- W czym jestem dobry...- szepnął Harry, zastanawiając się nad listem Syriusza.
- W unikaniu śmierci- zaśmiała się Hermiona.
- To poważna sprawa. Poza tym coś mi idzie dobrze?
- Łapanie zni... Właśnie! Miotła!
- Powiedzieli, że nic poza różdżkami nie będziemy mogli wnieść- powiedział zrezygnowany.
- Jesteś jednak debilem- westchnęła Granger- Zaklęcie przywołujące, haaalo. Mówić ci to coś?...
- Jesteś genialna!
- Nie, po prostu ty głupi.
- Wredna się ostatnio zrobiłaś- zauważył Potter i przysunął się do szatynki- Czemu?
- Przepraszam. Krum się na mnie często gapi. Czuję się nieswojo.
- Żartujesz sobie? Lepiej trafić nie mogłaś! Krum to najlepszy gracz na...
- Harry, mi nie imponują mięśnie- wyjaśniła czarownica, schodząc z szafki- Poćwiczmy zaklęcie. Jesteś pewien, że nikt tu nie wejdzie?
- Tak. Nauczyciele i Filch nie patrolują tej wieży od połowy jesieni do końca zimy. Byłem tu parę razy, jest bezpiecznie.
- Zgaduję, że nie sam- mruknęła Hermiona i uniosła jeden kącik ust do góry. Zielonooki pierwszy raz widział u niej taką minę. Pasowała jej.
- Weź w końcu zapomnij- wybełkotał brunet. Rozejrzał się po okolicy. Padał deszcz, a na niebie wisiały ciemne chmury, więc błonia skąpane były w ciemnościach. Na szczęście przed wodą ochraniał ich stary dach, który rozpadłby się najpewniej po uderzeniu pioruna. Harry wolał nie wyobrażać sobie siebie przemoczonego i zmarźniętego.
- Co by tu...- Granger wyjęła z torby potężny podręcznik do numerologii- Masz to przywołać, ale jak mi to zniszczysz... Kaput. Czaisz?
- T-tak- odpowiedział szybko Harry, widząc groźbę śmierci w oczach szatynki. Nie miał pojęcia, że dziewczyna jest zdolna do takich rzeczy. Od jakiegoś czasu non stop go zaskakiwała.
- Accio podręcznik!- krzyknął Potter, wystawiając przed siebie różdżkę. Książka w połowie drogi do rąk zielonookiego zmieniła kierunek i uderzyła w ścianę. Na szczęśnie nie stała się jej żadna krzywda.
- Skup się.
- No bardzo przepraszam, że ciągle mam w głowie stanięcia oko w oko ze smokiem. A tak w ogóle to czemu nie mogę przywołać po prostu jajka?
- Uważasz sędziów za debili?- spytała Hermiona, unosząc wysoko brwi. Nie mogła uwierzyć w głupotę przyjaciela. Zawsze musiał pierwszo powiedzieć, a potem pomyśleć.
- Niech będzie... Accio!
Lektura popędziła do Pottera, ale znowu w ostatniej chwili zmieniła kierunek. Rozbiłaby szybę, gdyby Gryfon nie złapał jej w ostatniej chwili. Granger uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Nie mogła pojąć dlaczego chłopakowi nie wychodziło zklęcie, z którego dostał wybitny na lekcji.
- Ty może nie myślisz o smokach a o czymś... kimś innym?
- Masz na myśli Draco? Co on ma z tym wspól...- zaczął brunet, ale w połowie zdania zdał sobie sprawę, że naprawdę głowę zaprząta mu rozpieszczony blondyn- Oh...
- Harry, już jutro zmierzysz się ze smokiem. Musisz mieć czysty umysł. Od tego może zależeć nawet twoje życie. Jeśli sędziowie nie zdążą na czas...
- Rozumiem. Pogadam z nim jutro.
- Dzisiaj- powiedziała twardo dziewczyna.
- Ale jest godzina po ciszy nocnej...
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...