumbledore.
Fotel nagle zaczął się zmniejszczać i Harry ujrzał kształt człowieka. Po chwili z mebla została tylko pasiasta piżama, którą miał na sobie starszy mężczyzna. Czarodziej miał błyszczącą łysinę, szare wąsy. Nie sięgał nawet nosa dyrektora.
- Co mnie zdradziło?- spytał z lekką pretensją.
- Smocza krew.
***
- I jak ci się podoba nowy profesor?- spytał Dumbledore, widząc, że okularnik jest wykończony.
- Był całkiem okej. Czego będzie uczył?
- Eliksirów.
- A co ze Snapem?- prawie wykrzyczał Harry. Był niesamowicie zaskoczony odpowiedzią dyrektora.
- Obrony przed czarną magią. Propo obrony... Zacznę cię uczyć- oznajmił staruszek, gdy weszli do parku.
- Dlaczego?
- Ta przepowiednia... Harry, wiesz co w niej było?
- Nie- odpowiedział zmieszany chłopak. Co ma wspólnego przepowiednia z prywatnymi lekcjami z najlepszym czarodziejem w Wielkiej Brytanii?
- Musisz zabić Voldemorta. Żaden z was nie może żyć, gdy drugi przeżyje. Walka z nim jest ci przeznaczona. Nie podoba mi się to. Bardzo mi to się nie podoba, Harry. Wierzę jednak w ciebie, w twoją siłę.
- Ja i Voldemort...- szepnął Potter i przełknął ślinę. Mógł się równać z takim człowiekiem? Mógł z nim walczyć jak równy z równym? Na pewno nie. Przynajmniej nie w tej chwili, ponieważ lekcje będą właśnie po to, aby polepszyć jego umiejętności.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Casuale,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...