- Co jest po kapturem dementora?- spytał Harry po jednej z prywatnych lekcji, popijajać kremowe piwo.
- Na to pytanie znają dopowiedź tylko czarodzieje dotknięci Pocałunkiem Dementora- odpowiedział Lupin, odstawiając swój pusty kufel- Nie są w stanie nam tego powiedzieć. Pocałunek Dementora...
- Co to jest?
- Dementor zrzuca kaptur, przysysa się do twoich ust i wysysa duszę.
- Zabijają?- spytał przestraszony Harry. Czyżby znów otarł się o śmierć?
- O wiele gorzej. Osoba dotknięta tym cholerstwem, oh, przepraszam za słownictwo, nie ma świadomości siebie, żadnyc wspomnień... nic. Nie ma żadnej szansy na ozdrowienie. Po prostu jest i tyle. Jak pusta muszla. A dusza... jest stracona na zawsze. Taka kara czeka Syriusza Blacka- twarz Lupina stała się bledsza, bardziej ponura- Ministerstwo dało na to dementorom przyzwolenie, jak go dopadną. Tak napisali w ,,Proroku Codziennym".
- Zasługuje na to- syknął Potter, czując obcą sobie nienawiść, jakby ktoś z zewnątrz dorzucał mu całe zapasy negatywnej energii.
- Tak myślisz, Harry? Czy ktokolwiek zasługuje na taki los?
- Wydał moich rodziców!- krzyknął brunet, uderzając kubkiem o ławkę.
- Nie unoś na mnie głosu- powiedział spokojnie mężczyzna, jakby nie jeden raz przerabiał taką sytuację- Harry, co wiesz o Syriuszu?
- Zasrany zdrajca.
- A skąd wiesz, że nie grożono mu zabiciem jego rodziny? Że nie był pod wpływem uroku? Że nie podano mu eliksiru prawdy?
Potter już miał otworzyć buzię, aby coś powiedzieć, ale zdał sobie sprawę, że właściwie nie ma nic do powiedzenia. Zwiesił więc wzrok, uznając wygraną Lupina. Przecież sam pewnie wydałby Ginny, gdyby ktoś groził mu zabiciem Hermiony. Ciężko mu to było przyznać, ale każdy człowiek ma swoją wartość. Granger jest dla niego jak rodzina, czego nie może powiedzieć o rudowłosej dziewczynie, a przecież ją również daży niebywałą sympatią.
- Ja...
- Skończmy temat, Harry. Nie myślmy o takich rzeczach przed meczem. Przecież już za trzy dni stoczycie bój z Krukonami. Mam nadzieję, że wygracie. Choć oficjalnie jako nauczyciel jestem bezstronny. Powodzenia, Harry.
***
Ron rzucił na wypracowanie Hermiony jakiś biały materiał. Do uszu Pottera dotarł przeraźliwy krzyk Granger, gdy stos książek spadł ze stolika.
- Co ty wyrabiasz?!
- PATRZ!- huknął Weasley, pokazując coś na prześcieradle. Harry zaciekawiony zajrzał mu przez ramię. Na materiale widniała czerwona plama krwi i parę kłaków rudej sierści.
- TWÓJ KOT ZABIŁ PARSZYWKA! ZAJEBIĘ GO JAK ZNAJDĘ! SPETRYFIKUJĘ JAK BAZYLISZEK NORIS!
- Ron... Ja- zaczęła przerażona Hermiona.
- ZEŻARŁ GO!
W oczach rudowłosego chłopaka zbierały się łzy. Potter dopiero teraz zdał sobie sprawę, jaką wartość może mieć gruby szczur dla kochającego właściciela. Granger wstała powoli z miejsca.
- Nie masz dowodów!- krzyknęła Gryfonka, uderzając dłonią w stolik- Krzywołap nie zrobiłby tego! Siedzi grzecznie w moim dormitorium! Ta sierść może leżeć na tym prześcieradle od Świąt!
I tak właśnie skończyła się przyjaźń Rona i Hermiony. Harry nie wiedział jakim cudem stał się wrogiem w oczach tej dwójki, ale zarówno Granger, jak i Weasley nie chcieli z nim rozmawiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/185526237-288-k49832.jpg)
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...