45

6.1K 533 683
                                    

  Z gości do Turnieju Trójmagicznego zgłosili się wszyscy poza opiekunami. Za to w Hogwarcie nikt nie kwapił się do wzięcia udziału w ryzykownych zadaniach. Dopiero po wrzuceniu karteczki przez Diggory'ego z każdego domu zgłosiło się przynajmniej czterech kandydatów. Harry dobrze to rozumiał. Bardzo chciał, aby to Gryfon reprezentował ich szkołę.

- Ej, czy Hagrid nie odwalił się za bardzo? Wiem, że to Noc Duchów, ale bez przesady- powiedział Ron, gdy wszedł do Wielkiej Sali.

Półolbrzym faktycznie wyglądał elegancko. Miał na sobie coś na kształt garnituru i piękne, ciemnobrązowe futro. Poczesał nawet włosy i brodę. Zerkał co raz rozanielony na madame Maxime, która tym razem zajęła miejsce obok niego. Kobieta uśmiechnęła się do Hagrida i wróciła wzrokiem na uczniów.

- Uuuu... Romansik będzie- pisnęła Hermiona. Dziewczyna chciała, aby gajowy w końcu kogoś sobie znalazł. Wszystkie ludzkie przedstawicielki płci pięknej były przy nim drobniutkie. Pojawienie się kobiety jego wzrostu było niezwykłą szansą. Poza tym pewnie madame Maxime również nie może znaleźć nikogo przez swój wzrost.

Harry rozejrzał się po sali i zatrzymał wzrok na Malfoyu. Już wiedział, dlaczego czuł się obserwowany. Ślizgon wlepiał w niego nieobecny wzrok. Potter podrapał się po karku. Czuł się nieco skrępowany.

- Ej, widziałem cię z Malfoyem wczoraj przy czarze. Wiesz, że nie musicie tak często gadać, nie? I tak rozeszły się plotki na całą szkołę i wszyscy patrzą się na was podejrzliwie. Nie zauważyłeś?- powiedział rudzielec, zajmując miejsce przy stole.

- Nie, ale to bardzo dobrze. O to chodziło.

- Słyszałam dziwne teorie na wasz temat- odezwała się Granger- Najbliższa prawdy jest ta, że ze względu na Abraxasa nie chcecie walczyć, ponieważ obaj go lubicie. Najbardziej odjechana to... hm... ta, że jesteście rodzeństwem z nieprawego łoża i dowiedzieliście się o tym niedawno. Postanowiliście być super braćmi. Nie patrz tak na mnie. Nie ja to wymyśliłam. W każdym razie najpopularniejsza teoria to jest ta o romansie Cudownego Chłopca i Wężowego Arystokraty.

- To nie miało tak być- westchnął Potter i zrezygnowany potarł skronie- Mieli zauważyć, że Gryfon i Ślizgon mogą się zaprzyjaźnić, a nie tworzyć teorie o gejowskiej parze z fabułą podobną do ,,Romea i Julii".

- Co to ,,Romeo i Julia"?- spytał Ron.

- Książka o miłości. Poczytaj se. Jak masz czarny humor to się uśmiejesz- odpowiedział brunet, nakładając sobie solidną porcję sałatki. Miał ochotę na coś łatwostarwnego.

- Ciekawe kogo wybierze czara.

- Stawiamy na Kruma...- zaczął Fred.

- i Diggoryego- dokończył George- Ślimakożerców nie znam, ale pewnie ta wila.

- To nie wila!- huknęła Hermiona, a połowa uczniów spojrzała na nią jak na wariatkę. Dziewczyna jednak nic sobie z tego nie zrobiła- Może ma wilę w genach, ale na pewno nie jest czystą wilą. Nie tłumaczcie sobie tym faktu, że latacie za nią ze zwiszonymi jęzorami.

- Co cię ugryzło?- spytał Ron, gdy przełknął kawałek pieczeni.

- Spytaj swoją wilę. Mogę się założyć, że nie wie nawet czym jest potęga. Wczoraj pytała jakąś Puchonkę czy kolor jej szminki pasuje do kapelusza.

- Hermiono, nie każda dziewczyna jak ty zajmuje się ratowaniem ludzi dosłownie w każdym roku, przemycaniem smoków czy walką z dzikimi roślinami, aby uratować kamień filozoficzny przed Voldemortem- powiedział Harry i zaśmiał się cicho.

- No i ja jestem wartościową osobą, nie to co ta... blondyna- syknęła, wlepiając wzrok w Rona.

  Potter wsadził do buzi parę warzyw. Atmosfera była dziwnie napięta. Harry uznał, że jak będzie jadł to nie będzie musiał się odzywać. Zerknął na Malfoya. Blondyn rozmawiał z Pansy. Na talerzu miał niewiele. Brunet w pełni rozumiał, że niektórzy nie lubią jeść wiele na kolacje. U Dursleyów Harry rzadko ją jadał. Wolał po robocie od razu zamknąć się w pokoju i tam zostać. Zielonooki miał czasem wrażenie, że Draco jest tłamszony przez rodziców, nie mógł zrobić nieczego po swojemu. Potter zauważył to na meczu, gdy Lucjusz dawał synowi subtelne znaki, co zrobił dobrze a co źle. 

Gryfon już miał odwrócić wzrok, gdy Malfoy spojrzał wprost na niego. Patrzyli na siebie chwilę. Było to niecała minuta, a blondynowi zdawała się być przynajmniej trzema. Czuł dzwiną radość z tego, że Harry wcześniej go obserwował. Draco pierwszy zwiesił wzrok na talerz. Gdyby się na siebie dłużej patrzyli, ktoś by to zauważył.

Uśmiechnął się lekko i zaczął kroić placek ziemniaczany z serem. Jego dobry humor szybko minął, gdy chłopak zdał sobie sprawę, że faktycznie zaczyna czuć coś do Pottera. Nie był dzieckiem ani bohaterem komedii romantycznej. Wiedział, co czuje. Potrafił odróżnić zauroczenie od przyjaźni. Blondyn oparł czoło na dłoni. Fakt, że podoba mu się odważny Gryfon mógł wynikać po prostu z tego, że jest pierwszą osobą, która go polubiła bez patrzenia na pieniądze i status Malfoyów. Zaimponowało to srebrnookiemu i z tego wynikło te dziwne uczucie. Przecież Draco był nastolatkiem. Hormony robią swoje. Najpewniej za pięć lat będzie się z tego śmiał z piękną dziewczyną u boku.

Westchnął i zamknął oczy. Nie wiedział już, co jest prawdą, a co sobie tylko wmawia. Widział wiele razy chłopaków w ręcznikach z mokrymi włosami i wodą spływającą po ich ciałach. Podobało mu się to. Czasem wręcz się rumienił, czuł chęć dotknięcia któregoś z nich, poczucia ciepła, bliskości. Czy to oznaczało, że jest gejem? Najpewniej tak, ale co powiedziałaby Narcyza albo co gorsza Lucjusz? Czy chory popęd do płci brzydkiej miał zniszczyć jego stosunki z rodzicami i odebrać mu szansę na spokojne życie w rezydencji Malfoyów z pełnym skarbcem i wpływami?

Draco lubił pieniądze i mógł to przyznać szczerze sam przed sobą. Podobno nie dają one szczęścia, a jednak w lato każdy chętnie wyjedzie na wakacje czy kupi nową szatę. Blondyn chciał zapewnić dobry byt sobie, swojej przyszłej żonie i potomkom. Tego uczył go ojciec i miał zamiar iść według jego wskazówek, mimo iż wolał zamiast pięknej czarownicy mieć przy swym boku pięknego czarodzieja.

Ponownie westchnął. Miał jakieś dziwne przeczucie, że decyzja jaką podejmie w najbliższym czasie będzie miała większe znaczenie niż mogłoby się wydawać, a skutkiem nie będzie życie w dostatku lub wykluczenie z Malfoyów. Jest dopiero nastolatkiem. Powinien eksperymentować, zobaczyć czy posiadanie chłopaka to to, czego pragnie, ale jego rodzice nie byli tak wyrozumiali i na pewno szybko dowiedzieliby się o tym, co wyrabia ich syn.

Nie zauważył nawet, że Dumbledore zaczął wygłaszać przemowę. Ocknął się się dopiero wtedy, gdy usłyszał, że dyrektor wspomniał o Potterze. Wszyscy uczniowie wpatrywali się bruneta, a Ślizgon kompletnie nie wiedział o co chodzi. W Wielkiej Sali panowała totalna cisza, nikt nie śmiał jej zakłócić. Dopiero, gdy dostrzegł karteczkę w dłoni mężczyzny zdał sobie sprawę, że czara wybrała na reprezentanta szkoły chłopaka, który miał poniżej siedemnastego roku życia. Ale jak to się stało? Jak Harry Potter oszukał Czarę Ognia? Czy ktoś wrzucił nazwisko chłopaka za niego? Ale kto mógł się na takie coś zgodzić?

- A ten jak zwykle musi coś odwalić- powiedziała Pansy, kiwając na boki głową.

- Nic nowego. Dziwne, że dotrwał do października bez jakiejś grubszej akcji- dodał Draco i lekko się uśmiechnął. Jakoś lubił w Gryfonie to, że ten tak często wpadał w kłopoty. Nie wiedział dlaczego. Było to na jakiś pokręcony sposób urocze?...


Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz