54

6.3K 542 1.3K
                                    

- W czym jestem dobry...- szepnął Harry, zastanawiając się nad listem Syriusza.

- W unikaniu śmierci- zaśmiała się Hermiona.

- To poważna sprawa. Poza tym coś mi idzie dobrze?

- Łapanie zni... Właśnie! Miotła!

- Powiedzieli, że nic poza różdżkami nie będziemy mogli wnieść- powiedział zrezygnowany.

- Jesteś jednak debilem- westchnęła Granger- Zaklęcie przywołujące, haaalo. Mówić ci to coś?...

- Jesteś genialna!

- Nie, po prostu ty głupi.

- Wredna się ostatnio zrobiłaś- zauważył Potter i przysunął się do szatynki- Czemu?

- Przepraszam. Krum się na mnie często gapi. Czuję się nieswojo.

- Żartujesz sobie? Lepiej trafić nie mogłaś! Krum to najlepszy gracz na...

- Harry, mi nie imponują mięśnie- wyjaśniła czarownica, schodząc z szafki- Poćwiczmy zaklęcie. Jesteś pewien, że nikt tu nie wejdzie?

- Tak. Nauczyciele i Filch nie patrolują tej wieży od połowy jesieni do końca zimy. Byłem tu parę razy, jest bezpiecznie.

- Zgaduję, że nie sam- mruknęła Hermiona i uniosła jeden kącik ust do góry. Zielonooki pierwszy raz widział u niej taką minę. Pasowała jej.

- Weź w końcu zapomnij- wybełkotał brunet. Rozejrzał się po okolicy. Padał deszcz, a na niebie wisiały ciemne chmury, więc błonia skąpane były w ciemnościach. Na szczęście przed wodą ochraniał ich stary dach, który rozpadłby się najpewniej po uderzeniu pioruna. Harry wolał nie wyobrażać sobie siebie przemoczonego i zmarźniętego.

- Co by tu...- Granger wyjęła z torby potężny podręcznik do numerologii- Masz to przywołać, ale jak mi to zniszczysz... Kaput. Czaisz?

- T-tak- odpowiedział szybko Harry, widząc groźbę śmierci w oczach szatynki. Nie miał pojęcia, że dziewczyna jest zdolna do takich rzeczy. Od jakiegoś czasu non stop go zaskakiwała.

- Accio podręcznik!- krzyknął Potter, wystawiając przed siebie różdżkę. Książka w połowie drogi do rąk zielonookiego zmieniła kierunek i uderzyła w ścianę. Na szczęśnie nie stała się jej żadna krzywda.

- Skup się.

- No bardzo przepraszam, że ciągle mam w głowie stanięcia oko w oko ze smokiem. A tak w ogóle to czemu nie mogę przywołać po prostu jajka?

- Uważasz sędziów za debili?- spytała Hermiona, unosząc wysoko brwi. Nie mogła uwierzyć w głupotę przyjaciela. Zawsze musiał pierwszo powiedzieć, a potem pomyśleć.

- Niech będzie... Accio!

  Lektura popędziła do Pottera, ale znowu w ostatniej chwili zmieniła kierunek. Rozbiłaby szybę, gdyby Gryfon nie złapał jej w ostatniej chwili. Granger uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Nie mogła pojąć dlaczego chłopakowi nie wychodziło zklęcie, z którego dostał wybitny na lekcji.

- Ty może nie myślisz o smokach a o czymś... kimś innym?

- Masz na myśli Draco? Co on ma z tym wspól...- zaczął brunet, ale w połowie zdania zdał sobie sprawę, że naprawdę głowę zaprząta mu rozpieszczony blondyn- Oh...

- Harry, już jutro zmierzysz się ze smokiem. Musisz mieć czysty umysł. Od tego może zależeć nawet twoje życie. Jeśli sędziowie nie zdążą na czas...

- Rozumiem. Pogadam z nim jutro.

- Dzisiaj- powiedziała twardo dziewczyna.

- Ale jest godzina po ciszy nocnej...

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz